sobota, 19 marca 2011

Od Prezydenta nie wymagam wiele

Arystydes Briand wypowiedział się dawno temu wystarczająco dobitnie na temat kompetencji ludzi, których sam namaścił do służby dyplomatycznej. Po stu latach ciężko coś dodać, do jego uzasadnionych przecież pretensji.

Tyle tylko, że był politykiem i zażenowanie poziomem formowanej przez siebie samego , socjalistycznej zresztą, elity, któremu dał wyraz, jest przecież formą pośredniego zadośćuczynienia wobec oczekiwań wyborców jego własnej formacji politycznej.

Zdarzyło się tak, że podczas prezentacji korpusu dyplomatycznego jeden z mianowańców z wrażenia czy też na skutek wzruszenia, nie dość, że “oddał gazy” to przy okazji popuścił w portki, a znając tamtejsze obyczaje, popuścił we frak.
Briand zdobył się wówczas na taką uwagę:

- Niewiele wymagam od moich ludzi, ot, żeby jeden z drugim podczas oficjalnej prezentacji nie narobił w spodnie, a i tego nie mogę się doprosić!

Przypominam starego francuskiego socjalistę nie z pustej złośliwości wobec naszego, czyli także mojego przecież Prezydenta, który z uporem godnym lepszej sprawy próbuje robić z siebie idiotę, choć tak naprawdę jest bezwzględnym “grubym cwaniakiem”

Co prawda bycie “grubym cwaniakiem” nie oznacza automatycznie znajomości ortografii, zasad dobrego wychowania i zdolności do wypowiadania sensownych, uporządkowanych zdań prostych i złożonych. Tyle tylko, że w ubiegłym roku wybieraliśmy nie “Cwaniaka Roku” a Prezydenta.

Skoro wygrał, należy, akceptując wybór ludu, domagać się by Pan Bronisław Komorowski poddał się wreszcie jakiemuś szkoleniu! O tym, że na przerobienie całego programu szkoły powszechnej jest już za późno, pokazał kilka dni temu, ale wiele jeszcze można zrobić. Poprawić.

I nie ja, któremu nigdy do głowy nie przyszło głosować na Bronisława Komorowskiego, powinienem o tym pisać! Wszak, jeśli wierzyć naszym mediom, jest On reprezentantem polskiej inteligencji. Reprezentantem ludzi wykształconych, ludzi gardzących ciemnotą.

To z ich szeregów powinien wychynąć współczesny Briand, ale przykładając odpowiednią miarę musiałbym wskazać na Donalda Tuska. Tego nie uczynię, ponieważ Pan Premier mógłby się na mnie, skromnego, wściec.

Miast ostrego przywołania do porządku, mamy festiwal usprawiedliwień i kompletnie nieudany atak na Jarosława Kaczyńskiego. Atak przeprowadzony wedle osławionej “metody” znanej od lat, a mimo to akurat teraz przeprowadzonej szalenie nieudolnie, ponieważ zamieszczone dowody ortograficznej winy Jarosława Kaczyńskiego, ukazują zdumionej publiczności oczywisty fałsz manipulacji.

Podobnie wygląda tor obrony Bronisława Komorowskiego. Ze zdumieniem czytałem w Salonie24 postulat “Mili Nowackiej” że jeśli chcemy Prezydenta nie “solącego byków” musimy rozejrzeć się za absolwentem “polonistyki” Paradne!

Pan Prezydent Bronisław Komorowski to, podobnie jak Premier Tusk, historyk, czyli patrząc w kategoriach szkolnych, bo o innych nie ma tu mowy - humanista.

Strach pomyśleć, jak Oni liczą!

Niewiele wymagam od liderów mojej kochanej Polski, ot….

3 komentarze:

  1. A. Czytam ten Twój tekst "na smutno" i tak sobie myślę: jak wiele musiało się zmienić, żeby się nic nie zmieniło...?

    Będę tu wracać, bo lubię. DD

    OdpowiedzUsuń
  2. Kisielewski mówił o "tamtych": dyktatura ciemniaków. Teraz mamy i " grubych cwaniaków ". A taki cwaniak, to nie ciemniak - broń Boże - i w ciemię nie jest bity ! I tak prz... kiedy go coś zaboli ! Podobnie zresztą, jak "tamci". I lemingi lubi i barany - byle być wybranym. A ludek to lubi. Cuda, Panie, cuda !!!
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mamy wsioka i nieuka za prezydenta i tego się dowiaduje podczas pobytu na ZIELONEJ WYSPIE....POZDROWIENIA DLA IWONKI

    OdpowiedzUsuń