czwartek, 1 listopada 2012

Smoleńsk 2012. Pod pozorem spaceru


Wbrew wszelkim zasadom zacznę od wniosku. Uważam, że w najbliższym czasie teza o zamachu w Smoleńsku zostanie potwierdzona przez źródło znajdujące się poza Polską. Wiedza o nadchodzącym wydarzeniu jest już pewnie dostępna na najwyższych, że tak się wyrażę, piętrach władzy / niekoniecznie naszej/ Nie ma tu nic do rzeczy, czy będzie to prawda, czy nie.
Dowody, oczywiście zostaną przedstawione, ale nam pozostanie tylko wiara lub brak wiary w ich autentyczność. Obydwie strony wewnętrznego konfliktu w Polsce nie doceniły Rosjan, tyle tylko, że całkowitą winę za zaniedbania, błędy i rozsiewanie kłamstw ponosi strona, którą można ogólnie nazwać „rządową” Obecnie mamy do czynienia z serią sygnałów wysyłanych z Moskwy. Są sygnały delikatne, jak sugestie, że śmierć chorążego Musia, nie była dziełem przypadku. Innym jest zamiana zwłok. Bardzo precyzyjna i symboliczna. Przecież poza parą prezydencką trudno byłoby znaleźć na pokładzie TU154, dwie osoby bardziej symboliczne niż Anna Walentynowicz i ostatni prezydent na uchodźctwie. Ludzie piszą o „ruskim bardaku” – Byłby to przypadek, nie sygnał?
Teraz te ślady. Co by o nich nie pisać, jakby nie podważać ich powiązania z materiałami wybuchowymi, w świat poszła informacja o możliwości wybuchów na pokładzie. Rosjanie przetrzymują wrak naszego samolotu przez trzydzieści miesięcy i nie zadbali o ich usunięcie. Niesamowite!
Napiszę jasno – W każdej, dogodnej dla siebie chwili, albo przymuszona nadciągającym kataklizmem, Rosja może potwierdzić, że do zamachu doszło i rzucić na geopolityczny stół pliki papierów z tajnego śledztwa, łącznie z wszelkimi możliwymi analizami, nagranym przypadkowo filmem z ostatnich chwil samolotu, oraz zeznaniami kilkudziesięciu wiarygodnych świadków, których może do woli maglować wariografem Komisja Międzynarodowa, której powołania oczywiście zażądają.
Dlaczego nie oddawali wraku oraz innych dowodów?
Ponieważ nie ufali stronie Polskiej, podejrzewając ją o próby mataczenia i ukrywania prawdziwych winowajców zamachu. Nie myli wraku, niczego nie niszczyli, a wręcz przeciwnie – Zbierali dowody! No, drodzy polscy przyjaciele, przecież ten samolot leciał z Warszawy, nie z Moskwy!
Że hucpa? Nie, zwykły ruch wyprzedzający! A siła ruskiej argumentacji jest jasna dla każdego, kto pamięta przedstawienie pani Anodiny. Kolanem przepchną w światowych mediach, a nasi mądrale będą musieli na gwałt szukać zamachowców. Nie będzie to łatwe ani przyjemne, po tylu kłamstwach i podłościach, jakich zdążyli się dopuścić.  Dla marnych, łże politycznych korzyści dali się wyprowadzić przez uzbrojonych bandytów do lasu.
Pod pozorem spaceru.

2 komentarze:

  1. Moim zdaniem takie ślady mogą się pojawiać już długo po katastrofie. Być może Putin potrzebuje jakiegoś napięcia, konfliktu dyplomatycznego, groźby użycia broni i mobilizacji wojsk a w najgorszym wypadku konfliktu zbrojnego. Osobiście nie sądzę by Rosjanie to zrobili ale teraz z tego korzystają i używają do polityki bieżącej. A jeśli tak, to nasze służby, które tego nie wykryły w Polsce są delikatnie mówiąc do dupy. Rosjanie potrzebują nowego wroga. Czeczeńcy już się prawie nie liczą. Gruzini? Ewentualnie. Ale konflikt choćby dyplomatyczny z Polską to by było coś. Coś co mogło by skonsolidować Rosję kraj pełen problemów wewnętrznych.

    OdpowiedzUsuń
  2. Pokombinuj inaczej. Rosjanom nie jest potrzebny konflikt z Polska, a moim zdaniem, konflikt Polski z NATO i USA. Konflikt polegający na utracie zaufania. za tym idą bardzo poważne konsekwencje geopolityczne. A Ruscy - aniołkami, jak zwykle. Pozdro

    OdpowiedzUsuń