poniedziałek, 18 kwietnia 2016

Kazimierz Marcinkiewicz i inne instrumenty muzyczne

Codziennie można usłyszeć jakiegoś polityka, czy komentatora, nazywanego chyba dla żartu,  dziennikarzem, wieszczących Polsce wydarzenia straszne, do rozlewu krwi włącznie. Proroków gniewu, ulicznej przemocy i budowniczych barykad, na które obiecują wleźć osobiście. To ględzenie, wbrew pozorom, nie jest li tylko przejawem strachu i szaleństwa naszych spotworniałych elit, ale spełnia całkiem konkretną rolę, a mianowicie, przyzwyczaja odbiorców tej wojennej retoryki do wydarzeń, które są szykowane w zaciszu gabinetów i cmentarzy.  

Niech was nie zmyli fakt, że ilekroć słyszycie o buncie i krwi, słyszycie to z ust politycznych błaznów. Pozornie,  na skutek trwającej wiele lat selekcji negatywnej, w tak zwanym obozie postępu, nie został prawie nikt, kto nie byłby błaznem czy medialnym maniakiem. Byłaby to znakomita wiadomość, unieważniająca wszystkie artykułowane przez mnie lęki, ale to bujda.

Front medialny, ani nawet ten, który dzieli salę obrad naszego parlamentu, nie są frontami rzeczywistymi, jeśli mamy na myśli sprawy najważniejsze i ostateczne, takie jak wolność, suwerenność, czy właśnie, obiecywany nam rozlew polskiej krwi.

Wczoraj wystąpił z proroctwem o przemocy i krwi, były premier Marcinkiewicz. Człowiek do tego stopnia wyprany z jakiejkolwiek wiarygodności, że budzi moje szczere zdumienie jego obecność  nawet w zakłamanym do szczętu TVN24. Niemniej uważam, że nie należy kończyć dyskusji o takich głosach, pukając się w czoło, czy wzruszając pogardliwie ramionami. Podobnie, jak w przypadku KOD-u i jego lidera-koziołka Kijowskiego. Im śmieszniejsze wydają się wam ich uroszczenia, im głupiej ględzą wspierający ich celebryci, im wulgarniejsza jest retoryka Gazety Wyborczej, tym zasłona mniej przezroczysta, co oznacza, że być może, właśnie zbliżają się prawdziwe, realne potwory.

Na szczęście, nie jest specjalną tajemnicą, na co czekają, by rzucić się Polsce do gardła.  Pierwszym warunkiem, poza oczywiście nabitą kabzą organizatorów, warunkiem koniecznym jest właśnie rozlew krwi.

Może objawić się w męczeństwie tłumu, brutalnie rozpędzonego przez policję. Ale konieczne wydają się w tym przypadku ofiary śmiertelne, ponieważ zwykłe guzy nie są wystarczającym atutem. W ostateczności rolę policji mogliby przejąć Narodowcy, albo „kibole”. Nie dla fantazji, trwa ich medialne zszywanie z obecną władzą. Na szczęście, okazało się, że radykalne środowiska jakoś się nie kwapią do bycia użytecznymi idiotami.

Dlatego, coraz bardziej prawdopodobne - wierzcie mi, że piszę to ze szczerym przerażeniem – jest użycie mordu politycznego, jako detonatora. I nie mam na myśli wykorzystania jakiegoś szaleńca, ale profesjonalną, niewyjaśnioną zbrodnię.

Przy czym chętnie wierzę, że nikt z opozycyjnych krzykaczy nie ma o takich planach bladego pojęcia, tym bardziej, że rolę potencjalnej ofiary musiałby odegrać, ktoś z ich dość szczupłego, już wyselekcjonowanego grona.

Mogą wrzeszczeć a nawet drzeć na sobie koszule, ale po cichu każdy z nich powinien od czasu do czasu wejść incognito do najbliższego kościoła i pomodlić się za pomyślność w pracy tego złego, ułaskawionego na ich szczęście, Kamińskiego.

Na koniec pozwolę sobie dać praktyczną radę tym, którzy dają się uwieść niedoważonym głowom, wzywającym do rewolucji, budowania barykad z kawiarnianych stolików i tym podobnym ekscesom.

Spróbujcie przedrzeć się przez waszych, rozczapierzających palce w geście zwycięstwa idoli, albo wejść na murek, czy, o ile nie przeszkadzają wam w tym ekologiczne przekonania, na najbliższe drzewo i przypatrzcie się milczącym ludziom w ostatnim szeregu, nierzadko odwróconym w całkiem inną stronę, niż wy. Dla nich wasz ulubiony Trybunał Konstytucyjny nie jest wart splunięcia i roztarcia plwociny skórzanym obcasem, ale dla nich, dla nich, to wszystko!

1 komentarz:

  1. "obawiam się", że jak któregoś z tych skurwieli kropną nieznani sprawcy, to narodek wesoło zakrzyknie- "nareszcie! jeszcze jeden, jeszcze jeden" i tyle bedzie z tej rewolucji i tego detonatora.

    OdpowiedzUsuń