środa, 4 stycznia 2017

Spiski demonicznego Jarosława

Atakują naszego Rysia, choć wszyscy wiedzą, kto w Polsce jest demonem zła, do kogo prowadzą nici, sznurki, a nawet liny każdej takiej prowokacji, jak ta portugalska. Wysłał Jarosława Brudzińskiego w peruce, by zakupił, prawda, bilety. Potem dzwoni do Rysia i głos zmienia, że niby ankieta.

- A wygram co? – pyta przywódca opozycji.

- A być może – odpowiada chytry Jarosław i pyta, który z polityków cieszy się największym zaufaniem.

Rysio aż klasnął w dłonie, bo jak raz czytał sondaż.

- Ja! – odpowiada śmiało.

- Ja, to w wojsku dupa – naprowadza go demoniczny Jarosław.

- Znaczy się, pan Ryszard Petru – poprawia się Rysio.

Bierze Jarosław i robi takie prulululu ustami, że niby maszyna losująca, a potem uciskając kota, sygnalizuje wygraną.

- Wygrał pan dwa bilety lotnicze. Sylwester w Portugalii. Gratuluję i zazdroszczę!

- A jest tam aby ciepło?

- Może pan w samej koszulce lecieć. Kurier dostarczy bilety.

I od razu stuku puku. Rysio w szlafroczku do drzwi, a tam Joachim w tej blond peruce, a w łapie koszyczek, a w koszyczku bilety i przedwczesna walentynka dla ukochanej, a na walentynce kotek w serduszku, a jak otworzysz, zaraz miauczy. Taka technika! 

Spisek demoniczny na tak zwaną darmochę. Każdy lider opozycji by się nabrał.

A złowrogi, już w jak najlepszym humorze, Jarosław, bawi się już z kotem w „gotowała sroczka jagiełki”. Temu dała na łyżeczce, temu na  talerzyku... a kiedy doszedł do „a temu łepek urwała i frr... poleciała, aż się roześmiał. I pyta tego drugiego, nie Brudzińskiego, czy korona i berło z paper mache wysłane, a ten drugi, nie Joachim, odpowiada, że Kazimierz Michał już pewnie otrzymał i przymierza.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz