środa, 1 lipca 2009
Opowiadanie część XXXI
Chciał iść prosto do domu Magdy, ale wiedział, że najpierw będzie musi powiedzieć Agnieszce, że odzyskał już klucze do domu.
No, będzie to nawet dobre wytłumaczenie tego, co robił u Wiktora, jeśli ona, lub któreś z nich jest zamieszane w te morderstwa…to on uśpi ich czujność.
Szybko dotarł na miejsce idąc, a właściwie prawie biegnąc, jakby sam chciał sobie udowodnić własną sprawność fizyczną.
Nawet nie zdyszany wszedł do korytarzyka…dopiero wtedy spojrzał na zegarek „nieźle- pomyślał –osiem minut, a dystans około kilometra i wcale nie biegłem szybko”.
Z kuchni dobiegł go głos Jurka:
- To ty, Karol?
- Tak, mam dobrą wiadomość, nie chciałem zapeszyć i nic nie mówiłem, ale nareszcie się mnie pozbędziecie z domu. Poprosiłem waszego komendanta, by jeżeli to możliwe oddał mi klucze do domu Magdy, a on kazał mi przyjść do siebie wieczorem, no i ta-dam! –wykrzyknął machając Jurkowi kluczami przed nosem.
- Cieszę się, ale naprawdę mi nie przeszkadzałeś. To co jutro się zbierasz?
- Nie, jeszcze dziś, nie chcę nadużywać waszej gościnności, zwłaszcza, że przecież jeszcze macie tu Pawła. A poza tym chciałbym pobyć trochę sam.
- Rozumiem, u nas zawsze wrzawa…- i jakby na dźwięk jego słów usłyszał kłótnię między Kasią a Szymonem o jakąś grę, potem głos Agnieszki o spokój.
Jurek z uśmiechem wzruszył ramionami, obaj się roześmiali, a z pokoju wychyliła się głowa Agi.
- O Karol! Z czego się śmiejecie?
- Z niczego – powiedział Jurek i znów wybuchnął śmiechem. – Karol wraca do siebie, czyli do domu Magdy, Kowalik oddał mu klucze.
- I to jest takie zabawne – spojrzała na nich podejrzliwie.
- Nie zupełnie – już poważnym głosem powiedział Karol – tylko tak się nam jakoś zmówiło o ciszy, a tu nagle dzieciaki i ty…no rozumiesz?
- Nie rozumiem, no ale trudno. To co jutro już się od nas wyprowadzasz?
- Nie, chciałbym jeszcze dziś i chciałbym ci jakoś zrekompensować tą moją przedłużającą się wizytę.
- Nie rozumiem.
- No wiesz, spałem tu, jadłem…ile wam jestem winny?
- Chcesz mnie obrazić?
- Nie, wybacz, nie o to…ale jakby nie było stałem się waszym gościem przymusowo.
- Było nam bardzo miło cię u nas gościć, ale wybij sobie z głowy, by nam za gościnę płacić, ok.?
- Rozumiem i przepraszam, najwyraźniej jestem zwykłym chamem…wybaczcie mi- spojrzał na nich oboje – a jednak chciałbym wam w jakiś sposób podziękować, może dacie zaprosić się jutro na obiad do restauracji?
- Wiesz co, jak tak bardzo chcesz, to ty jutro przyjdź do nas na obiad, bo restauracji u nas nie ma porządnej. A jeśli chcesz odkupić winy – uśmiechnęła się – to kup jakieś dobre wino do obiadu, ok.?
- OK.! I jeszcze raz przepraszam za to moje chamskie zachowanie.
Pożegnał się z nimi, rzeczywiście chciał zostać sam, różne rzeczy i warianty przemyśleć, bo zbyt wiele elementów nie daje mu spokoju. Agnieszka wyraziła niepokój, czy nie będzie się tam sam bał, po tym wszystkim, jak skwitowała skatowanie Magdy i znalezienie trzech trupów w piwnicy. Wyglądało, jakby naprawdę nie chcieli, by tam wrócił, ale Karol nie dał się namówić i w końcu szedł już w stronę domu Magdy. Nawet tłumaczył im, że to przecież tylko kilka kroków, bo fakt, dom znajdował się o ich domu jakieś dwieście metrów.
CDN...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz