poniedziałek, 1 listopada 2010
Dom Elżbiety LXXV
Gdy wrócili do domu, zajęli się najpierw podgrzaniem pierogów, bo tak naprawdę byli głodni. Od śniadania nic nie jedli, a dochodziła siódma wieczorem.
Gdy siedzieli przy stole kończąc, rzeczywiście wyśmienite pierogi Kanusi, przyglądając się nadal nie sprzątniętym naczyniom po wczorajszych lodach, kieliszkach z niedopitym winem…odczuwali jakąś przyczajoną grozę. Jakby coś, no, wiedzieli co, chciało ich za wszelką cenę rozdzielić, zniszczyć w nich te dopiero rozbudzone uczucia.
Nie odzywali się do siebie, jakby bojąc się, że to co wypowiedzą, może być użyte przeciw nim. W końcu Piotr wstał, zaczął zbierać naczynia ze stołu i wstawić do zlewu, jakby tym aktem chciał zagłuszyć tamte obawy.
Elżbieta chwyciła go za rękę – Ja to zrobię – powiedziała szeptem – a ty odpal kompa i sprawdzimy co oznacza to Eihwaz. OK.?
- Jasne, ale otworzę drzwi do kuchni jak szeroko i do biblioteki też. Chcę cię cały czas słyszeć, bo boję się o ciebie. Ten dom – gestem ręki omiótł kuchnię- zaczął mnie naprawdę przerażać.
- Jak chcesz – Ela nadal mówiła szeptem – za chwilę i tak przyjdę do biblioteki, nie mam zamiaru myć teraz tych naczyń, tylko je złożyć i wstawić do zlewu.
Kiwnął głową na zgodę i wyszedł otwierając jednak wszystkie drzwi na oścież. Słyszała jak wszedł do biblioteki, sama zaczęła się spieszyć, by jak najszybciej uporać się z naczyniami zalegającymi stół w kuchni.
I wtedy się to stało, drzwi z trzaskiem się zamknęły, aż posypał się tynk z futryn, rozdzielając ją z Piotrem. Potem koszmarny chichot, który aż wibrował w uszach. Ela złapała za klamkę od drzwi kuchennych, ale zamek nie chciał ustąpić, jakby coś trzymało te drzwi od zewnątrz. Słyszała krzyk Piotra, potem straciła przytomność ze strachu, bo poczuła znów wokół siebie tą nienawistną woń…
Usłyszała jak ktoś ją woła, a nie był to głos Piotra, bo wołała ją kobieta. Postać wyłoniła się z mgły, a ona sama była w ogrodzie. Nie mogła zrozumieć jak się tu znalazła, bo przecież przed chwilą dobijała się do drzwi kuchennych, chcąc je sforsować.
- Elżbieto! – Zawołała znów postać – choć wszystko ci pokaże i sama zdecydujesz która z nas jest potworem - i zachichotała znów. - Ja tylko byłam jej sługą – już teraz Ela była pewna stała przed nią Carlota. – Twoją sługą też być mogę, wystarczy tylko chcieć. Po co się tak męczysz? Ja nie jestem zła, ja spełniam tylko życzenia. – Znów się śmiała i wyciągnęła do Eli rękę, chcąc ją gdzieś zabrać.
- Odejdź! Precz! – Elżbieta drżała ze strachu. Carlota skrzywiła się na te słowa, jej twarzy dotychczas piękna, wydłużyła się i nabrała jakby zwierzęcych cech. Źrenice zwężyły się i nabrały żółtawego blasku. – Boże – jęknęła Ela – Boże bądź miłościw mnie grzesznej! Uchroń mnie przed nią. Ojcze nasz! Panie Boże Wszechmogący!- Wołała przerażona Elżbieta zaciskając powieki, by nie widzieć Carloty i jej dziwacznego przepoczwarzenia.
Wtedy nad sobą usłyszała głos Piotra.
- Elżbieto, nic ci nie jest? Boże jak się przeraziłem. – Przykucnął nad nią w kuchni, gdzie leżała. Wiec ten ogród, Carlota, to tylko były halucynacje wywołane utratą przytomności.
- Co się stało? – Zapytała, choć znała odpowiedź.- Przed chwilą była w ogrodzie i rozmawiałam z Carlotą, znaczy ona mówiła, kusiła mnie chyba…potem zaczęła się zmieniać, brr…jakby w jakieś zwierzę. Boję się Piotr, bardzo się boję.
- Ja też. Ale musimy teraz to doprowadzić do końca, za wszelką cenę, rozbudziliśmy to, więc musimy. Choć, komputer jest włączony, potem doczytamy pamiętnik Musimy to zrobić, dla nas, dla Zofii i Ksawerego, dla całej mojej i twojej rodziny. Rozumiesz?
Kiwnęła głową. Piotr wziął ją za rękę i pociągnął lekko w stronę biblioteki.
Wpisali w wyszukiwarkę Eihwaz i przeczytali:
Znaczenie wróżebne
1. pozycja naturalna
EIHWAZ zapowiada wstawiennictwo i pomoc ze strony ludzi, losu i czynników nadprzyrodzonych; obiecuje siłę ducha, chroniącą przed wszelkim niebezpieczeństwem; wróży głębokie, duchowe poznanie i niezachwianą wiarę.
2. pozycja odwrócona
Eihwaz w pozycji odwróconej wróży chaos, utratę kierunku, zamęt, błądzenie, poczucie niezadowolenia; oznacza osamotnienie, odmowę i brak pomocy; przestrzega przed niebezpieczeństwem, zbędnym ryzykiem, śmiercią.
Oraz, że oznacza cis. Ale może symbolizować jesion i dąb. Jest też symbolem przemiany.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz