czwartek, 4 kwietnia 2013

Zarządzać lękiem


By skutecznie zarządzać  społeczeństwem, należy utrzymywać je w stanie lęku. Kiedyś było to proste. Stała sobie przy drodze wiodącej do miasta solidna szubienica, na której wisiał rozkładający się trup kogoś, kto został uznany za winnego. Publiczne egzekucje, niekiedy potworne, dzięki ludzkiej pomysłowości były jednym z najbardziej skutecznych atutów władzy. 

Każdy przytomny mógł obejrzeć, a szczery desperat - nawet powąchać, czym grozi zbrodnia, proste nieposłuszeństwo, a nawet, co szczególnie cenne, kara wykonana wedle fantazji władzy, ot tak, bez żadnej szczególnej winy.

Pozornie, obecna demokratyczna władza ( oczywiście, piszę tu o naszej słodkiej Europie ) zrezygnowała z tak jasnego przekazu. Dzisiaj, gdy pan Breivik, zabójca kilkudziesięciu, narzeka na tortury polegające na odcięciu od internetu, a morderca – wredny celebryta z RPA ma zamiar wystąpić na MŚ w lekkiej atletyce, jako biegacz na elastycznych szczudłach, mogłoby się wydawać, że zrezygnowano z zarządzania lękiem. Błąd! 

Czasy mamy subtelne to i subtelne metody.

Brak pręgierza, szubienicy, czy publicznych kaźni, jest z naddatkiem rekompensowany przez powszechny dostęp do informacji.
Obecnie, lękiem zarządza się przy pomocy mediów. Nie jest to jakieś osobliwe odkrycie, niemniej wprowadzono tutaj zgoła nowatorskie rozwiązania.

Jesteśmy zasypywani setkami informacji oraz tak zwaną, interwencyjną publicystyką, pokazującą beznadzieję sytuacji obywatela w zetknięciu z bezwzględną- Inaczej - bezmyślną, acz brutalną machiną władzy i sankcjonowanej prawnie przemocy.  

Przewrotność przekazu polega na tym, że autorzy tekstów i programów stają po stronie obywatela. Na dodatek ich intencje są szczere. Ba, często, medialne  interwencje pomagają w konkretnych, prezentowanych przez media sprawach.
Ktoś może zasadnie zapytać, o co w takim razie mnie chodzi?
Już odpowiadam!

Chodzi o skuteczne zarządzanie lękiem.
O pokazanie milionom, jak można bezkarnie zniszczyć firmę, stłamsić niewinnego człowieka, czy pod byle jakim pozorem odebrać rodzinie dzieci.

Owszem, bywa, że w następstwie takiego programu, sprawiedliwość staje na nogach. Na moment, ponieważ w państwowym „realu” nic się nie zmienia. Tematy na kolejne tysiąc programów walają się na bruku. To taka zabawa z motłochem.
Załatwiają konkretną sprawę, a przy okazji setki tysięcy - w porywach – miliony, otrzymuje bezcenną lekcję. Nie, jakby się wydawało, bojowości, niezgody na jawną niesprawiedliwość, a lekcję pokory, lęku i obezwładniającej niemożności.

Tych programów nie oglądają PT bandyci, którzy miewają przeważnie ciekawsze zajęcia.

Ogląda drobny przedsiębiorca dla którego list polecony z ważnego urzędu, bywa czasem wyrokiem nędzy a nawet, pisząc wprost, śmierci. A nie każdy ma szansę być wybrańcem telewizji.

Ogląda rodzina, która nie ma za co kupić dziecku butów, podręczników czy zimowej kurtki na wiosnę. Rośnie lęk, ponieważ na pełnych obrotach pracuje przemysł tak zwanych „rodzin zastępczych” do których forsa płynie szerokim strumieniem. Znajomi królika są doskonale zorganizowani. Obłęd!

W każdej, dosłownie w każdej chwili, na dowolnym portalu mogę poczytać o przykładach jawnej, bezwzględnej, podpisanej przez państwo polskie, niesprawiedliwości. I co?

Współczesne zarządzanie lękiem ma trzy fazy. Pierwsza została przerobiona w latach dziewięćdziesiątych. Udowodniona wówczas teza brzmiała mniej więcej tak:

Wszystko złe, co spotyka ciebie i twoją rodzinę, wynika tylko i wyłącznie z twoich błędów i zaniechań.

Obecnie jesteśmy na etapie:

Skoro twoja wina została już udowodniona, tak naprawdę, możemy zrobić z tobą, twoją rodziną i własnością, co tylko chcemy! Bój się, bezradny obywatelu!

Rok 2014 przywita nas narracją w stylu:

Zdychaj albo uciekaj, brzydki łajdaku! Nigdy, ani przez chwilę nie byłeś solą tej ziemi! 

Role zostały rozdzielone w latach dziewięćdziesiątych – sześćdziesiątych. 

Na pozór jesteśmy wspólnotą, społeczeństwem, narodem. Zabrano nam, tak jak odbiera się dziecku zabawkę, szansę na polityczną podmiotowość. W 1989 roku mieliśmy ją przez chwilę. Akurat jako wspólnota, społeczeństwo, naród. Niestety, udręczeni komuną, zbyt łatwo przymykaliśmy oczy. W decydującym momencie "okrutne nas wzięło spanie" Dzisiaj? Nie ma żadnego dzisiaj

Powyższy tekst ma niewiele wspólnego z polityką. Brak w nim cienia aluzji do PO, PiS czy SLD. To są, dla mnie, zupełnie obce potwory.

Razem tworzą „państwo przemocy i lęku” Lęku, który nas codziennie dławi. Nie daje spać, odpocząć od wrzasku ostatecznej zagłady.
Napiszę krótko, z jasnością wybuchu herbacianego słoneczka:

-Straciliśmy Polskę na Europejskiej Szubienicy - Oklaski!

W ramach, oczywiście, zarządzania lękiem. Lękiem na jaki nas stać - Lękiem, którego jesteśmy godni. Lękiem, który sami kupujemy za nasze ostatnie grosze





3 komentarze:

  1. Jacku! Teraz się wszystkim "zarządza" co słusznie zauważyłeś. Ale nie kupuje się wiosną dzieciom zimowych kurtek:)) Chyba ,że na wyprzedaży na przyszłą zimę:)
    Bardzo jesteś pesymistyczny.
    Uściskaj Algę!
    Pozdr

    OdpowiedzUsuń
  2. Absolutnie wyjątkowy tekst! Dzięki!
    Znowu potwierdza sie ta stara prawda, że najciemniej pod latarnią. Przecież to co tu piszesz, to widać codziennie, to jest oczywiste ale żeby wyciągnąć takie właśnie wnioski, no to już trzeba mieć tą niespotykaną czystość spojrzenia.
    Jeszcze raz dzięki!

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak dla mnie to nieco zbyt "wyważone". No bo w końcu ja zacząłem się niepokoić już 9 kwietnia, kiedy przypadkiem dowiedziałem się, że On tam leci, a gdy się dowiedziałem o "wypadku", nie miałem praktycznie nawet cienia wątpliwości, że to zbrodnia.

    Czemu? BO ICH ZNAM! Proste!

    A co do "różnych dziwnych własnych teorii" (czy jak to określiłeś), to ja akurat całkiem poważnie traktuję teorię "maskorowki" FYM'a, podczas gdy niespecjalnie mi się podoba robota Macierewicza (nie mówiąc już o rzucaniu przeze obrzydliwych oskarżeń). Może to nie jest wielki argument, że ja, ale... Są gorsze autorytety. ;-)

    Zresztą sam mówisz, b. sensownie, o zbadaniu całego dnia 10. kwietnia, co się dość dobrze zgadza z tym, o co NAPRAWDĘ, chodzi w "teorii maskirowki".

    A poza tym ozwij się, bo mam dla Ciebie literacką robotę. W końcu tym aluminium się ani nie najesz, ani nieśmiertelności nim nie zdobędziesz.

    Pzdrwm

    P.S. A jak bym miał się czepiać, to w tym tekście nieco za mało kropek, a za wiele przecinków.

    OdpowiedzUsuń