niedziela, 14 czerwca 2009

Opowiadanie część XXIII


- Nikt skarbie…już mam śniadanie. Czy Paweł się obudził?

W tym momencie wszedł Paweł.

- Oczywiście już się obudziłem – uśmiechnął się przy tym tak jakoś wesoło.- Dzwoniłem do szpitala, podobno Magda jest już w lepszej formie, co prawda kontaktu nadal z nią nie ma, ale od strony fizycznej jest lepiej.

- To wspaniale – wykrzyknęła nazbyt entuzjastycznie Agnieszka – ciekawe, czy jak wyjdzie z tej katatonii będzie coś pamiętać. Bo jako dziecko nic nie pamiętała, nawet nie wiedziała, że jej rodzice nie żyją.

Po słowach Agnieszki zapadło milczenie, śniadanie też odbyło się w grobowym nastroju…jakoś nikt nie miał ochoty rozpocząć tematu, zwłaszcza, że przy stole siedziały dzieci.
Karol wstał pierwszy podziękował i powiedział, że chce coś sprawdzić. Wszyscy spojrzeli na niego pytająco, ale on wzruszył jedynie ramionami. Nagle stał się wobec nich nieufny…czuł, że każde z nich mogło być katem Magdy…nawet Aga.

Wyszedł, rozejrzał się. Pomyślał, że warto by się udać na posterunek policji, tylko czy będą chcieli z nim porozmawiać. Był ciekawy, czy tamten pożar, bo nadal uważał, że to on zadecydował o obecnych kłopotach Magdy, był w jakiś sposób rozwiązany. Czy było to zwykłe zaprószenie ognia, spięcie instalacji, czy umyślne podpalenie? Szedł rozmyślając o tym, gdy usłyszał za sobą:

- Pan Karol Ambroziak?

Odwrócił się, za nim stał tamten policjant który ich przesłuchiwał.

- Tak, witam! Akurat się do pana wybierałem – uśmiechnął się Karol – właściwie na posterunek, bo wie pan, wiele rzeczy nie daje mi spokoju.

- O!- Zawołał policjant – to ma pan tak samo jak ja. Choć waszego kolegę sprawdziłem i rzeczywiście jest dwóch detektywów Pawłów Rewersów…zwłaszcza, że tamten starszy nawet ze mną rozmawiał. Śmiał się, że często ich mylą, choć on jest detektywem prowadzącym poważne śledztwa, a wasz znajomy typowym detektywem od spraw rozwodowych.

- Wie pan, to nie mój znajomy, tylko doktorostwa.

- Jestem Wiktor – policjant wyciągnął rękę.

- Karol – powiedział podając mu dłoń – rozumiem, że oczyściłeś mnie z podejrzeń?

- Tak, sprawdziłem cię, przyjechałeś pięć dni temu, nigdy nie znałeś poszkodowanej, ani nie miałeś żadnego motywu. Sorry, ale pogrzebałem w twojej przeszłości, wiem czemuś tu przyjechał.

- No, to chyba normalna procedura – uśmiechnął się słabo – i nie mam nic do ukrycia. Czasem tak się dzieje, że wszystko nagle sypie ci się na głowę, a małżeństwa czasem się rozpadają.

- Tak, ale ta twoja nieźle cię zrobiła? Przepraszam…już nic nie mówię, sam jestem rozwodnik, baba uciekła mi z innym gliniarzem, podobno byłem mało czuły.

- Rozumiem – powiedział Karol – a wiesz po co do ciebie szedłem?

- No, po co?

- Myślę, że to co się zdarzyło z Magdą, ma swój początek wtedy, gdy zginęli jej rodzice…rozumiesz tamten pożar.

Policjant spojrzał na niego, chwilę tak trwał, a potem powiedział.

- Skąd wiesz o pożarze?

- Od Agnieszki.

- Wiesz wtedy nie byłem jeszcze policjantem, miałem góra 14 lat, ale powinno być coś w archiwum o tamtym pożarze. Zwłaszcza, że to była sprawa nierozwiązana, jeśli pamięć mnie nie myli.

Ruszyli w stronę posterunku. Po drodze Wiktor powiedział mu, że w skrzyni były trzy trupy, dwa męskie i jeden kobiecy. Kobiecy był najstarszy, mógł tam być już z dziesięć – dwanaście lat. Potem jeden z tych męskich był tam około dziesięciu, a drugi jakieś dwa. Podejrzewał, że ten dziesięcioletni trup, to Janusz, ale wszystko się okaże po zbadaniu DNA.

Weszli na posterunek, jakiś młody policjant przywitał się z Wiktorem.

- Witam szefa i pana- zwrócił się w stronę Karola

- Mały – powiedział Wiktor – zrób dwa szatany i przynieś do archiwum, ok.?

- Jasne szefie, już się robi.

A oni ruszyli do piwnicy. Musieli znaleźć nierozwiązane sprawy z 68 roku, a to już była prehistoria. Przekładali delikatnie teczki, by nie zrobić większego bałagany, gdy Wiktor wykrzyknął z tryumfem.

- Jest „sprawy zamknięte” 1968.

- A jest tam ten pożar? – zapytał Karol

- Nie wiem, ale już sprawdzam. – Otworzył teczkę, na wierzchu leżała czarno-biała fotografia zwęglonych ciał. Potem fotografie obu rodziców Magdy. Obaj aż podskoczyli, gdy do archiwum wszedł policjant z kawą.

CDN...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz