niedziela, 12 czerwca 2016

O Mistrzostwo Europy. Te irlandzkie dziouchy...



... wielkie paradnice – zaczynam śpiewać, ale mój osobisty researcher, człowiek uczciwy i do bólu drobiazgowy, z miejsca studzi moje zapały, informując że w spódnicach chadzają raczej Szkoci. Przez chwilę upieram się, argumentując, że protestanci lubią chodzić w kieckach, ale ucisza mnie, ostrzegając, bym nie wzniecał waśni wyznaniowych. Skoro już zmarnowałem jeden początek tekstu, muszę teraz szczególnie uważać.

Irlandia Północna to dla mnie George Best, geniusz piłkarski i pijak. Tyle, że ten znakomity gracz, ozdoba Manchesteru United, od dawna nie żyje. Reszta, z którą przyjdzie nam się dzisiaj zmierzyć jest średnia. Zacząłem przeglądać wyniki, jakie osiągali na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu lat i poza tym, że byli dość mocni na przełomie lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych, oraz mieli dobrą „pakę” trzydzieści lat później, niczego zajmującego nie znalazłem. Gracze kopiący w ligach angielskich, na rozmaitych poziomach rozgrywek.  Z naciskiem na „rozmaitych” nie na „poziom”. 

Prezentują ciężki, nieprzyjemny styl, łączący chaos ataków z dość brutalną grą w defensywie, przy czym ich defensywa jest aktywna na całym boisku. Jasne jest, że aby ich pokonać, trzeba grać na całego. To w dzisiejszych czasach żadna nowość. W Europie jest tylko kilka drużyn z którymi nie trzeba, ale nawet na Wyspy Owcze należy się zmobilizować.

O  mobilizacji, w konfrontacjach z Północnikami nasi gracze często zapominali, stąd nasz kiepski bilans, rozgrywanych na przestrzeni pięćdziesięciu lat spotkań. Wszyscy pewnie pamiętacie maga babola wbitego na irlandzkim  kartoflisku do naszej siatki przez bystry duet Żewłakow – Boruc. Oby piłkarze oszczędzili nam takich emocji!

Jeśli zagramy „z jajem”, wygramy bez żadnych problemów. Żadne tam ich sukcesy, passy bez porażki czy wyższe miejsce w idiotycznej klasyfikacji FIFA nie mają znaczenia. To jest i przynajmniej do pierwszego gwizdka będzie mecz na 3-0. Jedynym problemem może być sędzia, o ile dopuści do bezkarnej, brutalnej gry.  Poza sędzią maniakiem, nie widzę innej szansy dla naszych rywali. Gadanie o sile fizycznej, grze zespołowej czy duchu walecznej drużyny, to tylko gadanie. Tak się mówi o zespołach, które nie mają zbyt wielu innych atutów. Przypominam, że przez lata właśnie tak mówiono o reprezentacji Polski.

Jak zagrać, poza tym, że trzeba walczyć? Wiadomo. Szybko i po ziemi. Do składu się nie wtrącam, ale mój ulubiony Kapustka musi zagrać. To tyle. Żadnego gadania o filozofii gry, angielskiej szkole, bo to żadna szkoła tylko braki techniczne nadrabiane siłą, szybkością raz waleniem z łokcia w żebra i poprawianie dżentelmeńskim deptanie po palcach. Będzie dobrze, o ile my też potrafimy grać fair.

Wczoraj Albania, ulegając szwajcarskiej mieszance etnicznej, zaprezentowała się akurat tak, jak się spodziewałem. Łącznie z czerwoną kartką, bo oni, proszę to zapamiętać, są łasi dosłownie na wszystko. Nawet na czerwone kartki.

Słowacja. O, to było ciekawe, bo Walia, to taka Irlandia Północna, tylko lepsza. Nasi południowcy mogli wygrać a przegrali. Foch! Duda wyrównał, a w końcówce wprowadzili nawet Stocha, ale ten potwierdził, że to nie jest jego sezon. Pierwszy gol Bale’a. Bramkarz Słowacki tak fiknął, że po prostu śmiech.

O, rany. Na koniec Anglia zremisowała z Rosją. Mecz, w porównaniu z tym, co zaprezentowali kibice, był raczej nudny. Rosjanie strzelają w ostatnich sekundach. Jak można tak skrzywdzić wynalazców footballu, no jak? Burdy, świństwo i chamstwo w dzikiej, brudnej Marsylii.

Korzystając, że mój researcher odsypia... ( Wyobraźcie sobie, że po meczu, poszedł szukać jakiegoś awanturującego się Kacapa, by spuścić mu łomot, ale zabłądził w lesie. Pomysł i wykonanie bez sensu!)... dodam, że Północni Irlandczycy naprawdę chadzają w kieckach, o ile nikogo nie ma w domu, oczywiście. Uszminkowani wpatrują się w lustereczka, dopytując, kto najlepiej gra na świecie, ale zamiast odpowiedzi, słyszą tylko śmiech i jakby końskie parskanie.

- Jakby zbliżała się kawaleria? – Zastanawiają się głośno. Potem, jak na komendę, przygładzają poślinionymi palcami niesforne zrudziałe grzywki i apiać męczą lustereczka swoimi idiotycznymi pytaniami.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz