Nie trzeba osobliwej inteligencji by dostrzec, że świat do którego przywykliśmy, zdechł. Jest równie daleki jak Ateny Peryklesa.
Wystarczy spojrzeć nieco wnikliwiej.
Demokracji nie ma i na razie nie będzie. Nastąpi przerwa, mili moi.
Nie, wcale się z tego nie cieszę.
Współczesny model świata zbankrutował na wszystkich możliwych i niemożliwych płaszczyznach.
Aby na przykładzie pokazać, czym jest dzisiaj, odwołam się do prostego przykładu. Łapiemy koguta , ucinamy mu łeb i puszczamy wolno. Biega zdekapitowany kogut po podwórku i krwią zrasza ziemię. Po chwili pada.
Dzisiaj jeszcze biega, ale przecież już nie pofrunie.
To jest widowisko, ale tak naprawdę chodzi o rosół.
Jasne jest, że należy jakoś zabezpieczyć interesy klasy politycznej z przyległościami, za co ktoś musi zapłacić. Skoro nie ma forsy, ktoś musi zapłacić krwią. Z grubsza, nawet wiadomo kto.
Demokracja przez ostatnie kilkadziesiąt lat była skoncentrowana na wyprodukowaniu powiązanej z polityką, iście arystokratycznej klasy próżniaczej, wspieranej przez urzędniczą, medialną i samorządową „szlachtę” zagrodową. Trzymając się nawet szczątkowych procedur demokratycznych, nie da się zapewnić dominacji tych klas, w możliwej do ogarnięcia przyszłości.
Oczywistym jest, że „kierownicy kuli ziemskiej” śmiało skierują się stronę jawnej przemocy i dyktatury. Powody są łatwe do przewidzenia.
Leżą po prostu na ulicy.
Już by nas złapali za mordy, ale trwa przetarg na bunt społeczny, na jego przywódców i oczywiście, na przyszłe ofiary przewrotu.
W takiej sytuacji nikt przytomny nie pójdzie na żywioł. Obalenie „komuny” to była pestka przy trwającej właśnie operacji.
Samochody jeżdżą. Deszcz pada. Psy szczekają a Reichstag stoi.
Na razie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz