wtorek, 30 października 2018

Notatki z życia 3. Czy psy umierają?


Gdy ktoś poskarży się w necie, że zmarł jego ukochany pies zaraz pojawia się dobrodziej z korektą, że pies nie umiera, a zdycha. O dziwo, przeważnie niechciany korektor opisuje się jako człowiek religijny i niosący światu wartości konserwatywne. Zupełnie jakby urażanie uczuć bliźnich wchodziło w zakres nauki chrystusowej oraz światopoglądu zakorzenionego w dawnych urządzeniach społecznych.

Jeśli wywiąże się dyskusja, zakres argumentów zwolenników psiego zdychania jest bardzo szeroki. Od cytatów biblijnych, poprzez miażdżące porównania międzygatunkowe, aż do prostych oskarżeń o dziecinny infantylizm, sentymentalizm czy, o ile nad utratą czworonoga rozpacza dama, o zastępowaniu miłości rodzicielskiej miłością do zwierząt.

Po pierwsze zdycha wróg, nie przyjaciel, a po drugie, jeśli rozpatrujemy rzecz historycznie, to psy w Polsce od niepamiętnych czasów miały status nadzwyczajny. Jednym z wielu obyczajowych przekłamań Trylogii Sienkiewicza jest komplety brak czworonożnych przyjaciół w otoczeniu naszych dzielnych rycerzy.

Jeśli ktoś chętnie odwołuje się do przeszłości powinien pamiętać, że nawet coś takiego jak psie groby nie były niczym osobliwym u naszych przodków. Nawet z pomniczkami, stosownym wierszykiem i aniołkiem. Nie jest też prawdą, że psy zatrudniane i podziwiane były wówczas jedynie z powodu swych przewag myśliwskich. Ulubieńcy panoszyli się wszędzie, na co narzekali wyrodni, bo wrodzy psom niektórzy pamiętnikarze tamtych czasów.

Bystrzy, bo zagraniczni obserwatorzy wielce się dziwowali nad psią potęgą dawnej Polski, bo i w najmarniejszej wsi chmara psów, a przecie wiadomo, że pies powietrzem nie żyje. Oczywiście, podobnie jak dzisiaj było wielkie narzekanie na psy w miastach, bo wiadomo… Po Wawelu uganiały, polowały, pędziły za koniem pana na wyprawy wojenne, broniły domów, ostrzegały. I zawsze te same łby kładły na ludzkich kolanach i ci okrutni, krwawi wedle dzisiejszych standardów ludzie, drapali je za uszami, bo psy to lubią.

Nie bądźmy chytrzy i dajmy psom choć taką satysfakcję, że umierają nie zdychają. Są częścią naszej tradycji, społeczeństwa, historii i po stokroć zasłużyły na ten przywilej. I niech tradycjonaliści pamiętają, że skromna pszczoła też umiera, nie zdycha czy pada. Tak jest od wieków i tak pozostanie.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz