poniedziałek, 18 czerwca 2012

Nie odczuwam żalu, że nie wyszliśmy z grupy

Chyba dlatego, że nie poniosłam mnie fala Euro - mistrzostw i nie dałam się też porwać polskiej "fieście" z tymże Euro związanym, nie odczuwam rozczarowania.

Nigdy nie lubiłam, żeby mnie ktoś zmuszał do cieszenia się z czegokolwiek, a media dość nachalnie nam tę radość serwowały i to bez popicia.
Podejrzewałam też, że raczej nie wyjdziemy z grupy, choć jeszcze dziś media próbują nam wmówić, że "mamy" mistrzowską drużynę.

Nie, nie mamy takiej!

Mistrzowska drużyna po prostu wygrywa!

Nie ma się co oszukiwać.

Od ostatnich, naprawdę poważniejszych osiągnięć w piłce kopanej minęło akurat 30 lat!

To od tamtego Mundialu w Hiszpanii zaczęła się wtedy moja fascynacja piłką nożną.

Co prawda na początku była do sympatia pod przymusem, bo mój świętej pamięci ojciec prosił mnie, żeby oglądała wszystkie mecze. On był bardzo chory, umierający i często pod działaniem leków zasypiał bezwiednie.
Ale dość o historii.
Od kilku lat mam już dość podniecania się tzw. reprezentacjami Polski.

Dlaczego?
Powód jest bardzo prosty, nie odczuwam specjalnego połączenia, ani z piłkarzami, ani ze skoczkami narciarskimi, czy innymi lekkoatletami.

Dlaczego mam odczuwać jakieś do tego przywiązanie?

Do napompowanej medialnej szopki z dobrym sponsoringiem?

W jakim procencie to są reprezentanci mojego Kraju? I nie chodzi mi bynajmniej, że grają w zagranicznych klubach!

To nie tak.

Tylko, że te wszystkie Mistrzostwa, Olimpiady, to już tak naprawdę nie rywalizacja między drużynami Narodowymi, a sztucznie napompowane przez reklamodawców przedstawienia i to jakby nie patrzeć z coraz mnie zdolnymi aktorami.

Nie mam zamiaru wypowiadać się o PZPNie, bo tu to szkoda mojego głosu, że o p. M od ministerstwa sportu nie wspomnę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz