wtorek, 2 maja 2017

Hołota nad szachownicą

Hołota ma to do siebie, że bezkarność ma za akceptację i przyzwolenie. Dlatego trzeba czekać, aż hołota zapędzi się ciut za daleko. Tak jest, odkąd nie wolno, po prostu, w szlachetnym odruchu oćwiczyć hołoty bykowcem. Inna rzecz, również związana z upadkiem obyczajów jest taka, że strzela się do cywilów, z daleka od linii frontu. Jeśli człowiek chce zażyć wojenno-politycznych emocji ma dość przestrzeni, choćby w internecie.
Co innego, gdy obudzony o szóstej rano przez moje dzielne suczki, które jak raz zachciały siku, robię sobie kawę i siadam przy kompeczku, żeby, cholera, zagrać w szachy. Nie idę drzeć się na twittera, nie wchodzę na stronę Wyborczej, ale zwyczajnie i po ludzku, chcę się zrelaksować przy kawie. Nie dadzą! Nawet tego hołota nie uszanuje!
Otwieram „Kurnik” i widzę:




I niech mi nikt nie opowiada, że prywatny właściciel ma prawo ryzykować na swoim portalu obrazę Prezydenta RP. Jeśli nawet, to ja tego prawa nie uznaję, przynajmniej do czasu, aż takie ekscesy nie będą realnie karane. Wtedy porozmawiamy o ryzyku. Na razie jest to upajanie się hołoty władzą nad, w tym przypadku graczami korzystającymi z portalu „Kurnik”. Jasne, że nie ma tam miejsca, by wyrazić swoją opinię o wieszaniu takich gównianych bannerów. Nawiasem pisząc, właściciel portalu umożliwia rozpowszechnianie obrazy prezydenta za pomocą kliknięcia, które powoduje umieszczenie jej na fejsbukowym profilu klikającego.

Poza tym, jeśli front jest wszędzie, możesz spodziewać się miły czytelniku, że wkrótce dojdzie do tego, że kelner w restauracji, nim poda ci obiad, zacznie wywrzaskiwać hasła polityczne, a jeśli zamruczysz w proteście, usłyszysz charakterystyczne dla hołoty:

- Nie podoba się, to won! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz