Przed zaśnięciem mój skromny, siedmioletni synek przybiega do mnie na opowiadanie bajek, nazywając to „nocką” Początkowo było tak, że najpierw on opowiadał a potem ja. Teraz on opowiada a ja tylko dopytuję i uszczegółowiam. Bajki Krzysia są opowieściami o przygodach czwórki najdzielniejszych rycerzy.
Główną rolę gra Błękitny Rycerz Krzysio, który jeździ na błękitnym koniu, ma błękitną zbroję i błękitny miecz. Jego siostra, Złota Rycerka Natalia, która jeździ na złotym koniu, ma złotą zbroję i walczy „czworokątnym”, oczywiście złotym, toporem. Jest jeszcze Czarna Rycerka Różyczka, która nie jeździ na koniu, ponieważ jest psem, ale ma czarną zbroję i czarne sztylety, którymi celnie rzuca. Jest jeszcze, trochę jako postać humorystyczna, Czarno – Biały Rycerz Kozio, kot, który walczy bez zbroi, ale drapie, prowokuje do walki, a w sytuacjach ekstremalnych „miąsi” przeciwników ogonem!
Wczoraj Krzysio opowiedział bajkę o upadku króla Komorosia I, pokonaniu potwora Grutha i niby ludzi – Glutów, dlatego dodaję tekst do kategorii „polityka”
Bajka o upadku Komorosia Pierwszego czyli „Ciągle i gągle”
Dawno, dawno temu żył sobie król Komorosiu I, który rządził swoim krajem na średnim poziomie do czasu gdy pojawił się potwór Gruth. Był to straszny, zupełnie nowy potwór, który na brzuchu i na plecach miał potworne kolce, w oczach lasery a walczył za pomocą kamiennego topora. Napadał na ludzi, zabijał ich i prześladował. Palił wsie i miasteczka, a na dodatek otaczał się bandą zwyrodniałych Glutów. Gluci są zupełnie podobni do ludzi tylko dużo lżejsi, ponieważ są wypełnieni watą. Skradają się cicho i napadają przeważnie na starszych ludzi oraz dzieci. Są przewodnikami Grutha.
Wszyscy ludzie prosili Komorosia Pierwszego by zebrał rycerstwo i wyruszył walczyć z Gruthem i Glutami, ale król był królem z tych powolnych. Raczej lubił chodzić na ryby z wędką i łowić, niż walczyć z potworami.
Co prawda zwołał rycerzy ale ci pokłócili się o to, kto będzie dowodził i nie było z nich pożytku, poza tym, że siedzieli w stolicy. Pili, jedli i liczyli na palcach, co i komu się należy z królewskiego skarbca. Może by w końcu walczyli, ale pewnego dnia król łowiąc ryby wyłowił pęknięta sprężynę i odtąd cały czas się nią bawił powtarzając w kółko takie słowa:
- „Ciągle i gągle”
Chodził po zamkowych komnatach i ciągle mówił:
- Ciągle i gągle!
Bawił się też pękniętą sprężyną. Nawet jak królowa zrobiła dobry obiad to siedząc za stołem cały czas parzył na swoją sprężynę i powtarzał:
- Ciągle i gągle!
Sprzykrzyła się ta sytuacja poddanym, prześladowanym przez potwora Grutha i bandy Glutów, bo ile razy można słuchać gadania:
- Ciągle i gągle?
W końcu wezwano na pomoc rycerza Krzysia i jego bandę.
Czwórka rycerzy wyruszyła przez ciemne lasy i niedostępne góry.
Pochód wiodła Czarna Rycerka Różyczka szczekaniem wskazując najlepszą drogę, a zamykał go Czarno – Biały Rycerz Kozio, który niósł duże zapasy jedzenia. Po siedmiu dniach dotarli do królestwa Komorosia I.
Rozejrzeli się a Rycerka Różyczka zaszczekała bardzo, bardzo groźnie.
- Dlaczego szczekasz? – Spytał Błękitny Rycerz Krzysio, ale nie był to czas na gadanie bo zewsząd wyskoczyli Gluci, a było ich ponad sto tysięcy!
Rozpoczęła się walka i Czarna Rycerka Różyczka szarpała każdego Gluta jednym zębem, Krzysio bił ich błękitnym mieczem, Natalia złotym ( czterokątnym ) toporem a Kozio miąsił wszystkich ogonem.
Wystraszeni Gluci uciekli i uciekają do dziś - takiego doznali lęku.
Wtedy zza góry wylazł potworny potwór Gruth i jednym uderzeniem potwornej łapy przewrócił tysiąc dębów, a gdy ryknął upadło jeszcze pięć tysięcy drzew.
Ale dzielni rycerze nie znali leku, ponieważ Błękitny Rycerz Krzysio znał prawdziwe imię potwora, a każdy wie, że wymawiając prawdziwe imię potwora można go łatwo pokonać.
- Boguś! – Zawołał Błękitny Rycerz Krzyś
A potwór Gruth, którego prawdziwe imię było Boguś, zaraz usiadł na ziemi i wysunął z potwornej paszczy język. I w ten sposób został nieszkodliwym Bogusiem.
Krzysiu wraz ze Złotą Rycerką Natalią udali się do pobliskiej, nie do końca spalonej wsi, gdzie wynajęli wieśniaka, który od tej chwili miał się opiekować potworem Gruthem, który nic złego już nie robił poza wytykaniem języka, gdy ktoś zawołał na niego – Boguś!
Potem wszyscy rycerze wkroczyli do stolicy królestwa witani przez milion mieszkańców, którzy rzucali płatki najpiękniejszych kwiatów z czego korzystały pszczoły. Naprzeciwko zwycięzców wyszedł sam król Komorosiu I, w otoczeniu dostojników i dziewczyn.
Oczywiście bawił się pęknięta sprężyną i na cały głos zawołał:
- Ciągle i gągle!
Zebrany lud zaczął gwizdać i król musiał wyjechać do uzdrowiska. Władzę w królestwie przejął Błękitny Rycerz Krzysiu razem ze Złotą Rycerką Natalią.
Dowódcą armii została Czarna Rycerka Różyczka a policji Czarno – Biłay Kot Kozio, który od tej chwili wszystkich bandytów i zdrajców miąsił swoim ogonem.
I żyli długo i szczęśliwie, a pomagał im Boguś, który wyrywał drzewa i budował drogi.
Koniec
a jakie jest prawdziwe imię naszego Tusia?
OdpowiedzUsuń