sobota, 21 listopada 2015

Sąd, sędziowie i inne instrumenty pogardy

Na poważnie miałem do czynienia z wymiarem sprawiedliwości tylko jeden, jedyny  raz.  Dwadzieścia lat temu, na dodatek. 
Moja mama przechodziła po zmroku przejściem dla pieszych i została rozjechana przez konińskiego biznesmena, który uznał, że sto na godzinę to fajna prędkość na pasach pomiędzy kościołem a remizą straży pożarnej o godzinie dziewiętnastej.
Moja mama umierała prawie dwa tygodnie. Nie mogła mówić, ale chwilami była przytomna. Wtedy z jej oczu płynęły łzy. Można to interpretować w ten sposób, że...
Co tu gadać o winie, która była oczywista? 
Czy to była wina mojej mamy, jak sprytnie zasugerował obrońca pana zabójcy? Co kobieta w wieku , który akurat osiągnąłem robiła po godzinie dziewiętnastej na pasach?
No, akurat wracała od pacjenta, którego, jaka jedna z pionierek opieki paliatywnej, rozumianej jako ograniczenie niepotrzebnej męki kojarzonej z nowotworami, pozbawiła przyjemności cierpienia. Policja oddała meni walizkę wypełnioną tego typu środkami. Na pytanie, co zrobić z tymi wszystkimi morfinami, odpowiedziano meni, że to moja sprawa.
Mniejsza z tym. Nie chcę was wzruszać i dlatego przenieśmy się na salę sądową.
...
Byłem oskarżycielem posiłkowym, co fajnie wygląda w kinie, ale nijak się ma do powiatowej rzeczywistości. Na korytarzu ja z żoną, dalej On, otoczony przez prawników.  Podczas wchodzenia na salę, jeden z nich ( autentyk ) wytknął na mnie język.
Rozprawa była dosłownie wyszczekana przez sędzinę o niebanalnej urodzie. Nim zorientowałem się, że to szczekanie jest ludzką mową, straciłem dwie okazję do zabrania głosu. Potem było tak:
- Chciałbym zwrócić uwagę...
- Pańskie zachowanie obraża sąd....
- Ale przecież...?
- Zwracając się do sądu należy wyjąć ręce z kieszeni!
- Nie trzymam rąk w kieszeni!
- Sąd upomina, odstępując jednocześnie od wymierzenia kary...Bach! Bach i ... wyjazd z pałacu sprawiedliwości. 
Nim się ogarnąłem, znalazłem się na korytarzu Sądu Rejonowego w Koninie. Facet dostał dwa lata w zawiasach  i trzy zakazu prowadzenia pojazdu.
...
Pamiętam tę wrzeszczącą na mnie babę, uśmieszek zabójcy mojej mamy i  ten ryj wykrzywiony nienawiścią. Ryj wymiaru sprawiedliwości.Mam was szanować, skurwysyny?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz