niedziela, 12 lipca 2015

Czy jestem barbarzyńcą?

Dziś rano nieopatrznie włączyłam w TV program pt. Woronicza 17. Tam niejaki pan - "towarzysz" Wenderlich nazwał mnie barbarzyńcą! A za co? A za to, że mam podobne poglądy jak niektórzy senatorowie. Widać, dla obywatela Wenderlicha słowo barbarzyńca jest jednoznaczne i oznacza brak kultury, ba oznacza potwora w ludzkiej skórze. Tak to przynajmniej ja odczytałam z jego wypowiedzi. Do wiadomości tego pana słowo to oznacza po prostu cudzoziemca, a zostało zdemonizowane przez starożytnych Rzymian i Greków mając na celu poniżyć inne narody. Jak widać nie można mnie nazwać barbarzyńcą, no chyba, że pan Wenderlich nie czuje związku z Polską... Już teraz do sedna sprawy, bo dostało się biednym ludziom i mnie między innymi za to, że będąc chrześcijaninem jestem przeciwnikiem in vitro. Jak wiadomo nawet takiemu panu, jak szanowny pan Wenderlich chrześcijaństwo trwa nieprzerwanie od dwóch tysięcy lat.
Czym nie może pochwalić się żadna partia lewicowa...nawet PZPR szanowny panie trwał ułamek, a stał za nim cały ZSSR! Ale dalej, bo właściwie o co chodzi? A o to, żebyśmy my wszyscy ponosili koszta leczenia bezpłodności metodą in vitro! przepraszam, jakim prawem? A prawem Kalego! I kto tu jest tym przez pana Wenderlicha zdefiniowanym barbarzyńcą?

2 komentarze:

  1. Ale się Rzymianom oberwało! ;-)

    Pzdrwm

    OdpowiedzUsuń
  2. Sorry, że nie na temat, nie traktuj(cie) tego koniecznie zaproszenia do dyskusji, bo wiem, lub częściowo się domyślam, że Jacek się na mnie obraził o moję opinię na temat Pana z Muszką (mam gorącą nadzieję, że nie chodzi o nic poważniejszego, choć też szkoda) i nie chce żebyśmy my rozmawiali, ale coś mam Ci do wyjaśnienia i obawiam się, że mogę nigdy nie mieć okazji.

    Chodzi o niewydanie Twojej powieści na... To miało chyba być SmashWords. Tak, to o to chodzi. No więc było tak, że najpierw się jakiś czas musiałem zorientować, jak to się tam konkretnie robi, bo nie miałem doświadczenia (co innego kindle u Amazona), potem sfrormatowałem, ale brakowało mi dobrej okładki, grafiki znaczy, kompinowałem jaka i skąd ją wziąć, a potem miałem (z tego co pamiętam) katastrofę kąpa, instalację nowego systemu itd., potem coś jeszcze, chyba sporo roboty czy coś, a w końcu się kazało, że Twojego dzieła nigdzie nie potrafię znaleźć... I, szczerze, nie mogę tego pliku znaleźć do dziś, choć parę razy szukałem. Musi gdzieś być, ale znaleźć nie potrafię.

    Wiem, że zawiodłem, ale było w tym mniej mojej winy niż mogłoby się wydawać, a na pewno nie było jakiegoś lekce-sobie-ważenia tej sprawy i mojej obietnicy. Tak to było, z ręką na sercu. Zawsze mi było z tego powodu przykro.

    No to chyba wszystko. Jakby coś, to się oczywiście ozwijcie, an razie pozdrawiam Ciebie i (jeśli można) Jacka. No i, jeśli chcesz, to oczywiście SKAZUJ TEN KOMĘT, bo on tutaj nie ma nic do rzeczy i w ogóle to prywatne sprawy.

    Pzdrwm

    OdpowiedzUsuń