wtorek, 25 czerwca 2019

Sprawy bieżące i kanalizacyjne

To prawdziwa nowość, żeby uwłaszczać się na zdegenerowanym mordercy. Umyślnie użyłem słowa „uwłaszczać” ponieważ akcja oburzenia na działania policji wobec mordercy dziesięciolatki jak najbardziej prowadzona jest z chęci politycznego zysku. Sygnał dał oczywiście lewacki dureń Bodnar, a inni podążyli utartymi koleinami swego świętego oburzenia. Te koleiny są tak głębokie, że choćby chadzający nimi politycy i publicyści podskakiwali jak małpy i tak poza stwardniałym błotem niczego nie zobaczą, a już najmniej zobaczą Polskę. Okazało się nawet, że nieważne są procedury policyjne czy stosowne ustawy, ponieważ jak zwykle najważniejsze jest wyobrażenie o nich naszych zidiociałych lewaków. Jeden z nich opublikował na twittrze zdjęcie Breivika bez kajdanek i podpisał, że tak wygląda silne i odważne państwo. To wspaniale, że istnieją takie kraje jak Norwegia, w których facet działając w pojedynkę lata z karabinem przez godzinę i morduje w stylu dowolnym prawie osiemdziesiąt osób, a po latach awanturuje się o jakość internetu w celi. Mnie oczywiście powinno cieszyć zidiocenie politycznych przeciwników, ale nie cieszy, ponieważ nawet wróg powinien trzymać jakiś tam poziom. Może i fajnie przywalić z kopa leżącemu, ale sławy to jeszcze nikomu nie przysporzyło.

* * *

Można potraktować jako ciekawostkę fakt, że zaraz po dziennikarzach na skali chamstwa i prymitywizmu wyróżniają się polscy pisarze. Ktoś powie, że znacznie głupsi są polscy aktorzy. Zgoda, ale nie będę mnożył bytów ponad potrzebę i ograniczę się do ludzi, którzy przynajmniej teoretycznie żyją z pisania. Nie chodzi też o poglądy, ponieważ poglądy każdy może mieć jakie chce i nic mi do tego, a o sposób ich przedstawienia, a ściślej rzecz ujmując styl ich wypowiedzi, sposób obrazowania, że o rozumieniu rzeczywistości w jakimkolwiek jej aspekcie z litości nie wspomnę. Poziom ich wypocin nie skłania do pytania, jakim cudem zostali pisarzami, a do gmerania w kwestii podstawowej: Jakim cudem nauczyli się czytać i pisać? Że niby kiedyś pisarzom było łatwiej, ponieważ nie było internetu, który ponoć przymusza do pisania? Przykre, ale jakoś nie mogę sobie wyobrazić Reymonta, Kafki czy innego Conrada, który obok pisania książek, zajmuje się niejako na boku pierdoleniem od rzeczy, choćby na Fejsiku. W ogóle nie zawracałbym wam głowy polskojęzyczną literacką mierzwą, ale nie mogę przejść do porządku dziennego nad dwiema kwestiami. Pierwsza, to usilne żądanie szacunku z powodu ich pisarstwa, które jest głupstwem. Druga jest poważniejsza i polega na gadaniu w stylu: Może i głupek, ale to przecież tylko pisarz. Nie, mili moi. Jeśli kretyn czy kretynka dobiera się do języka, to nie jest byle co. Niech swoją głupotę i chamstwo do woli prezentują estradowi wyjce i aktorzy, ale głupi pisarz, do spółki ze swoim odbiorcą stają się głupi, a to już pachnie problemem społecznym.

* * *

Mistrzem w dementowaniu fałszywych informacji był Witkacy, który poczuł się w obowiązku zdementować plotkę, jakoby współżył ze swą kotką Schyzią i jakoby kocięta z niej zrodzone były dziwnie do niego podobne. Odkładamy Witkacego i przechodzimy do naszych baranów. Będzie z przypisami w nawiasach. Dowiadujemy się oto, że pan Samuel Pereira (to taki dziennikarski siurek, który na skutek selekcji negatywnej został jakimś szefem w TVP) atakuje synka pana Bodnara (Rzecznika Praw Obywatelskich) wywlekając jego nożownicze po dziecinnemu wymuszenia rozbójnicze z takiego oto powodu… Tu proszę się skoncentrować, bo sprawa jest dość skomplikowana! Oto była żona dziennikarza Pereiry walczy z nim w sądzie o dzieci ( nie nożownicze) przy pomocy prawnej, byłej żony RPO. Nakociło się nagle dzieci i byłych żon, ale zgaduję, że wywlekanie dopiero się zaczyna. Dobrym i szlachetnym zakończeniem byłoby wywleczenie ignoranta Pereiry z TVP i Bodnara z funkcji rzecznika, ale to tylko marzenia. Aby serial trwał można też zaaranżować małżeństwa zwaśnionych rodów na krzyż, z powodu nagłego zakochania. Odkładamy nasze elity moralne i względne, aby pozornie bez logicznego powodu wrócić do „Niemytych dusz” Witkacego. No właśnie, Stanisław Ignacy wywalił mi pointę samym tytułem i nie muszę już go cytować.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz