sobota, 29 stycznia 2011

Hurgarda na Placu Czerwonym w Warszawie

Nie bez pewnego zdziwienia dowiaduję się, ni z tego, ni z owego, że w takim Egipcie od ponad dwóch dekad rządził krwawy reżim Mubaraka.

Podobnie w Tunezji, z tym, że nie Mubaraka, co oczywiste, tylko kogoś całkiem innego. Proszę samemu sprawdzić, bo w mediach jest tego pełno.
Torturowano tam i zabijano setki, tysiące ludzi.

Ja się nie sprzeczam, bo ani Tunezja ani Egipt mi nie w głowie.

Tylko złośliwie zapytam, bo miliony Polaków spędzały wesołe chwile w tych rajach, bo na każdym portalu internetowym migotały reklamy biur turystycznych obiecujące cuda niczym ze wschodnich baśni, a nijak nie zauważyłem by ktoś przez te wszystkie lata wspominał jakoś szczególnie o torturach czy mordach politycznych.

Trudno się zresztą dziwić, bo jak sprzedawać skutecznie reklamy biur podróży i jednocześnie nieco niżej pisać o tak smutnych, przykrych a nawet „porażających” sprawach.

Stworzono luksusowe enklawy, a cała reszta, poza ich, pilnowanymi przez wojsko granicami prawie nikogo nie obchodziła. To nic osobliwego w sumie, bo czasem mam wrażenie, że wielu marzy by w podobny sposób urządzić Polskę.

Tyle tylko, że dla turystów wewnętrznych.

Wpisz sobie miły czytelniku w gogle hasło „Hurgarda” a niezawodnie zobaczysz całą masę przecudnych zdjęć z raju, gdzie ani o torturach ani o niczym podobnym nie ma w ogóle mowy.

Tyle, że akurat rok temu kumpel tam był i obok cudnych zdjęć na wielbłądzie, w wodzie pięknej jak oko błękitnego anioła, opowiedział też o samym mieście, które przypomina wielkie zrujnowane blokowisko.

Przy okazji zauważył z miną zdziwionego półleminga, że tamtejsi ludzie, poza wyspecjalizowaną grupą posługaczy, gówno z tego raju mają.
No, oczywiście wypasione profity dla tamtejszych elit!

Nie, nie będę snuł oskarżeń, że turyści wypinający pupy na plażach wspierali krwawy reżim, tym bardziej, że naprawdę krwawy reżim to dopiero, mili moi, zobaczycie gdy się tamtejsze krwawe reżimy przewrócą.

Ludzie korzystający z uciech proponowanych przez współczesny Świat nie są niczemu winni. Media mają reklamy. Napędem reklam w tym przypadku była i jest narracja o raju. Taki jest Świat.

W prawdziwym raju co prawda nikt nikomu nie wtyka przewodów w odbyt by razić go prądem, ale wszak piszemy tutaj o raju, z charakterystycznym dla nurzającej się w dekadencji, schyłkowej cywilizacji, przymrużeniem oka.

Zawsze odwracamy głowy gdy jest to wygodne, ale za chwilę wielkie skargi z powodu nadwyrężenia mięśni karku.

Przecież nie da się jednocześnie szanować politycznych wyborów mieszkańców Egiptu ( + 80 mln ) czy Pakistanu ( + 170 mln ) zabawiając się w bronionych przez wojsko enklawach ( Egipt ) czy wyobrażając sobie kraj na podstawie medialnych obrazów, gdzie jawi się jako szczera pustynia, gdzie wraz z wiatrem śmigają po niedostępnych górach grupki nielicznych acz zawziętych Talibów ( Pakistan )

A w takim Pakistanie mieszka ponad 30 milionów ludzi więcej niż w Rosji.

Ale przecież Rosja to znowuż blichtr Moskwy i Peterburka. Abramowicz w Londynie, Chodorowski w karcerze, a dżudoka Putin przewracający na politycznej macie chochoły naszej polityki. Następne egzotyczne państwo – draństwo.

Z takim wyobrażeniem o Świecie też zbyt daleko nie zajedziemy, o ile w ogóle ruszymy w jakąkolwiek podróż.

2 komentarze:

  1. No, no, Jarecki - brawo!

    Wznieśliście się na prawdziwe wyżyny politycznej analizy und wyczucia. A już czasem, po prawdzie, miałem wrażenie, że to akurat nie stanowi Waszego, Jarecki, forte.

    Jakżem, się jednak mylił! I bardzo dobrze.

    Czyżby jakiś zabójczy (dla kogoś pewnie, i oby!) wirus szpęgleryzmu unosił się nam w powietrzu? Czy po prostu Wy, Jarecki, jesteście dobrzy we wszystkim i człek Renesansu, Rezonansu i Polityczny Rezoner całą, jak się to mówi, buzią? (Na Salonach tak się mówi, jak sądzę i pragnę tuszyć.)

    A swoją drogą, my tu gadu gadu, a jak tam POWIEŚĆ?!

    (tym niemniej. choć ze stalowym błyskiem w oku) Pzdrwm

    OdpowiedzUsuń
  2. Spoko, oglądam wygłuptasów skaczących na nartach i się relaksuję.

    Ale, że sytuacja bardzo "spengleryczna" to jest fakt i przypomina wbijanie rozpalonego do czerwoności gwoździa w papierową ścianę.
    Pozdro

    OdpowiedzUsuń