Polska pokonała Irlandię Północną. Tak jak napisałem wczoraj
był to mecz na trzy do zera, a że skończył się skromniejszym zwycięstwem...
Cóż, sytuacji było wystarczająco dużo, by zrealizować moją prognozę z
naddatkiem. Bardzo jestem zadowolony z Kapustki. To jedyny piłkarz naszej
reprezentacji o którym wczoraj wspomniałem, zaznaczając autorytarnie, że musi
zagrać, jako mój ulubieniec. I zagrał.
Od chwili gdy zobaczyłem łobuza w meczu Cracovii, jak zbiera
piłkę przed własnym polem karnym, pędzi przez całe boisko mijając rywali a na
koniec strzela z osiemnastu metrów w okienko, pomimo tego, że w pole karne
wbiegają jego starsi koledzy napastnicy. Nie sama akcja, a niezależność i
odwaga w podjęciu decyzji sprawiły, że od tego momentu pilnie przypatrywałem
się temu młodemu piłkarzowi, zawracając nim głowę miłośnikom piłki z którymi
mam przyjemność rozmawiać. Świetnie się złożyło, że pan Nawałka wyciągnął podobne
wnioski, jak ja. Amator i profan mądrala.
Teraz Kapustka obiega w swoim tempie Europejskie media i
niejeden skaut wielkiego klubu ma czerwone uszy. To dobrze, bo nowa gwiazda
polskiej piłki nie odejdzie na zachód za czapkę gruszek, co niestety przekłada
się potem na przebieg kariery naszych młodych zdolnych.
Ten chłopak jest gotowy do gry na każdym poziomie, ponieważ
gra swoją grę. Może się to podobać, albo nie, ale to jemu trzeba przygotować
odpowiednie miejsce. W im lepszym zagra zespole, tym lepiej będzie grał. To
wydaje się oczywistością, ale tak nie jest. Ludzie giną w świetle gwiazd, a ten
młodziak urokowi gwiazd nie podlega. Przynajmniej w trakcie meczu.
Popatrzcie na te jego kółeczka, które sprawozdawcy nazywali
początkowo zwalnianiem gry. To jest szukanie najlepszego wyboru, co
niezorientowanemu co do wieku Bartosza i hierarchii panującej w reprezentacji może
sugerować, że mają do czynienie z rutynowanym liderem drużyny.
Zaraz miłośnicy „złotych czasów” na mnie naskoczą, że
zgłupiałem, ale jeśli miałbym szukać przykładu w przeszłości, porównałbym
chłopaka do młodego Deyny. Młodego, czyli w wieku dwudziestu dwóch, trzech lat.
I nie chodzi wcale o te kółeczka, a o to, że Kapustka gra swój mecz,
koncentrując na sobie uwagę kibiców, mediów i rywali. Ma czas, by stać się
liderem i rozgrywającym o jakim marzymy od kilkudziesięciu lat. Tyle tylko, że
chłopak tak przyspiesza, że wcale nie zdziwiłbym się, gdyby swoje kolejne
występy we Francji okrasił golami czy asystami.
W ogóle, zwróćcie na to uwagę, ze z dnia na dzień zniknął temat,
czy Kapustka da radę, tylko, ile swoją grą da drużynie. Już teraz, przy
czyścicielu Krychowiaku, może swobodnie brać się za rozgrywanie, zostawiając
miejsce na skrzydle Grosickiemu. To fantastyczne, że turniej zaczął kreować
nową polską gwiazdę i że ta gwiazda ma dziewiętnaście lat. To stwarza całej
drużynie kapitalne perspektywy. Do listy zagrożeń, ni z tego nie z owego,
wszyscy kolejni trenerzy naszych rywali, muszą dopisać kolejne nazwisko.
Wczoraj wszyscy zagrali dobrze, albo chociaż przyzwoicie.
Były niedokładności, pojedyncze błędy, w tym jeden bardzo groźny w wykonaniu
Pazdana, ale to przecież mecz piłkarski. Poza tym, wbrew zapewnieniom, widoczna
była presja pierwszego meczu i konieczności zdobycia trzech punktów, co
owocowało, szczególnie w pierwszej połowie, przesadną pieczołowitością w
rozgrywaniu akcji. Na dodatek trudno było o zmianę tempa gry, czy kontrataki w
sytuacji, gdy reprezentacja Irlandii Północnej przez większą część meczu
skoncentrowani byli na blokowaniu gry.
Wygraliśmy, ale uważam, że ta strasznie grająca wczoraj
drużyna nie wyjedzie z Francji, bez choćby jednego punktu. Kto będzie ofiarą
irlandzkiego autobusu? Nie nasza sprawa. Co jeszcze? Aha, Niemcy wygrali z
Ukrainą. Mamy się bać? Nie!
Z Ameryki nadeszła informacja, że Brazylia odpadła z Copa
America po porażce z Peru. Obejrzałem skrót. Peruwiańczyk strzelił gola łapą w
sposób tak ewidentny, że Maradona się chowa. Było stu sędziów, konsultacje i
wielkie bieganie po boisku, a sędzia gola uznał. Niesamowite! Wielcy upadają,
wielcy nie mają ochrony...
A tu Kapustka!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz