niedziela, 18 października 2009

Nigdy nie było lepiej niz teraz!

- I mówię to jako w pełni obiektywny obserwator polskiej sceny politycznej. Pan się śmieje?

- Śmieje? Nie, ja się cieszę. Ulżyło mi. Skoro pan, człowiek powszechnie znany ze swojego obiektywizmu tak uważa. No, cieszę się po prostu. Różne głosy ostatnio…

- Zacznijmy od końca. Od podsłuchów. Chyba pierwszy raz spotykam się z zarzutem wobec władzy z powodu jej żywego zainteresowania tym, co mają do powiedzenia obywatele, a przecież nawet najbardziej nieprzychylny rządowi oraz jego służbom człowiek musi przyznać, że dziennikarze zasadniczo są ludźmi!

- Tak, ale…

- I jeszcze… niech pan sobie przypomni, że zakałą naszego życia społecznego, co było jeszcze niedawno?

- Jarosław Kaczyński?

- Też. Oczywiście, ale chodziło mi o tak zwane przecieki ze służb do dziennikarzy. Chyba zdrowsza jest sytuacja, gdy to się zmieniło, prawda? Teraz nam przeciek nie straszny ponieważ… Przepraszam. Wie pan, co to jest wstęga Moebiusa?

- Umiem nawet zrobić z paska papieru.

- No widzi pan. Jak miło rozmawiać z inteligentnym człowiekiem! Więcej nic nie powiem na wypadek gdybyśmy byli podsłuchiwani.

- My?

- Przecież premier Pawlak wyraźnie powiedział, że byle kogo się nie podsłuchuje. To w sumie jest jakieś wyróżnienie. I takie jest też moje w pełni obiektywne zdanie. Podobnie wygląda sprawa z jakimś krótkim, niezobowiązującym aresztem. Śmieszy mnie, gdy ktoś z takich powodów podnosi rwetes, że zagrożenie wolności czy jakiejś cudacznej wolności słowa. Czyż nie nauczali poeci, że można być wolnym będąc zakutym w kajdany? A o jakich tu w ogóle można mówić kajdanach?

- …

- Zgadza się pan ze mną. Brawo! Często nieuświadomieni ludzie pytają o różnice pomiędzy obecnymi rządami a ponurym okresem wszechwładzy kaczystowskiego reżimu. Dam panu przykład. Niech pan wyjrzy przez okno i popatrzy na tego faceta na przystanku. Tego w wojskowej kurtce. Ponura mina, nieogolony, włos jakby zmierzwiony a dłonie, najprawdopodobniej zaciśnięte w pięści trzyma w kieszeni kurtki. Nie budzi zaufania. Budzi lęk. Gdyby stał za mną w kolejce do bankomatu zrezygnowałbym z podjęcia gotówki. Taki może napaść i obrabować, a niech pan zobaczy na tego przy sąsiednim stoliku. Jaki miły, elegancki. Popija kawę i czyta Gazetę. Aż by się chciało podejść i zagadać, prawda? Od razu widać, że to zupełnie inny człowiek. Godny zaufania. Szlachetny. Taki jak nawet ma coś na sumieniu, to coś eleganckiego. Coś, co może mieć na sumieniu nawet pan czy ja. A tamten…

- Tego w kurtce znam. To znany bloger.

- No, sam pan widzi! Od razu widać, że podejrzany typ! Jeszcze raz powtarzam, że nigdy nie było tak dobrze jak teraz! Niech pan obiektywnie spojrzy choćby na te wszystkie dęte niby afery. Wielkie mi stocznie, na przykład. Całe lata wrzeszczeli, żeby nie sprzedawać w obce ręce majątku narodowego, a jak rząd nie sprzedał. Afera! Jaka afera? Że ktoś coś zarobił, że Polak zarobił to ma być afera? Podobnie z tym hazardem. Przecież w prawdziwym patriocie serce powinno skakać z radości, że inny Polak odniósł jakąś korzyść! Ale nie. Zawiść, proszę pana! Zawiść przemawia przez wrogów wolności! Na szczęście ludzie obiektywni oraz inteligentni nie dają podsłuchu, przepraszam, posłuchu takiej nędznej egalitarystycznej propagandzie! Jestem człowiekiem obiektywnym do bólu i zaatakuję z całą bezwzględnością rząd a nawet premiera Tuska, gdy znajdę po temu najmniejszy nawet powód. Ale takich powodów nie ma i mam nadzieję, że nigdy nie będzie!

- Aż strach pomyśleć!

- Tak. Nieco się wzruszyłem. Poniosło mnie. Przepraszam. Tylko przetrę okulary. Już dobrze. Niech pan spojrzy na naszą politykę zagraniczną. Czytałem kiedyś, że Bolesław Chrobry, nie będąc nawet królem próbował zdobyć cesarską koronę. Dopiero ten rząd, rząd, o którym obiektywnie mogę powiedzieć, że jest najlepszym rządem, jaki nam się udało… być może od tysiąca lat w osobie profesora Buzka….

- Niech pan spojrzy, kto zbliża się do naszego stolika!

- Dobry wieczór. Jestem Bolesław Chrobry. Słyszałem, że panowie mówili o mnie!

- Bardzo mi miło. Napoleon Bonaparte jestem!Było nas przed chwila pięciu, ale czterech się rozeszło.

- A ja jestem kartonażową maszyną do szycia. Siedzimy w tej miłej kawiarence od czasu…

- Od czasu gdy pan Hulka umieścił nas w polskim przekładzie przygód „Dobrego wojaka Szwejka”

- Bardzo mi miło! A o czym tak ogólnie panowie rozmawiacie, że spytam?

- O obiektywnej przewadze naszego wspaniałego rządu!

- Ach! Prawdziwe cudo! Od moich czasów w Polsce takiego rządu nie było! Spójrzcie panowie na to okrągłe lusterko, które zawsze noszę w tylnej kieszeni spodni. Oto jego odwrotna strona. Co widzicie?

- Nasz premier!

- Donald Tusk!

- Właśnie! Jak je kupowałem było tam zdjęcie Winetou. Potem wkleiłem Gierka. Następnie wywaliłem Gierka i wkleiłem takiego jednego. Później… ale co tam będę zawracał panom głowę. Jakem Bolesław – Pani Madziu, trzy kawy proszę i po kremówce!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz