Naprawdę, i
piszę to ze szczerym podziwem, mędrcy zawiadujący bytem, nazywanym dla żartu
Platformą Obywatelską, wymyślili coś, co ma szansę przejść do historii
politycznej narracji. Otóż, aż dziwnie to napisać, wpadli na pomysł
przeprowadzenia referendum w sprawie wyjścia Polski z Unii Europejskiej.
Są dobrzy!
Gdyby ktoś mi to powiedział, gdy na przykład przechadzam się po kwitnącej łące,
obserwując biegającą radośnie jedną z mych skromnych suczek, wysłałbym go do
diabła, jako niewczesnego żartownisia. Ale gdzie tam! Oto sam Borys Budka
zaatakował mnie tym pomysłem z monitora mojego komputera. Na boku mam uwagę, że
przedziwny Borys mógłby spróbować zapuścić brodę.
Choćbym był
najodporniejszym na wiedzę PO-wcem na świecie, choćby nad moim łóżkiem wisiał
konterfekt samego Grasia, a zamiast na „bonie – banie” przysięgałbym na
skarpetę Tuska, zaręczam, że nigdy nie wpadłbym na coś równie osobliwego. Pierwsze
w Europie anty unijne referendum zainicjowane przez miłośników, a w niektórych
radykalniejszych przypadkach, przez niewolników Unii.
Rozumiem, że
dla tych osobliwych rozumów, jest to prosta kontynuacja narracji, jakoby PiS
chciał wyprowadzić Polskę ze struktur europejskich. Niestety PiS nie zamierzał,
nie zamierza i nawet podobnego zamiaru nigdy nie sygnalizował, ale myśliciele z
PO, swoją własną chaotyczną propagandę biorą oczywiście na poważnie. Skoro
powiedzieli „beee” czują przymus, by jeszcze głośniej zabeczeć. I zabeczeli.
Wyobraźcie
sobie teraz, że PO - wcy nie zapomną o tym kompromitującej ich akcji i jakimś
cudem zbiorą podpisy ( ale pod czym? ) i jeszcze większy cud spowoduje, że
doszłoby do takiej próby.
Mielibyśmy wówczas przezabawną sytuację, że
zwalczające się, walczące ze sobą siły polityczne prześcigałyby się w
zapewnieniach o chęci pozostania w Unii, tyle tylko, że PiS słusznie pokazywał
by palcem na PO jako na wichrzycieli i jawnych głupków. W ogóle ciężko
zrozumieć intencje, ale...
Wygrałyby,
jak zwykle przy takich okazjach ugrupowania bardziej czy mniej szczerze
optujące za opuszczeniem europejskiej trupiarni politycznej. Nawet, jeśli nie
samo referendum, niewątpliwie skonsolidowałyby swój przekaz i elektorat, co
znakomicie ułatwiłoby poprawienie wyników wyborczych.
Wiem, że to referendum,
to tylko takie „peowskie gadanie”, ale nie żądajcie ode mnie, abym przestał
podziwiać, zarówno sam koncept, jak i wykonanie. Lubiłem, lubię i będę lubił
widok radykalnych idiotów, aspirujących do politycznej Nagrody Darwina.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz