sobota, 21 marca 2015

Czy chcemy upaść pod ciężarem głupoty?

Wiele lat straciłem na próby racjonalizowania naszej sceny politycznej i uleganiu złudzeniom. Jednym z najdziwniejszych było przekonanie, że za fasadą znaną z mediów i pokrzykiwań politycznych przeciwników, kryje się mechanizm obronny - Maszyna, która lepiej, lub gorzej działa, a wynik jej działań, wbrew wszelkim zastrzeżeniom, zawsze jest minimalnie dodatni. Rozumowałem wskaźnikami gospodarczymi, trochę na odwróconej ruskiej zasadzie, że owszem, minister i jego otoczenie to banda cymbałów, ale niżej niewątpliwie pilnie pracują kompetentni, pełni dobrej woli ludzie.

Przyjmowałem naiwnie, że próg niezbędnych do rządzenia państwem kompetencji jest pewną stałą i skoro poniżej progu rozsiedli się przywódcy, dla równowagi niższy personel, rzeczony próg kompetencji przekracza. Nie doceniłem erozji związanej z upływem czasu i oczywistej zależności pomiędzy stanem umysłowości kolejnych, wpływających wzajemnie na siebie szczebli hierarchii.

Naturalna chęć posiadania przewagi, błyszczenia na tle otoczenia, dodatkowo zainfekowana wirusem korupcji i nepotyzmu, w ciągu ostatnich kilkunastu lat zmieniła aparat państwowy w coś dziwacznego. W prawdziwą osobliwość, gdzie rygoryzm prawny i zakusy do regulowania każdej możliwej sfery życia idą w zawody z chaosem i dążeniem do samozagłady.

To nie jest przypadek, czy zła passa, że codziennie jesteśmy wręcz zasypywani skandalami o rozmaitej skali rażenia. Od drobiazgów obyczajowych, przez gigantyczne przekręty finansowe, po jawną, niczym nie skrywaną agresją aparatu państwowego godzącą w jego obywateli. Jest tego tyle, że już nie sposób sensownie analizować kolejnych skandali, kłamstw, aktów przemocy, wyłudzeń, przykładów bezkarności i temu podobnych. A przecież do publiczności dociera tylko drobna część tego, co dzieje się codziennie w naszym pięknym kraju.

Trzeba sobie wreszcie uświadomić i zakonotować raz na zawsze, także na wypadek jesiennej zmiany zarządzających Polską, że cymbał i oszust wyniesiony na fali politycznej do władzy, nie ma żadnych powodów, by otaczać się ludźmi lepszymi, niż on sam. Tworząc swój dwór obniża standardy tak, by jego gwiazda błyszczała. I tak to idzie niżej i niżej.

Tryumfująca miernota, zgniły owoc wewnątrzpartyjnych i koalicyjnych zależności i układów, zagarnęła instytucje, samorządy i zarządzane przez państwo segmenty gospodarki.

Nie wolno na codzienne upadki państwa patrzeć, jak na przysłowiowe drzewa w lesie, nie widząc samego lasu. Tu nie pomoże żadna wymiana elit. Polska wymaga gruntownej przebudowy, z tym, że na taką pracę brak przyzwolenia politycznego i społecznego. Elity nie mają samobójczych odruchów, a naród pozwala im dosłownie na wszystko, rządzony zwykłym strachem o jutro. Ludziom ciągnącym swój wóz, od wypłaty do wypłaty, wolno się bać. 
Pozwolę sobie w tym miejscu na dygresję: Ten lęk jest zresztą starannie podtrzymywany przez media, w których kilka razy dziennie udowadnia się ludziom, że są po prostu nikim, bo taki wniosek płynie z tych wszystkich szalenie popularnych programów, zwanych interwencyjnymi. Moim zdaniem interwencja polega na tym, by ludzie zrozumieli, że jak przyjdzie im do głowy podskakiwać, zostaną po prostu zmiażdżeni.

Nie zapominajmy też o tym, a często w ferworze dyskusji o tym fakcie łatwo zapominamy, że Polska nie jest państwem suwerennym i nie jest to żadna „prawacka figura retoryczna” ale oczywistość. Przy czym nie przesądzam, w kontekście tego, co napisałem powyżej, jest to stan pożądany, czy nie. Jedno jest pewne, że na mapę naszej głupoty nakłada się dodatkowo mapa głupoty europejskiej, razem z jej obłędną ideologią i złowieszczą retoryką.

Jest wielu poczciwych idiotów, którzy pracowicie próbują dowieść, że Polska rządzą Służby Specjalne, oficerowie byłej WSI, masoni, Żydzi, mafia, Putin, banki, Merkel, a być może nawet kosmici. Ten ostatni wniosek można faktycznie wyciągnąć, przyjrzawszy się dokładniej, obecnej pani premier.


Moim zdaniem, rzeczywistość może okazać się gorsza niż te bajania i wkrótce, nie na skutek żadnego przewrotu, działań zielonych ludzików czy uderzenia zabójczych bomb atomowych... Całkiem po cichu Polska runie pod ciężarem strukturalnej, upaństwowionej głupoty, a my będziemy daremnie wołać o pomoc spod gruzowiska.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz