sobota, 1 stycznia 2011
Dom Elżbiety XC
Mężczyźni podnieśli się z ławki i Ela dostrzegła, że Piotr w ręce trzyma coś wełnianego i miękkiego.
- Włóż to, to mój sweter, bo na dworze jest raczej zimno – powiedział tonem rozkazującym.
Posłusznie włożyła ogromny sweter, poczuła się w nim jakby bezpieczniejsza. Uśmiechnęła się już trochę szczerzej i wszyscy troje ruszyli w stronę parkingu, na którym zaparkował Piotr.
Po drodze rozmowa się jakoś nie kleiła, ksiądz siedział z tylu, a ona przy Piotrze. Widziała w lusterku jak bacznie się jej przyglądał, aż ją to denerwowało. Miała wrażenie, że chce ją o coś zapytać i chyba wolałaby by to pytanie już padło.
W końcu nie wytrzymała i sama zapytała. – Czy ksiądz chce mnie o coś zapytać?
- Tak – odparł lekko zmieszany – przyglądam ci się, nie z ciekawości, wybacz. Widzisz, chodzi o to, że…jakby ci to powiedzieć? Wiesz jak wyglądała Mioducka?
- A to o to chodzi – uśmiechnęła się nawet trochę kokieteryjnie – Piotr księdzu nie mówił, że znamy portret Zofii, że nawet go odzyskaliśmy? Wiem, że jestem idealną repliką Zofii jeśli o to chodzi.
- Uf – ksiądz odetchnął – wiesz, nie chciałem ci tego mówić. Twoja babcia najbardziej obawiała się spotkania z tobą właśnie z powodu tego podobieństwa. I może – ksiądz zmienił temat - ty też będziesz do mnie mówić mniej oficjalnie, w końcu nie jestem takim starym księdzem dobrodziejem – uśmiechnął się szeroko, rozładowując trochę ciężką atmosferę.
- Janusz – powiedział wesoło Piotr – widzę, że Elżbieta i ciebie uwiodła.
- Oj przestań, bo popamiętasz. – Uśmiechnął się, ale zmarszczył brwi.- A– zwrócił się do Eli – wiesz, że mąż Józefiny zmniejszył dom, prawie o połowę. Podobno cały dwór był podpiwniczony, ale z nakazu Zofii, połowa piwnic została zasypana, ta, nad którą obecnie nie ma już domu. Podobno tam były pokoje Zofii.
- Skąd ksiądz, znaczy ty wiesz o tym?
- Trochę od ludzi, trochę wyczytałem między wierszami – zagadkowo odpowiedział Janusz.
- Mówiłem ci – odezwał się Piotr do Eli – że Janusz to prawdziwy logik? Zresztą, zawsze ogrywa mnie w szachy. Ale bez żartów, - Zwrócił się do nich obojga. – Coś mi opowiadałeś, już dawno, że połowa dworu jest zniszczona przez tego hulakę, jak mu tam było?
- Juszkiewicz. – Powiedział Janusz i westchnął. – prawie roztrwonił cały twój majątek – zwrócił się do Elżbiety – Dobrze, że Józefina nie wtajemniczyła go w jej zagraniczne dochody. To była bardzo szlachetna osoba, tak można odczytać z zapisów. Ufundowała obraz Ukrzyżowanego Chrystusa, do dziś zdobiący ołtarz. Była bardzo hojna dla kościoła. Może chciała w ten sposób odpokutować za matkę?
- Z tego co mówiła Kanusia, wiemy, że była osobą bardzo oschłą, wręcz zimną. – Powiedziała Ela – Prawda Piotr? – spojrzała na niego, by ten potwierdził jej słowa.
- Prawda, - potwierdził i zaraz dodał - ale, może jej chłód był spowodowany brakiem jakiejkolwiek miłości? Matka jej nie kochała, przyznasz sama – spojrzał jej na moment w oczy – mąż też nie. Nie miała gdzie ulokować uczuć. Pewnie na swoją córkę patrzyła też jak na balast, który wiązał ją z Juszkiewiczem, który delikatnie mówiąc ożenił się tylko z jej majątkiem. Myślę, że powinniśmy przestudiować cala historię twojego rodu. Myślę, że wszystko jest jakoś powiązane. Nie sądzisz Janusz?- Zwrócił się do siedzącego z tyłu księdza.
- Myślę, że tak, ale…słuchajcie, ja znam prawie całą historię. Myślę, że resztę wyjaśni pamiętnik – spowiedź Zofii. Poza tym musimy odebrać moc Carlocie, która ją ma nadal. Myślę, że jest w niej coś z demona, jeśli nim samym nie jest. Ale to nie takie proste, ona się jakoś zabezpieczyła, żeby mogła nadal oddziaływać na dom, na was…- Ksiądz na chwilę się zawahał i po chwili dodał – może będą potrzebne egzorcyzmy – stwierdził i jakby sam się wystraszył własnych słów. – Tyle, że egzorcyzmy to nie takie proste. Najpierw potrzebne są badania kościoła. To ma bardzo długą procedurę…
- A ty, nie mógł byś sam tego zrobić? – Zapytał Piotr, a Elżbieta skinęła głowa na znak, że też tak sądzi.
- Chyba nie mówicie poważnie? Nie jestem egzorcystą, a poza tym, na to są potrzebne zezwolenia ordynariusza, a on musi uzyskać zgodę papieża. Kościół Katolicki podlega hierarchii i ja nie zrobię niczego, na co nie dostanę zezwolenia. Czy to jest jasne? – Twarz Janusza stała się bardzo poważna. – No dojeżdżamy. – Zmienił temat – Wysiądę, zaraz tu na początku, bo chcę wejść jeszcze na chwilę do Jakubiakowej – a wy jedźcie do Piotra i czekajcie ze wszystkim na mnie. Dobrze?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Zastanawiam się Iwonko, dlaczego nie dodajesz "Dom Elżbiety" na niepoprawnych.......12 miesięcy zdrowia,
OdpowiedzUsuń53 tygodni miłości,
8784 godzin wytrwałości,
527040 minut pogody ducha,
1622400 sekund szczęścia ...
w NOWYM ROKU 2011 życzy Marika
Marika
OdpowiedzUsuńZastanawiam się w ogóle czy publikować w odcinkach już gdziekolwiek poza blogspotem.
I dzięki serdeczne, za te matematyczne życzenia.;p
I Tobie wszystkiego co najlepsze w tym nowym roku.
Pozdrawiam serdecznie.:D
Witaj Algo,
OdpowiedzUsuń2 tygodnie mnie nie było i znowu mam zaległości ;)
Dziękuję Wam za zaproszenie do znajomych na Shtyle.fm, ale nie należę do żadnych portali społecznościowych.
Najserdeczniejsze życzenia wspaniałego Nowego Roku dla Ciebie, Jacka i całej Waszej Rodziny!
Pozdrawiam :)
Katrine
OdpowiedzUsuńWitaj!
Cieszę się bardzo, że i tu potrafimy się poszukać. Tobie też wsiego naj...na ten Nowy Rok.
Pozdrówki serdeczne.:D