Jeszcze jeden taki dzień jak wczorajszy, a straci sens pisanie w necie o kampanii wyborczej, przynajmniej jeśli chodzi o komentowanie postępów sztabu marszałka Komorowskiego. Mam coraz intensywniejsze wrażenie, że zamiast walki politycznej, ktoś serwuje nam do oglądania zestaw komedii a komedię raz, że ciężko jest opowiedzieć zachowując albo przewyższając humor zawarty w oryginale, a dwa, że równie ciężko się na komediantów złościć.
Wczorajsze występy miały w sobie coś z najlepszych filmów Woody Allena. Bardzo cenię takie filmy i doskonale się bawiłem, ale wiem, że nie wszystkich ten rodzaj humoru bawi.
Taki jeden mój znajomek, którego nie bez powodów uważam za zwolennika PO, po zapoznaniu się z występem, nie bacząc na wczesną porę oraz na to, że akurat przebywa za granicą uznał za stosowne poinformować mnie przez internet, że „idzie się napić”
A potem za granicami chodzą słuchy, że Polacy smolą w niedzielne przedpołudnie zamiast wysiadywać w kościele. Niby to nowocześniej, ale też nie bardzo to wygląda.
Taki zagraniczny człowiek widząc mojego znajomego łkającego nad szklaneczką gdzieś w Barcelonie nie zna przecież powodów ani picia ani tym bardziej łkania.
Tak to w życiu bywa, że jeden płacze ze śmiechu a drugi widząc to samo przecie załka szczerze, ponieważ ludzie mają rożne wrażliwości oraz poczucie humoru, że tak się wyrażę „ Od Sasa ( ukłony dla Marszalka Komorowskiego) do Lasa ( również ukłony dla marszałka Komorowskiego – co jest? )
Są też tacy, którzy nie mają ani tego ani tego ( ukłony dla sztabowców Marszałka - nareszcie) i nie dość, że każdy idiotyczny wyskok biorą na poważnie, każdą niespójność biorą za dobrą monetę i nawet jeśli naprowadzą kandydata na skórkę od banana niedbale rzuconą przez jakiegoś abnegata na pałacową posadzkę i kandydat w przytomności kamer wywinie kozła, albo kłębkiem potoczy się ze schodów, zaraz zaczną chwalić wysokość zadarcia nóżek i grację z jaką kłębkował szesnaście stopni w dół.
Jeszcze jest jedna kategoria obserwatorów tych zadziwiających popisów. Należy do niej pan premier Donald Tusk, przecież pilny obserwator słupków, które podczas kampanii prezydenckiej miały rosnąć przede wszystkim jego ukochanej PO. Pan premier nie wygląda i zda się, że naprawdę nie jest jakimś humorystą i dowcipnisiem. Jak on patrzy!
Pachnie tutaj wierszykiem pana Jachowicza, jak to było?
„Bronek głupstwo – Donald doda
Ale partii, partii szkoda!”
:)) Dobre i celne!
OdpowiedzUsuńBTW też zwróciłem uwagę na bidnego Tusku, jak cierpiał podczas Kongresu Geriatrycznego...
Pozdro!