czwartek, 10 lutego 2011

Dom Elżbiety CVI



Ostatkiem swojej złości i realności, przejechała Robertowi paznokciami po policzku. Ten złapał się za niego odruchowo. Poczuł że, krwawi, ale nie czuł bólu.

Weszli do części piwnic, które były zamurowane, tą samą drogą, którą utorowała sobie Ela. Piotr nadal był niezbyt przytomny, więc obaj, Robert i Janusz musieli go ciągnąć za sobą.
Kiedy weszli, przerazili się.

Nieprzytomna Karolina leżała na posadce, a Elżbieta przykuta do dziwacznej ławy jęczała. Ręce miała wykręcone i związane do tyłu, nogi uniesione do góry i przykute łańcuchami. Z kącika ust sączyła się krew, oczy miała zamknięte. Co chwila jej piersi unosił spazm.

- Elżbieta – jęknął Piotr jakby zupełnie przytomnie. – nic ci nie jest?

Otworzyła oczy. Spojrzała na niego, ale w oczach nie można było doczytać się ulgi. Nadal była przerażona. Janusz zdecydowanym gestem odsunął Piotra i podszedł do Elżbiety. Pomógł się jej uwolnić i okrył swoim swetrem, który miał na sobie. Podszedł do Karoliny, nachylił się i dotknął pulsu.
Żyła. Odetchnął z ulgą, zwłaszcza, że podejrzewał ją zupełnie niesłusznie. Domyślił się, że została ogłuszona. Robert stał bezradny, tak, jakby to co zobaczył odebrało mu siły.

Piotrem miotały jakieś dziwne uczucia, to w jego oczach odbijał się lęk, to dziwaczna satysfakcja.

Janusz spojrzał na Roberta, zmarszczył brwi, ale po chwili rzekł. – Słuchaj, nie myślałem, że to akurat ciebie będę o to prosił – Przyjrzał mu się znów, bo tamten drżał – Spróbuj wyprowadzić stąd kobiety, dobrze?

- Nie tak szybko. – Z ciemności wysunął się mistrz. – Sam proboszcz mnie zaszczycił swoją wizytą – powiedział kpiąco i schylił się w groteskowym ukłonie. - Czym chata bogata, można się częstować. Choć tej wisienki – gestem wskazał na Elę – dać nie mogę, bo jest to mój deser.

- Azazelu! – Spokojnie, choć podniesionym głosem powiedział ksiądz – to już koniec. Nic nikomu nie zrobisz. Elżbieta prawie cię unicestwiła, ale Carlota jakimś cudem sprowadziła cię tu powrotem. Wiem na czym polega wasza siła. Wiem też, że mogę cię jednym słowem wygnać stąd na zawsze.

- Nie rozśmieszaj mnie, sługo ukrzyżowanego Boga! – Zawołał – nic nie możesz zrobić. Jesteś tak samo bezradny jak ten twój Bóg – dodał z pogardą.

- Ten mój Bóg ukrzyżowany jest Bogiem Zmartwychwstałym. A ty, kim jesteś? Szczurem kryjącym się w ciemnościach? Bojącym się światła potworem, który czycha w mroku na naiwnych i nieszczęśliwych, by wyssać z nich resztę uczuć. Tak, żywisz się strachem i cierpieniem, ale i miłością i słabościami. Żerujesz jak pasożyt i tym jesteś. Wymusiłeś na Zofii, a właściwie to twoja flama Carlota, by ona na zawsze was tu gościła. Dlatego pochowaliście ją w ogrodzie, prawda? Jako gospodyni tego domu, bo nadal była tutaj, mogła was gościć do końca świata?

- He, he – roześmiał się mistrz – jesteś żałosny. Myślisz, że jakikolwiek nędzny człowieczek jest mi potrzebny do istnienia? Zapytaj się tego swojego Boga, kim jestem.

- To właśnie mój Bóg powiedział mi, żeś szczur i pasożyt. Uwięziliście Zofię, jej duszę, by ją dręczyć. Napadaliście w lesie na ludzi jak dzikie zwierzęta, by pastwić się nad nimi i by Zofia czuła, że jest za to odpowiedzialną. Robert! – odwrócił się w stronę Karnafla – wyprowadź dziewczyny, prosiłem cię o to i zabierz stąd Piotra.

Za jego plecami zrobiło się poruszenie, co oznaczało, że Robert zaczął się w końcu stosować do jego polecenia.
Mistrz wysunął się z cienia. Teraz był młodym mężczyzną. Oczy jarzyły się czerwonym blaskiem, a mimo to czuło się, że nie jest już tak pewny swego. Spoglądał na księdza z pode łba, jakby słowa, które tamten wypowiedział, były rozwiązaniem zagadki.

5 komentarzy:

  1. Iwonko i my czekamy na rozwiązanie zagadki, pozdrawiam, Marika.

    OdpowiedzUsuń
  2. Już chyba w następnej części zamieszczę i rozwiązanie zagadki i słowo Koniec.

    OdpowiedzUsuń
  3. To co my będziemy czytać???/? Marika

    OdpowiedzUsuń
  4. no przykro mi. W końcu i na to przyszła pora. Dom Elżbiety zajął mi prawie półtora roku. A teraz dopiero będę to poprawiać, szlifować.
    Pozdro.:D

    OdpowiedzUsuń
  5. To szlifuj, ja też nie będę przez jakiś czas wzywa Zielona Wyspa i maleństwo.Marika

    OdpowiedzUsuń