Stanisław
Lem w „Fantastyce i futurologii” celnie zauważył, że najwymyślniejszą kreację
ogranicza wyobraźnia oraz intelekt
autora. Stosunkowo łatwo opisać super umysł, zawiadujący wszechświatem, czy innego
wszechmocnego super geniusza, ale gdy
autor przechodzi do opisu motywacji, pomysłów czy argumentów używanych przez
tak wyniesionego bohatera, nieodmiennie skazany jest na własny, zgoła nie
nadzwyczajny pomyślunek. Aby nie popaść w jawną śmieszność, co bystrzejsi
pisarze rozmywają rzecz całą w uogólnieniach, albo w powtarzanych w kółko
zapewnieniach o nadzwyczajnej wprost genialności opisywanego przez siebie bytu.
Choć
Jarosław Kaczyński nie jest i nigdy nie aspirował do bycia geniuszem, jest
opisywany przez wrogie mu media, na sposób właściwy ubogim duchem fantastom. Przy
okazji unaocznia się różnica jakości intelektualnej dzielącej lidera PiS, od
jego czołowych krytyków ze sfery medialnej czy politycznej. Skazuje to całą, zdaniem autorów, misternie
tkaną sieć propagandy na oczywistą klęskę.
Dopóki
wystarczyło opisywanie działań
Kaczyńskiego, czy komentowanie jego wypowiedzi, nie było to tak widoczne.
Granica została przekroczona w momencie, gdy zaczęto masowo komentować
złowrogie milczenie tego polityka. To było dziwne, ale okazało się
niewystarczające, w związku z czym zabrano się za analizowanie myśli
znienawidzonego polityka, ze skutkiem jaki opisałem w pierwszym akapicie.
Jakim
cudem pan Żakowski czy inny Petru, może odkryć i zrecenzować myśli
Kaczyńskiego, nie mam zielonego pojęcia, ale razem z całą hordą komentatorów i
polityków, czynią to z wielkim zapałem, zupełnie nie zważając na własne ułomności
umysłowe oraz czytelne, zgoła nieukrywane idiosynkrazje. Wystarczy obejrzeć
debatę sejmową, albo zajrzeć na strony internetowe Wyborczej, by przekonać się,
że świat kręci się wokół Kaczyńskiego, z Kaczyńskim, przez Kaczyńskiego i wbrew
jemu. Jeszcze nie został zamieszany w sprawy sportowe i prognozę pogody, ale
wszystko przed nami.
Cała
ta propaganda jest do tego stopnia przeciwskuteczna, że sprawia wrażenie
wymyślonej przez złowrogi umysł geniusza zła, czyli samego Kaczyńskiego. Niektóre przykłady z ostatnich
dni.
Kto
inny mógł wymyślić, żeby liderzy PO, jak raz okrzyczani donosicielami,
natychmiast biegli z kolejnym donosem, tym razem do polskiej prokuratury?
Kto
podpowiedział Petru genialną w swojej prostocie myśl, by zaprząc do
antyrządowego wózka, samego księcia Mieszka?
Kto
wysłał na sejmową mównicę ordynarną, wrzeszczącą idiotkę, by wymachiwała
paluchem w kierunku Kaczyńskiego?
Kto natchnął Kukiza, by razem z
innymi cwaniakami powziął przemyślny, iście machiavelliczny plan unieważnienia
głosowania, a jednocześnie odebrał spiskowcom zdolność prawidłowego dzielenia
przez dwa?
I kto wreszcie kazał nagrać całą tę hucpę posłance PO, niejakiej Pomasce i opublikować w sieci
nagranie prezentujące skrajne prostactwo i bliskie histerii rozwydrzenie jej
samej oraz kolegów z sejmowej ławy?
Czy
to aby nie są pytania retoryczne? Czy pytanie o to, czy nie są to pytania
retoryczne, też nie jest pytaniem retorycznym? Cholera, ale się narobiło!
Po
wystąpieniu wrzeszczącej i wymachującej posłanki Gasiuk – Pihowicz, odbyła się na
twitterze piękna dyskusja na temat, co pokazywał podczas jej wystąpienia
Jarosław Kaczyński, dotykając palcem swoich ust. Jedni twierdzili, że po
chamsku kazał jej się zamknąć, inni łagodniejsi, że prosił o ściszenie
zamontowanego w posłance głośniczka, ale mnie urzekła opinia, że pokazywał jej po
prostu „trololo”.
Przepraszam
zwabionych tytułem, ale nie jestem w stanie wyjawić, o czym myśli Kaczyński,
ponieważ tego nie wiem.
Z
działań naszego, pożal się Boże establishmentu, wnioskuję natomiast, że gra
toczy się o przekroczenie przez PiS granicy czterdziestu procent poparcia i
sprowokowanie Kaczyńskiego do przedwczesnych wyborów, a wtedy... coś się
wykombinuje. Cwaniaki kombinują, jak
zwykle, wedle własnej chytrości.
Poparcie,
owszem wzrośnie, ale na wybory musicie poczekać, kontentując się przez najbliższe
lata widokiem prezesa PiS, który robi wam „trololo”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz