sobota, 6 czerwca 2009
A Tomasza skreślamy z Akwinu
Wiedziałem od razu, że jak ludzie zamiast o polityce zaczną o sztuce, może dojść do mordobicia i ekscesów. Po mojemu to jest tak.
Sprawcami zamieszania są typki, które poleciały z ciepłym pyskiem do prokuratury.
Reszta to tylko gadanie o tym, co się, komu podoba, a co nie. Niemniej w dyskusji pojawiło się kilka ciekawych głosów. Taki Chewalier na przykład bardzo sprytnie posłużył się argumentem fiskalnym. Dobrze zaatakował podstawowy, kanoniczny wręcz i często nadużywany argument z tak zwanego „księcie mecenasa sztuki.”
Czy nie jest przypadkiem tak, że po prostu w 20 wieku pojawiły się całkiem nowe dziedziny sztuki, które odciągnęły uwagę publiczności?
Obrazy poruszyły się a fotografia zabrała się za poważną i precyzyjną obróbkę i komentowanie rzeczywistości.
Przy całym artystycznym gadaniu sztuki plastyczne, aby przyciągnąć zainteresowanie muszą dosłownie stawać na głowie. I stają a efekty tego stawania są, przykro to pisać, coraz bardziej żałosne.
Gdzie są te emocje w sztuce? Gdzie czasy, gdy Zola walczył o impresjonistów, a kolejne wystawy paryskie były pretekstem do publicystycznych jatek?
Dzisiejsze skandale są tylko skandalami. Sam fakt, że ludzie okładają się Nieznalską budzi raczej śmiech nie grozę. Sztuka publicystyczna? Sztuka komentująca, opowiadająca jakieś historyjki? Symbolizm odgrzewany jak kotlet?
Jak tak dalej pójdzie to niedługo wrócimy do gipsowych główek i wielkich klasycystycznych płócien, gdzie współcześni bohaterowie będą uwijać się w kusych tunikach i wzajemnie maić sobie skronie złocistymi wieńcami chwały.
Współczesna akademia to trup i żadne pokazywanie trupów nic nie pomoże.
To nad czym dzisiaj się głowią szlachetni blogerzy to wrzask. A przy odrobinie dobrej woli ten wrzask można też opisać jako krzyk rozpaczy!
Dramatyczne, bolesne, ekshibicjonistyczne dzieła nie powstają, jak niektórzy sugerują dla zabawy. Nie są fochami strzelanymi przez sowicie opłacane gwiazdeczki sztuki.
Raczej są czymś w rodzaju seppuku, ale odgrywanym przy prawie pustej sali.
Weźmy Kozyrę i jej eksperymenty ze śpiewem operowym. Makabra i jednak śmiech, ale ten śmiech ani nie oczyszcza ani nie zbawia.
Zobaczcie na literaturę! Wielu mądrali po Ulissesie obwieściło koniec opowieści. I co?
I jajco! Okazało się za przeproszeniem, że „gówno prawda”
A sztuka? Sztuka ma się całkiem dobrze bo jest różnorodna a bywa ciekawa.Tyle, że my tutaj próbujemy dyskutować o drobniutkim fragmenciku, który akurat wzbudza emocje poprzez przeniesienie dzieła w miejsce bardzo przykre i dla sztuki niebezpieczne.
Na salę sądową i do mediów gdzie służy jako pałka do jak najbardziej politycznych rozgrywek.
A oto blog pani Nieznalskiej, gdzie każdy przytomny może obejrzeć jej dzieła a także szczegółowo zapoznać się z przebiegiem procesu. To też jest dzieło. Czy sztuki?
To już zupełnie inna historia.
Na tym blogu znalazłem coś fajnego, bo taka moja już fucha, że zawsze coś musze znaleźć osobliwego. Oto list doktora filozofii Kaźmierczaka, wykładowcy akademickiego z Białegostoku do papieża Jana Pawła II, w którym autor wraz z popierającymi go studentami oraz innymi pracownikami naukowymi ( w liczbie około 500 ) zwraca się o wykreślenie św.Tomasza z Akwinu z listy świętych.
I co? Mam z tego powodu drzeć szaty? Pośmiałem się zdrowo i idę dalej. Szkoda tylko, że wyrus tego nie widzi.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
wyrus widzi, widzi :-))
OdpowiedzUsuńPozdro.
No, uspokoiłeś mnie.
OdpowiedzUsuńDzięki - Ale teraz coś kumam, że ty chyba o tym liście kiedyś pisałeś?