Zwróćcie uwagę, mili moi, że dotychczas takie pytanie nie padło. Nie wiem dlaczego nie padło, pojęcia nie mam dlaczego nikt z politycznych i medialnych bystrzaków nie zadał tego pytania?
Uważam, że jest to pytanie kluczowe dla zbadania obecnego stanu polskiej, uznanej na „politycznym rynku” prawicy.
Umownie - co zaznaczam specjalnie, aby się tu jeden z drugim dureń nie produkował po próżnicy- podzielono rolę na naszej scenie medialno-politycznej na bijących i wyśmiewających oraz bitych i wyśmiewanych.
Po przeprowadzeniu tego zasadniczego podziału, pytanie się obywateli, po której stronie chcą stanąć przypomina pytanie, czy chcesz być młody, piękny i bogaty, czy stary głupi oraz na dokładkę brzydki? No, braciszkowie moi, cóż to jest za pytanie?
Dziwne pytanie, ale tylko poniekąd dziwne, gdyż zostało zadane całemu społeczeństwu, nie tylko ludziom interesującym się polityką. Cała walka polityczna w Polsce sprowadzała się od dwudziestu lat do możliwości skutecznego zadania takiego pytania oraz do uzyskania odpowiedzi w postaci głosów wyborczych.
No, obywatelu, czcicielu seriali, meczów i pilny obserwatorze prognozy pogody, chcesz być piękny czy brzydki? Chcesz bić w bęben czy być skórą naciągniętą na bęben obijaną pałkami i moczoną przez deszcz ( oby tylko ) Dla większości odpowiedź wydaje się prosta.
Dobrze, a teraz z całkiem innej beczki. Pomimo że udało się publicznie zadać tak dziwne pytanie, uzyskując na nie w miarę jednoznaczną odpowiedź, około trzydziestu procent przytomnych odpowiada niezgodnie z oczekiwaniami pytających. Bo, po pierwsze Polska, bo wartości, religia i temu podobne anachronizmy.
Jasne, że to musiało wzbudzić gniew pytających, tym większy im większa społeczna i materialna przepaść dzieli ich i udzielających negatywnej odpowiedzi. W związku z czym „negatywni” tym bardziej narażają się na wyśmiewanie i bicie, o dziwo, ku radości swoich liderów.
Tyle teorii. Wytłumaczę to na przykładzie.
Cała, na jaką stać Polskę miazga medialna i polityczna zgrupowana obecnie wokół PO tłucze wroga, wroga, którym są całkowicie realne miliony współobywateli bez żadnej litości i w każdym miejscu, gdzie tylko potrafi ich dopaść. Głównie to są słowa.
Dobra, straszne to wszystko, ale co robi druga strona? Otóż druga strona ma się znakomicie!
Przeraża mnie koncept, że im bardziej poniewierani są zwolennicy PiS, tym dla tej partii lepiej, bo to ponoć konsoliduje szeregi. Ładna mi konsolidacja!
Przeraża mnie gaduła PiS o poniżaniu ludzi broniących Krzyża na Krakowskim Przedmieściu, o biciu, wyzwiskach, szczaniu na znicze. Fakt, że ukazała się nam osobliwa, wyhodowana w centrum Polski , azjatycka dzicz, ale czy PiS, jako najpotężniejsza partia opozycyjna coś zrobił by temu zapobiec? By zapobiec poniżaniu niewinnych? Wiem, zwolennicy, blogerzy próbowali
organizowali się. Wypowiem się nowocześnie: Lubię ich :)
Czy w PiS nie było tylu osób by ochronić przed „zwierstwem” ludzi modlących się pod tym Krzyżem? Woli brak? Rozkazu?
Widać nie, bo starczyło jedynie pary w gębach by wołać, że to nie my, że to nie nasza inicjatywa. Dobrze i „ok” ale teraz wypada stulić polityczny pysk!
W moim prostackim umyśle rodzą się wątpliwości. Albo PiS jest ugrupowaniem tchórzy, albo gra w jedną grę z PO, co wcale nie byłoby zabawne. Najbliższa prawdy wersja jest jednak taka, że „to po prostu tak wychodzi”
Tak wychodzi.
Tak wychodzi, ponieważ jacyś ostatni durnie oraz łobuzy zawiadujący strategią narracyjna Prawa i Sprawiedliwości doszli do osobliwego wniosku, że im skuteczniej zwolennicy tej partii będą 'bici” i wyśmiewani w przestrzeni publicznej tym lepiej, ponieważ nie będą mieli żadnego wyboru.
Proponowane narracje to : „ jesteśmy prześladowani” „jesteśmy bezradni wobec hekatomby mediów” „jesteśmy obciachem” „jesteśmy bici oraz poniżani” Co to za narracje? Co to za opowieści dla masochistów?
Ani nie jestem prześladowany, ani bezradny, ani bity, ani obciachowy, wyśmiewany, ani nawet „poniżany” Na początek ogłaszam, że lubię wyśmiewać, ale by wyśmiewać przeciwnika politycznego trzeba mieć zaplecze złożone z odważnych ludzi, nie płaczek czy wystrojonych w garniturki chłopiąt.
I nigdy, przenigdy nie zgłoszę się na tak zwane „mięso armatnie” Jeśli ktoś koniecznie musi cierpieć, nich cierpi za miliony, nie zaś miliony za niego.
Panie Jarecki. Taktykataka, albo takataktyka. Rzygać się chce z nudów jak się patrzy na tę młockę w narożniku. Czekają aż przeciwnik sam się znokautuje. Pozdrrr...
OdpowiedzUsuńDo głowy przychodzi mi tylko chwyt Chaplina z podkową w rękawicy :(
OdpowiedzUsuńJJ,
OdpowiedzUsuńteż się wykasowałeś z Jankesogrodu?
Nie, Troszku się poreklamuję ( jakiś m-c) w Twoim stylu i dopiero spadnę.To się zrobił serwis zielono- czerwony a reszta jako konieczna oprawka. Nie chcę być oprawką dla medialnych und politycznych durni :) Ale ucieszywszy się Timmym
OdpowiedzUsuńTimmym, że co?
OdpowiedzUsuńŻe pisze
OdpowiedzUsuńAaa, gadałem z nim. Mówił, że ma teraz więcej czasu i dopiero do niego ten cały syf dociera, jak zaczął się trochę interesować.
OdpowiedzUsuń;)