- Jak tak sobie leżymy pod gruszą i patrzymy w górę nie widzimy nic nadzwyczajnego poza liśćmi przez które prześwituje słońce a jednak uznajemy to za formę aktywnego wypoczynku. Aktywnego w tym sensie, że musimy oganiać się od mrówek. Wystarczy jednak zamknąć oczy, lekko zacisnąć powieki by trafić do świata wirujących tarcz, płonących nici.
- A ja jak zamknę oczy to nic nie widzę. Cholerny upał! Wskoczył bym do wody ale co to za woda? Jeziorko po prostu, wszędzie się dzieci pluskają. Woda to jest ocean, a to tutaj... Poza tym jak patrzę w górę nie tylko widzę liście ale także gruszki. Niedojrzałe, ale jak się znudzę rozmową z panem to mogę je policzyć. Wtedy być może zasnę.
- Upał. Wczoraj mówili, że dzisiaj będzie 35 stopni w cieniu. Pan jest fizykiem, ma pan może przy sobie termometr?
- Nie, nie zabieram nad jeziorko termometru. Jest w samochodzie, jeśli tak pana ciekawi, proszę pójść i sprawdzić, ale samochód zostawiliśmy na słońcu to się pan nie dowie ile jest w cieniu. Gorąco i tyle. Poza tym, a właśnie sobie przypomniałem jak się pan wtedy popisał nad oceanem. Też było gorąco, tyle że powietrze, sam pan rozumie, powietrze było cudowne i ocean, nie jakieś bajorko, ale tego murzyna...
- Skąd miałem wiedzieć? Jak widzę faceta mającego dobre dwieście dziesięć centymetrów wzrostu, który na dodatek jest czarny jak smoła i żywo rozprawia o jakichś rozgrywkach sportowych, z grzeczności wtrąciłem, że ma świetne warunki fizyczne.
- Nie spodziewał się pan, że to może być szachista nie koszykarz? To są właśnie stereotypy, które pan zwalcza na papierze, a w życiu codziennym ulega im pan niezwykle łatwo.
- Stereotypy, stereotypy. Ogromny, wysportowany murzyn w koszykarskim podkoszulku, zdobny w złoty łańcuch ważący na oko kilogram, wytatuowany w jakieś czerwone spirale. Czy tak wygląda szachista?
- Sam pan widzi, że ulega pan stereotypom. Wedle pana szachista powinien być mały, zakurzony, w okularach i siedzieć gdzieś na strychu zamiast w barze tuż nad oceanem popijając jabłecznik i siłując się na rękę z marynarzami. I chociaż jestem tylko skromnym fizykiem, na podstawie tego jednego zdarzenia mogę śmiało powiedzieć, że dlatego pańskie książki, pańscy bohaterowie są martwi. Wszystko przez te stereotypy. Pan jest literatem, nie pisarzem.
- No wie pan! Po pierwsze zrobiłem z tego wydarzenia niezłe opowiadanko, po drugie sprawdziłem ranking tego giganta. Marniutko, drogi kolego, marniutko - taki z niego i szachista, a stereotypy, no cóż, publiczność lubi świat zastany, a łamanie stereotypów powinno odbywać się z odpowiednim hukiem, tak jak w moim opowiadaniu.
- Dodał pan mordobicie na koniec, choć w rzeczywistości po prostu wszyscy się upiliśmy. Zaraz pan powie, że ważne są emocje. Może, nie znam się, ale weźmy na naszym przykładzie. Jaki to rok? Zaczął się w kwietniu od czegoś w rodzaju wybuchu bomby atomowej, potem dwa miesiące niebywałych emocji, wybory w których pan głosował na tego a ja na tamtego. Nie szczędziliśmy sobie razów a teraz leżymy na kocyku pod gruszą i patrzymy na upał, oganiamy się od mrówek i rozmawiamy o stereotypach. Dobrze chociaż, że nie przeszliśmy na „ty” A może…
- Przydało by się, ale nie mamy jak wypić tego całego bruderszafta. Nie mamy wódki.
- Mam wódkę w termosie, zaraz naleję
- W taki upał pić gorącą wódkę z termosu
- Ech, humaniści. Termos izoluje od warunków zewnętrznych. Zapewniam pana, że wódka jest lodowata.
….
- Grzesiu, ehm, zaraz mi tu przyobiecasz, że więcej nie będziesz ulegał tym, ehm, stereotypom, że nigdy ale to przenigdy, że jak zobaczysz… ehm
- Przełknij ślinę i policz do dwunastu bez oddychania to ci czkawka przejdzie. Gdybyście
nie wygrali, myślałbym, że ci się wybory odbijają!
- A ty jak byłeś kaczysta tak i zostałeś, nalej no jeszcze po jednym to mi przejdzie. Upał,
cholerny upał!
- Dzień dobry, młodszy aspirant Gutek. Czy zdają sobie panowie sprawę, że spożywają alkohol w miejscu publicznym, co gorsza w pobliżu akwenu wodnego, a utonięcia najczęściej zdarzają się osobom spożywającym przed kąpielą alkohol? Mają panowie szczęście, że jestem akurat na urlopie, można się przysiąść? Dziękuję! O czym to ja mówiłem, aha, alkohol obok brawury jest najważniejszą przyczyną utonieć, poza oczywiście wchodzeniem do wody.
- Nie mamy zamiaru wchodzić do wody. Mam za to do pana pytanie, ponieważ chciałem sprawdzić kolegę, czy się poprawił. Czy uprawia pan jakiś sport?
- Tak, a skąd panu to przyszło do głowy?
- Może dlatego, ża ma pan na grzbiecie koszulkę klubu „Tęcza” Mniejsza z tym. No Grzesiu, zgaduj jaki sport uprawia pan policjant?
- Szachy?
- Nie, nie szachy, biegam na orientacje!
- I widzisz Grzesiu jak znowu popadasz w stereotypy, pan policjant w czasach rozpanoszonych giepesów, biega sobie na orientację.
- Jak my wszyscy! Mapa, mech na pniu, ehm, Słońce, Księżyc, mapa, wilcze ścieżki w lesie, stacje benzynowe, cmentarze, przemówienia, wiece wyborcze, druga mapa, trzecia mapa, dopytywanie staruszek, satelity, telefony, telewizje…Panie policjancie, co pan widzi jak zamknie pan oczy, zaciśnie powieki?
- Rzędy cyfr jak na płótnach Opałki, tyle tylko, że te cyfry są czerwone.
- Słyszałeś Grzesiu, co pan policjant powiedział? Jak na płótnach Opałki. Kolejna klęska stereotypów wokół których krążą twoje myśli, twoja literatura, twoje życie. Upał, morderczy upał!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz