Upał. A tu, panie tego, polityczna blogosfera umiera. Moczę nogi w beczce, a polityczna blogosfera umiera. Straciła impet, podzielona, skłócona i oddana w niewolę “adminów” oraz zwalczających się koterii wyznawców, przeważnie zakotwiczonych przy rozmaitych “projektach medialnych” związanych z prawicą, lewicą, a przede wszystkim z forsą.
Upał. Nawet nie zgłaszam oczywistego pomysłu, by blogerzy zawiązali swój związek, ponieważ jak zwykle skończyłoby się to dziką awanturą. Tym dzikszą, że potencjalni związkowcy musieliby przełknąć obecność w nim swoich ideologicznych przeciwników. To bez sensu, tym bardziej, że czujni prowokatorzy rozwaliliby taki projekt na strzępy. Polewam siwy łeb wodą z wiadra. Letnią wodą.
Upał. Niosę lodowatą wodę we wiaderku. Jeszcze raz łeb polewam.
Cud orzeźwienia!
Po pierwsze, pozostańmy z daleka od dziennikarzy, polityków i ich gwardii przybocznych. Powiem wam. Nie mam pomysłu ratunkowego.
Pisząc o “adminach” nie myślę o tutejszych, amatorskich und "niepopkowych" W każdym razie, jako blogerzy, leżymy i kwiczymy.
Niechże ktoś wreszcie, coś wymyśli!
Od dzisiaj, do każdej notki będę doklejał zestaw polecanych, przeze mnie linków. Pod specjalną kreską - Oczywiście.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz