piątek, 27 sierpnia 2010

Pieski i kotki

Gdyby mój najgorszy wróg w blogosferze zjadł tysiąc kotletów i natężył się niczym okrągły francuski diabeł nie podskoczy mi w kwestii miłości do zwierząt. Nikt mi nie podskoczy! Ja kocham zwierzęta i nigdy żadnemu z naszych braci mniejszych nie zrobiłem świadomie krzywdy.

Codziennie gdy otwieram bramę firmy, sprawdzam najpierw czy na drodze stalowych wierzei nie rozłożyły się czasem ślimaki. Uchylam i zbieram skurwysynów, znaczy się te ślimaki! W tym roku są ich tysiące. Nie jestem Francuzem, niech sobie żyją! Co innego gdyby były rybami albo krewetkami, ale nie są.

Wkurzyła mnie dzisiaj TVP. Nie oglądam „pudełka” poza meczami bo mam romans z internetem, ale dzisiaj akurat zajrzałem i zobaczyłem, że wiadomością dnia jest to, że jakiś pieprzony babon w słodkiej Anglii zamknął kociambra w koszu na śmieci. Wkurzyłem się niczym jakiś lewak.

Dzisiaj, tak dzisiaj, trwa kilkadziesiąt wojen na świecie, na białym. Dzisiaj, tak dzisiaj, zostało zabitych w ramach tych wojen kilkanaście tysięcy osób. Trzy razy tyle umarło z głodu. Dziesięć razy tyle z powodu braku jakichkolwiek zabezpieczeń wobec ciemnej śmierci w rodzaju malarii, AIDS, cholery czy innego łapczywego zgonu.

Kocham koty! Mój dzielny Grubek żył ponad dziesięć lat. Wielokrotnie wypowiadał się w blogosferze jako konserwatywny koci liberał. Sprawdźcie sami! Teraz jego następcą jest dwuletni kot o dziwnym imieniu „Kozio” Gdyby ktoś włożył go do kosza na śmieci, pomijając rany i krwawą zemstę Kozia…
... zabiłbym gada!
P
ieski, kotki i diabli wiedzą co jeszcze. Telewizja ma nas za infantylnych idiotów. Kocham słodką Różyczkę, psicę, która nadbiegła do mnie wyjadając żarcie rzucane zimowym ptakom. Teraz Różyczka sypia na kanapie gdy nie ma córy w domu. Gdy jest - szał. Śpią obie z łebkami na poduszce a zaraz obok wesoły kot „Kozio”

No dobra, chyba jakoś, koślawo, bo nie jestem pieprzonym mistrzem słowa, pokazałem wam jaki status mają nasze domowe zwierzęta. Pochwalę się, że nigdy umyślnie nie skrzywdziłem żadnego oszołoma – zwierzaka. Róża siedzi koło mnie i słodki pysk kładzie mi na kolanach. Liże mi tu klawiaturę…bleee…

Po co o tym piszę? Pisze o tym po to by pokazać, jakimi pierdołami świat się zajmuje podczas gdy miliony giną z głodu, wojen czy chorób.
Wody! – Wody! Woła dziecko usychające w jakimś pieprzonym Sudanie. Usychające na śmierć!

Lżej by mu było umierać gdyby wiedziało konające dzieciątko, że nikt w Anglii nie zamka kociambrów w koszach.
Idę przy okazji wymienić Różyczce wodę w misce. Ona potrafi mi powiedzieć czego chce.

A te dzieciaczki?

1 komentarz:

  1. Jacku, nie znasz Anglików - są zakręceni na punkcie kotów (psów zresztą też...)
    W Anglii taki news MUSI być porażający. Ale że u nas jest to "wydarzenie dnia", to sam rozumiesz, dlaczego - Kaczor milczy :)
    A pieprzonym Sudanem któż by się przejmował? Normalka od lat.

    OdpowiedzUsuń