piątek, 11 czerwca 2010
Dom Elżbiety XLV- nowa opowieść (Iwona)
Piotr uśmiechnął się, po jej słowach.
- Różową? – Zapytał – nigdy nie goliłem się różową maszynką. – Widać, że dobrze się bawił, widząc jej zakłopotanie.
- Ale zabawne – Ela widząc jego dobry humor, chciała ukryć własną słabość – taka sama jak normalna, tyle…
- Ale różowa – Piotr uniósł kokieteryjnie brwi – ciekawe po co była kupiona? Wy kobiety jesteście fascynujące.
- Zadania maszynki RÓŻOWEJ są dość prozaiczne, nadaje się tylko do usuwania owłosienia, tak samo jak i u facetów.
- Tak? A gdzie?
- Przestań! – Ela zrobiła obrażoną minę.
- OK. Nie gniewaj się, ale zauważyłem mniej więcej gdzie usuwasz…
- Na przykład na nogach – przerwała mu Elżbieta – i daj już spokój z tym, gdzie sobie włosy golę. Chcesz tą moją maszynkę, to idź do łazienki, bo potem ja ją na chwilę zajmę.
- Już dobrze, dobrze. – i potulnie poszedł do łazienki.
Kiedy Piotr zniknął za drzwiami, Ela poszła poszukać czegoś do ubrania, nadal była w koszulce nocnej. Postanowiła włożyć czerwoną bluzeczkę i czarną spódniczkę z ostatnich zakupów. Wyjęła też bieliznę i czekała, aż Piotr skończy się golić.
Spojrzała w stronę pamiętnika, leżał nadal w tym samym miejscu, otwarty, jakby wabiąc ją do siebie. Gdzieś podświadomie obawiała się go, jakby coś…nie, nie coś, ale, jakby ten dziennik mógł jej wyrządzić krzywdę. Ale była też i druga strona, historia Zofii, która ją zafascynowała, ale i zmieniała, wiedziała o tym. Zmieniał ją też dom, więc może to atmosfera domu? Często zastanawiała się, czemu jej matka stąd uciekła? Czemu potem nigdzie nie umiała zagrzać miejsca? Dlaczego babcia bała się z nią skontaktować?
Wciąż wiele pytań, a żadnych odpowiedzi.
- Elżbieta! – To Piotr ją wołał, bo wyszedł z łazienki – Ja już jestem ogolony, wziąłem też trochę twojego kremu, bo nie mam tu nic po goleniu, a niestety jeśli twarzy trochę nie nawilżę, będę wyglądał jak czerwony potwór. Mam nadzieję, że się nie gniewasz?
- Żartujesz?
- Nie, naprawdę mam wrażliwą skórę.
- Biedaku. – jęknęła – a oczywiście nie mam nic przeciw . Idę się w takim razie zrobić na bóstwo, ok.?
Kiedy po kilkunastu minutach wyszła zastała Piotra pochylonego nad pamiętnikiem, był przerażony.
- Co się stało? Czemu czytasz beze mnie? – Elżbieta była zaniepokojona, ale i poirytowana.
- Wiesz, to nie to, że chciałem coś bez ciebie. Jak wyszłaś, usłyszałem za sobą śmiech, odwróciłem się, a potem coś, albo ktoś, kazał mi zajrzeć dziesięć stron dalej.
- I?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Tym razem nie masz prawa czekać z kolejnym odcinkiem kilku dni. Ma być natychmiast. Grrr.
OdpowiedzUsuńNathii
;p
OdpowiedzUsuńAle mi się czytelnicy wkurzają z tym "I?".
Będzie, dziś wieczorem.
Pozdro.:D
Fajnie wyczerpany teamt.
OdpowiedzUsuń