niedziela, 22 sierpnia 2010
Dom Elżbiety LII
Siedzieli w domu sącząc wino i jedząc lody. Oboje milczeli, przyglądali się sobie nawzajem, a zarazem bali spłoszyć tą więź, która coraz bardziej ich ze sobą splotła.
- Wiesz – odezwała się pierwsza Elżbieta – ty związałeś się z prostytutką, ja z facetem, który nie rokował nadziei na szczęście, oboje jesteśmy popaprańcami życiowymi. Tyle, że ja z Markiem wytrzymałam dwanaście lat, prawie było już z nas stare małżeństwo – roześmiała się sarkastycznie.
- Myślisz, że to równoznaczne? – zapytał z powagą – Wiesz, właściwie się nie znamy, każde z nas wędrowało dotąd w różnych kierunkach. Choć nie przeczę łączy nas aż nadto, a zetknęliśmy się dzięki przypadkowi? – zaakcentował ten znak zapytania na końcu i spojrzał na nią pytająco.
- Myślę, że nic nigdy nie dzieje się przypadkiem, a na pewno nie nasze spotkanie. A fakt, gdyby ktoś dwa tygodnie temu mi powiedział, ze się zakocham, że spotkam gdzieś na końcu świata ciebie. Że dowiem się w końcu o zapachu, który mnie prześladował, że będę mieć dom, że dowiem się o babci…to jak jakiś film, a nie normalne życie! – wykrzyknęła prawie na końcu i nabrała pełną łyżkę lodów.
Piotr przy tej czynności przyglądał się jej z uśmiechem.
- Czemu mi się tak przyglądasz? – Zapytała z pełnymi ustami.
- Myślałem, że nigdy nie ulegasz takim słabostką jak słodycze, wiesz?
Zarumieniła się lekko na te słowa. – To nie to, że to jakaś słabość, nie jestem jakimś wyjątkowym łasuchem, nawet nie przepadam za lodami, tylko dziś mi jakoś wyjątkowo smakują. – zaczęła się tłumaczyć.
- Ale…nie, ja nic nie chciałem…wyglądasz po prostu uroczo, wybacz, pewnie znów popełniam jakąś niezręczność.
- Nie żartuj – uśmiechnęła się i wtedy usłyszeli jakby w sypialni coś spadło, urwało się. Oboje poderwali się na nogi i wbiegli do pokoju, ale nic nie wskazywała na to, że coś tu się stało. Dopiero po chwili spojrzeli w stronę pamiętnika, zrobili to jednocześnie i aż podskoczyli, kartki były podarte, jakby dzikie zwierze rozdzierało je pazurami. Z niektórych kartek zwisały tylko marne strzępy.
- Co tu się do diabła stało? – Zapytał Piotr.
- Nie wiem, ale po tym jak wygląda pamiętnik, to coś, czy kogoś ogarnęła furia.- Odpowiedziała Ela, mimo, że obaj myśleli w tej chwili to samo.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz