czwartek, 26 stycznia 2012

Murzyn na Biegunie Północnym

Akurat sobie czytam o Pear’ym i jego wyprawach na Grenlandię i Biegun. Na nieogrzewanej hali, przy temperaturze minus 5, dzięki czemu przekładając skostniałymi palcami strony, mam szansę utożsamić się w jakiś sposób z bohaterami opowieści.

Czytam o tych bezwzględnych marszach, w trakcie których siekierami zabijali psy z zaprzęgów i żarli ich surowe, parujące jeszcze mięso a szkorbut zwalczali pijąc foczą krew.

Przez lata wypraw i narażania życia towarzyszył mu Matthew Henson. Murzyn. Nieodzowny jako klucz do serca PT Eskimosów, którzy mieli go za „swojaka”
Tam, gdzie w książce brzmi jego głos, nad wszelkimi strapieniami, ranami odmrożeń, głodem i nędzami wędrówki, tryumfuje jego radość z faktu, że jako pierwszy w świecie Murzyn….

Książka jest stara, w związku z czym co chwila mamy; Murzyna, rasę Murzyńską itp.

Jest tam też poruszająca scena gdy Hansen po przeczytaniu książki Pear’ego o jego grenlandzkich wyprawach, znalazł w didaskaliach swoje nazwisko z opisem – „mój wierny służący” choć był przez cały czas, drugim co do ważności uczestnikiem ekspedycji.
Rzucił tomem o podłogę i rzucony tom kopnął, ale w końcu jego słusznie urażoną dumę przemógł Biegun.

Poszli, prawie doszli, wrócili.
Białas i Murzyn. Ramię w ramię do końca.

W świecie prawdziwych, nie wydumanych uprzedzeń rasowych. Takich szczerze bolesnych, zadawanych przez przyjaciół – Ba, towarzyszy walki o przeżycie.

Na krze, po pas w lodowatej wodzie, z nogami spuchniętymi i ze zżartymi szkorbutem dziąsłami. Przez ponad dwadzieścia lat brali się za bary z „diabłem północy” Murzyn dotarł tam gdzie dotarł Białas.

Peary i Hansen.

Hansen i Peary.

1 komentarz:

  1. Bardzo fajne. (Tylko uporządkuj może pisownię tego Hans?na!)

    Swoją drogą biedne psy! A ja całkiem niedawno przeczytał drobiazgowy opis kastrowania koni... W w znanej i wciąż cenionej szwedzkiej książce dla młodzieży. Wesołej i zabawnej, jak głoszą. Fakt, że raczej o b. prostych ludziach i przedwojennej.

    Nickowi pewnie by się spodobało, ale mnie raczej zniesmaczyło, choćby z powodu kontekstu. Co innego, gdyby z założenia jakiś turpizm czy coś. Wtedy bym po prostu nie czytał, choćby i było po szwedzku.

    Twoje w każdym razie fajne, a o psach akurat tyle, ile trzeba. ;-)

    Pzdrwm

    OdpowiedzUsuń