czwartek, 17 października 2013

Kto jest winny?

Nieudolny trener żonglujący powołaniami niczym cyrkowiec?
Piłkarze, których umiejętności podstawowe, takie jak przyjęcie piłki, sensownym czynią pomysł dokoptowania do sztabu szkoloniewego technologa obróbki drewna?
Działacze starzy jak przekręt czy ich młodzi, domyci, następcy, wyjątkowe bestie?
Managerowie sprawiający wrażenie, że nienawidzą piłkarzy, którymi handlują?
Brak pieniędzy albo ich nadmiar?
Wszystkiego po trochu ale jest winowajca, który przeżarł naszą rzeczywistość niczym nowotwór. 
To kult cwaniactwa. I nie chodzi nawet o proste boiskowe oszustwo gdy dotknięty palcem zawodowy atleta pada niczym po kontakcie z pięścią Tysona. To cofanie nogi, chowanie się za plecami kolegów, gdy nie idzie, boiskowa mimikra, która każe zatrzymać akcję, podać do najbliższego partnera. To zastanawianie się przed grą, co się powie do mikrofonu po porażce. 
To reprezentacyjny gracz, który kilka minut przed końcem decydującego meczu, przy wyniku 0-1 śmieje się i raduje na boisku jakby mu się właśnie słodkolica panna oświadczyła. 
Ludzie się dziwią, że jeden z drugim lepiej gra w klubie niż w reprezentacji Polski. Też mi coś! Gra gorzej nawet jeśli stara się grać lepiej, ponieważ siedzi w nim ten cholerny cwaniak, który każe mu cofać nogę, chować się za plecami kolegów...
Wyrósł w kulcie dla cwaniactwa. Od młodzika starsi paśli go opowieściami, przykładami, wstydził się zostawać dodatkowo po treningu, często też chodzić do szkoły, skoro udało się skończyć gimnazjum. Teraz jest wielki, ponieważ zarabia w miesiąc tyle, co jakiś tam przedpotopowy Deyna w pięć lat. 
Hmm, kiedyś też byli piłkarze świetnie grający w klubie, którzy nie sprawdzali się w reprezentacji Polski. Mógłbym wymienić z pamięci kilkanaście nazwisk, ale po co? Nie chcieli albo nie mogli tworzyć historii polskiego futbolu. Została po nich cisza.

3 komentarze:

  1. Wbrew pozorom to jest nie tylko o nożnej

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne! To jest tekst o kulturze, szeroko pojmowanej. Małe zmiany i mamy tekst opolskim kinie, na przykład...albo o polityce czy literaturze.

      Jaka toprzyjemność, gdy autor widzi czytelnika!

      Usuń