piątek, 10 grudnia 2010

Mały Borgia - A może King Kong?

Przeciwnicy Donalda Tuska jednak go niedoceniają. Tak! Niedoceniają, nawet ja, ech…

Obserwując co się dzieje, choć naprawdę nie śledzę uważnie poczynań naszego „małego Borgii” doszłam do wniosku, że nasz Premier czerpie i to czerpie z najlepszych źródeł. Mianowicie…od samego towarzysza Putina.

Pamiętajcie w Rosji też jest demokracja…jak u nas.

Oni, bo tak chciał Wujcio Władimir, prezydentem został Miedwiedwiew, u nas wiadomo Komorowski, bo tak chciał Donald.
Prezydentami są identycznymi, czyli bez żadnego wpływu, muszą się słuchać, co powie ich wszechwładny „patron”.

Zobaczcie, przyjrzyjcie się naszemu „małemu Borgii”, czy nie tak samo się zachowuje jak jego idol?


Pamiętam taki rysunek Mleczki pod tytułem „Każdy ma takiego King Konga na jakiego sobie zasłużył.” No więc my mamy tego mniejszego, tylko, że on tak samo groźny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz