niedziela, 22 maja 2016

Demokracja jest ułomna, ale...


Demokracja jest ustrojem ułomnym, podobnie jak wszystkie znane nam ustroje, ale stwarza w miarę stabilne ramy rozwoju, a przynajmniej trwania społeczeństwa. Czy jest projektem tymczasowym, czas pokaże. Obecnie demokracja jako idea wyboru władz ustawodawczych w drodze wyborów powszechnych, znajduje się na fali wznoszącej, a mandat wyborczy stał się orężem wymierzonym w tak zwaną demokratyczną nadbudowę, której autonomia podkopuje samą istotę, sam kamień węgielny ustroju. Rzecz w tym, że zabezpieczenia stworzone, by zapobiegać wynaturzeniom demokratycznie wybranej władzy, stały się wyrazicielami i gorliwymi obrońcami grup pasożytujących na współczesnym państwie, a co za tym idzie, na jego obywatelach. I nie jest to, wbrew obiegowej opinii, jedynie nasz, polski problem. Mamy o tyle dobrze, że znajdując się obecnie w centrum wydarzeń, mamy lepszy ogląd rzeczywistości, a co za tym idzie tego, co wkrótce przetoczy się przez Stary Kontynent.

Na razie, mniej lub bardziej skutecznie, światem zachodu, wbrew pozornej różnorodności, rządzi jedna idea i jeden realizujący ją establishment, dla którego wszelkie odstępstwa, jakie mają coraz częściej miejsce w poszczególnych państwach są śmiertelnym zagrożeniem.

Nie po to w upartym, kilkudziesięcioletnim procesie indoktrynacji wmówiono ludziom, że polityka jest złem, od którego należy się trzymać z daleka, a obowiązek obywatelski to akt głosowania na jedną z dwóch, czasem trzech akceptowalnych dla establishmentu partii, by teraz cierpieć z powodu jakiegoś demokratycznego wzmożenia. Nie jest przypadkiem i moim zdaniem, nie ma tu wiele do rzeczy poziom życia, że zagrożenie wykluwa się w krajach dawnego bloku wschodniego. Tutaj ludzie, pogardzani przez miejscowe i zamiejscowe elity, przez dziesięciolecia mieli do czynienia z najczarniejszą, czyli czerwoną polityką i odczuli na własnej skórze różnicę pomiędzy pięknymi, górnolotnie brzmiącymi deklaracjami a rzeczywistością, którą była zawsze sowiecka nahajka. 

Pamiętajcie, że jeśli w sferze publicznej pojawiają się ludzie opowiadający o swojej apolityczności, czy wołający o merytoryczną, niepolityczną dysputę, o odrzucenie partyjnych barw i apelujący o wspólną pracę dla dobra społeczeństwa obywatelskiego, to... Oczywiście możecie z nimi rozmawiać, klaskać im, ale radzę sprawdzić najpierw, czy pod marynarką, albo za paskiem starannie wyprasowanych spodni, nie kryją śmiercionośnej broni, której lufa aż się rwie, by swoim lodowatym wylotem dotknąć waszych pochylonych karków. W wersji łagodniejszej, sprawdźcie, czy nadal jesteście posiadaczami własnych portfeli.

Najgłośniej o zagrożeniu demokracji krzyczą ludzie, dla których wolny głos społeczeństwa, własną pracą opłacającego ich przywileje mają za nic. Istotne są właśnie szeroko rozumiane przywileje, bo tu nie chodzi tylko o władzę, czy stały przypływ gotówki, ale przede wszystkim gwarancje ich nienaruszalności, z możliwością dziedziczenia włącznie.

Nie jest przypadkiem, że w naturalnym odruchu przedstawiciele naszej, pielęgnującej własny etos, a dzisiaj zagrożonej klasy próżniaczej pognali po pomoc do wypróbowanych towarzyszy w łajdactwie i pomoc taką, choć wątłą i nieadekwatną do skali zagrożenia, natychmiast otrzymali. Zdają sobie jednak sprawę, że w tej dziwacznej wojnie z własnym społeczeństwem, ich wkład własny jest zbyt mizerny. Oparcie narracji na kłamstwie i mnożeniu inwektyw na przemian z górnolotnymi frazesami, nie wróży opozycji sukcesu, tym bardziej, że potencjalni interwenci mają podobne, a nawet poważniejsze problemy. 

Ogólnie jest tak, że coraz trudniej okiełznać europejskie narody bez użycia nagiej, bezwzględnej przemocy. Dawne post wojenne lęki zestarzały się razem z ich głosicielami. Argumenty lewackich łajdaków wyniesionych na piedestały autorytetu, zamiast poklasku w najlepszym przypadku trafiają w próżnię. Czasy, w których byle łachudra pouczał zdumionych tubylców o europejskich wartościach minął bezpowrotnie. Okazało się, ku zdumieniu elit, że ludzie przestali lubić bycie poniżanymi i ogłupianymi i co najgorsze, okradanymi przez własne elity.

Pytanie jest jedno. Czy broniąca się, zagnana w kąt bestia, rozleje krew.

Demokracja jest ustrojem ułomnym, ale strzeżcie się zwolenników rządów silnej ręki i pamiętajcie, że jedyna możliwa w przewidywalnej przyszłości dyktatura, to dyktatura w obronie zagrożonego establishmentu, mająca na celu przedłużenie jego agonii.  Potem i tak wiatr historii rozwieje resztki tego świństwa, a przyszłe pokolenia wzruszą ramionami na wspomnienie naszej dziwacznej cierpliwości, pokracznej córeczki lęku i braku wiary.


2 komentarze:

  1. No paczpan! Nawet i manifest ładnie wyszedł, a to nie jest mała rzecz, ani łatwa.

    Pzdrwm

    OdpowiedzUsuń
  2. Pisze..."odpowiedz" i jeszcze na dodatek napisz komentarz :)
    Napisałam i odpowiedziałam i nawet udostępniłam. Na Twittera też bym udostępniła, ale nie wiem jak... Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń