niedziela, 23 września 2018

Ministerstwo kroków poetyckich oraz innowacyjnych


Minister Gliński, który jest mistrzem w tworzeniu bytów niepotrzebnych zapowiedział wczoraj powstanie Instytutu Literatury. Ma to być instytucja państwowa czyli „szeroko zakrojony projekt o ogromnym walorze edukacyjnym, który ma umożliwić wszystkim zainteresowanym dostęp do najnowszej wartościowej literatury. Jego celem jest zapoznanie z nowymi formami literackimi, współczesnymi konwencjami oraz wartościowymi innowacjami”.

Proszę niczym we mnie nie rzucać, to cytat. Chodzi oczywiście o zbudowanie krowy o tysiącu dydkach i stu dopieszczających jęzorach do lizania poetycko-powieściowych  pyszczków. Ten potwór ma się rozsiąść na polskiej literaturze, która i bez niego jest wyjątkowo nędzna i wtórna, a ukryci w jego korpusie urzędnicy i mądrale będą sterowali kanałem dystrybucji budżetowej forsy, próbując stworzyć silną grupę pod wezwaniem profesora Glińskiego, która na jego widok nie będzie wyła i gwizdała.

Innego celu poza dotowaniem przyjaznych miernot nie potrafię dostrzec, ale ostrzegam, że nie da się przerobić poety Wenzla na nowego Mickiewicza, choćby zaprzęgnięto do tego zbożnego dzieła elektromobilność, nano czy naprotechnologię , albo nawet zwykły młotek. Co gorsza podobne głupstwa będą się mnożyć, ponieważ ludziom wychowanym w kulcie dla artystów i tworzonej przez nich sztuki nic innego przyjść do głowy nie może. Najważniejszym powodem jest oczywiście stworzenie środowiska alternatywnego wobec lewicowo-liberalnego, grupującego pisarczyków, a nawet przechwycenie co bardziej łasych na dobra doczesne twórców drugiej strony tego medalu wystruganego z ziemniaka.

Myśl, że prawicy (użyte tu określenia o charakterze politycznym są nieprecyzyjne z powodu założonej objętości tekstu) potrzebne jest podobne środowisko to wielkie nieporozumienie.  Niczym dziura w moście potrzebni są bowiem pisarze deklamujący swoją prawicowość. To, że lewica ma takich na pęczki w niczym nie poprawia jej dość paskudnej sytuacji. Różnica, jak mniemam, będzie taka, że tutaj na pierwszym miejscu będzie stawiany życiorys twórcy, co wróży jak najgorzej całemu przedsięwzięciu. To, że ludzie kultury mają delikatnie rzecz ujmując, tak zwaną dobrą zmianę w nosie, nie znaczy, że trzeba pompować jej apologetów. Jeśli już, niech stworzą dobrozmianowy chór, który będzie śpiewał przy okazji państwowych uroczystości (poeci w pierwszym rzędzie, bo głosem najcieńszym).

Stronie liberalno-lewicowej ci wszyscy literaci & poeci potrzebni są jako proteza intelektualna i stąd męczące powoływanie się na ich autorytet. Wynika to po prostu z tego, że ich koncepty teoretyczne, samo postrzeganie rzeczywistości są zaburzone do tego stopnia, że bez argumentu z autorytetu, który przerwie niechciany proces myślowy odbiorcy rozmywają się ku nicości. Niech sobie, prawda, mają tych swoich wybitnych twórców. Nie skazujmy często niczemu niewinnych ludzi, których jedynym grzechem jest aspirowanie do intelektualnej wyższości na spędzanie czasu sam na sam ze Schetyną czy panią Lubnauer. Niech im gra muzyka, niech śpiewają na Fejsiku wybitne pisarki Nurowska i Gretkowska. Tego zazdrości minister Gliński? Łaknie własnych wybitnych pisarek?

Podobne działania są oczywiście skazane na klęskę, podobnie jak każda próba podlizywania się wrogiemu środowisku, które skwarkę łyknie, a i tak wypnie na pana ministra tyłek. Jeśli zaś pomysłowi przyświeca myśl wsparcia polskiej literatury na rynku światowym, rzecz cała sprowadza się do jawnej komedii, żywo podobnej do prezentowanego przez rozmaitych wydrwigroszów pomysłu tworzenia w Hollywood filmowych hitów o polskiej historii.

Jeszcze raz przeczytajcie fragment cytatu, którym otwieram tekst: „…Jego celem jest zapoznanie z nowymi formami literackimi, współczesnymi konwencjami oraz wartościowymi innowacjami”.

Wierzę, że wśród czytelników znajdzie się ktoś na tyle wykształcony, kto w dobrej wierze wytłumaczy ciemnemu pisarczykowi, jakie to są te nowe formy literackie i gdzie szukać współczesnych konwencji, a szczególnie „wartościowych innowacji”? Bardzo mi na tym zależy, bo za chwilę może się okazać, że chodzi o blogosferę modową i poezję twitterową.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz