sobota, 15 września 2018

Ręce na pokładzie łajby całkiem podwodnej


Krąży w sieci filmik, fragment relacji telewizyjnej ukazującej dramatyzm huraganu Florence. Widzimy opatulonego reportera ostatkiem sił walczącego z wichurą, by zdać relacje, by opisać to, czego w ogóle opisać się nie da. Tymczasem za jego plecami spaceruje dwóch młodzieńców w krótkich spodenkach i zabawia się komórkami, jak to współcześni młodzieńcy maja w zwyczaju. Ludzie się śmieją, mnożą podobne przykłady i chętnie bym wam to pokazał, ale nie wiem czy wolno? Nie jestem bowiem prawnikiem, a prostym pisarczykiem. Co prawda powszechnie uważa się, że jeden obraz wart jest więcej niż tysiąc słów, czym strasznie przejęła się nasza opozycja, która zamiast mnożyć argumenty pokazuje zdumionym widzom posła Grabca, ale szczerze wątpię, czy taki poseł, choćby nie wiem jak śliczny wystarczy do wygrania wyborów samorządowych?

Trwa medialno-polityczna akcja „wszystkie ręce na pokład” a im dłużej trwa tym jest głupsza. Może dlatego, że teraz mamy do czynienia z okrętem podwodnym i przepychaniem się przy wiadomej klapie. Efektem jest kampania wyborcza partii opozycyjnych żywo przypominająca majaczenie wariata. Zupełnie fatalną rolę odgrywają zaprzyjaźnione media, które zalewają rynek wyborczym paliwem, mającym jedną, ale zasadniczą wadę: Nie chce płonąć. Dobrym przykładem wzorowego idiotyzmu jest wczorajsza histeria związana z botami, które tak namąciły elektoratowi w głowie, że wybrał na prezydenta pana Dudę. Do kogo niby jest to skierowane? Ci, którzy cokolwiek znają się na internecie, co najwyżej parskną śmiechem, a pozostałych zupełnie to nie obchodzi. Rozumiem, że politycy mogą mniemać, że istnieje utajony elektorat głupszych niż oni sami, ale zapewniam, że nie jest to legendarna młodzież, której względy chcą pozyskać.

Niedawno tryumfowali, ponieważ wciągnęli do gry panią Nowacką, w związku z czym uważają całkiem poważnie, że w zasadzie ogarnęli całe spectrum ideowe. Od lewa do prawa, że mucha nie siada. Od Nowackiej do Giertycha, z gromadką Schetyny wygodnie rozpartą w centrum. Sukces gwarantowany! Wyobraźcie sobie, że oni tak po prostu dodają te punkty poparcia. Tyle PO, tyle Nowoczesna, plus lewica obyczajowa, czyli dla każdego coś miłego. W tej układance brakuje jeszcze Korwina i Narodowców, a wtedy 50% poparcia jest dosłownie pewne! Że tak mogą kalkulować ludzie, którzy chcą przejąć władzę w Polsce to moim zdaniem coś absolutnie niesamowitego. Jeśli zaś tylko udają, że wierzą w podobny absurd, to jeszcze gorzej, bo niby w jakim celu? Zabawnie zbiegło się to atakiem na nieszczęsnego Biedronia, którego domniemany elektorat w żaden sposób nie kojarzy się przecież z lewicą, prawda? Zresztą takie przekonanie potwierdził sondaż pewnej wybitnie zasłużonej dla sprawy sondażowni, z którego wynika, że powstanie partii popularnego homoseksualisty odbędzie się głównie kosztem PSL, który w takiej konfiguracji straci miejsce w parlamencie. No pięknie!

Za chwilę zobaczycie jak siły postępu zaczną w pozytywnym świetle przedstawiać kandydaturę pana posła Jakubiaka, kandydującego na prezydenta Warszawy. Kalkulacja jest prosta i stoi na identycznym poziomie jak prezentowana powyżej i polega na odebraniu głosów Jakiemu. Wiem, że nadużywam tego zwrotu, ale są to plany godne politycznego pięciolatka. Inaczej tego nazwać nie umiem.

Cała propaganda opozycji tak czy owak sprowadza się do prostego: Wszyscy przeciwko PiS, ale co znaczy „wszyscy” to już inna kwestia, ponieważ działania skierowane są do wewnątrz, a żadne w kierunku pozyskania nowych wyborców. Sprawy zaszły tak daleko, że nawet przekaz medialny zaprzyjaźnionych z opozycją mediów skierowany jest w tym samym kierunku. ( Akurat w tym miejscu PiS popełnia podobny błąd sprowadzając dział informacyjno-publicystyczny TVP do roli ściśle propagandowej. Argument, że tamci… odrzucam, ponieważ tamtych mam w nosie, ale dzięki staraniom pana Kurskiego znalazłem się na niechcianej pozycji intelektualisty, który telewizji nie ogląda w ogóle. Strzępy internetowe i tak wystarczą aż nadto ) i stanowi przejaw chowu wsobnego. Same getta, moi mili, no chyba, że ktoś ogląda/słucha dla beki. To jeszcze rozumiem.

Zabawne jest, że PO gromadząc wokół siebie mniejszych ancymonów chce powtórzyć sukces PiS, ale na razie popełnia wszystkie błędy, jakie znienawidzona przez nią partia popełniała w przeszłości. Robi to na dodatek z zadziwiającą konsekwencją, nie bacząc na widoczne w sondażach efekty. Im bardziej obniża ich szanse histeryczna narracja, tym usilniej w nią brną. Jeśli kiedyś zaprzyjaźnione media potrafiły wmówić co naiwniejszym, że PiS to obciach, teraz sami koniecznie muszą na pierwszej linii frontu stawiać prawdziwych już durniów, kierując w ten sposób przekaz w kierunku elektoratu, który na wybory nie pójdzie, ponieważ może zabłądzić na własnym osiedlu.

Nie rozumieją, że PiS nawet w swych najgorszych latach postrzegany był zawsze jako całość. 
Owszem, z tego powodu łatwiej było tę partię okładać ze wszystkich stron, zupełnie jak boksera ukrytego za podwójną gardą, ale jeśli taki zza obrony wyprowadzi w końcu skuteczny cios, nie pozostaje nic innego jak poleżeć na ringu i spróbować zebrać siły, a nie od razu wspinać się po linach i dalejże pyskować, bo może to skutkować bardzo poważnym nokautem, czego im ze szczerego serca życzę.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz