niedziela, 3 lipca 2011

Spytajcie Maćka!

Ludzie są tacy jak Maciek. Nie wszyscy, ale większość jest, dzięki czemu mogę pokusić się o stwierdzenie, że w ramach demokracji, pośrednio rządzi nami Maciek. Oczywiście, że pośrednio, ponieważ nikt przy zdrowych zmysłach nie dopuściłby takiego głąba do rządzenia. Dawno, dawno temu, nim ostatecznie skończyłem się jako pisarczyk, napisałem, że człowiek jest istotą popychaną, że pastwiska na których pasione są współczesne społeczeństwa pokryte są sztuczną trawą, i stąd ból brzucha, torsje a w porywach także konwulsje. Taki byłem, prawda, górnolotny nim zaznałem słodyczy intelektualnego upadku.

Maciek idzie przed siebie wyprostowany i dumny, ponieważ znalazł klucz do rzeczywistości i dzięki znalezionemu kluczowi, w każdej sytuacji ma rację, podczas gdy ja zawsze się mylę. Nie myślcie tylko, że „znalezienie klucza” to taka przenośnia, sugerująca dojście przez naszego bohatera, na skutek długich i męczących przemyśleń do zasadniczych wniosków pozwalających poruszać się bezbłędnie po skomplikowanych labiryntach idei.
Gdzież tam! Szedł ulicą i zwyczajnie znalazł klucz na chodniku. Schował do kieszeni i tyle. Przyda się – pomyślał.

Szedł, szedł i nagle zaswędziało go w uchu, ale tak silnie, że aż przysiadł na ławeczce. Tka palec do ucha - za gruby. Pogmerał znalezionym kluczykiem – cóż za błogość! Nawet nie wiedział, że przy okazji się nakręcił. Od tamtej pory wszystko wie najlepiej i wszystko doskonale rozumie. Nie, oczywiście, że sam z siebie nie wie nic i nadal jest czymś w rodzaju kozy na dwóch nogach. Wie za to doskonale, gdzie jest źródło mądrości, z którego łapczywie pije.

A właściciele źródła wiedzą o Maćku wszystko. Widzą, że ma słabą pamięć, że choćby na przechadzce dotknął kory tysiąca drzew a zła olcha zadrapała mu gałęzią czoło nigdy nie domyśli się, że przebywa w lesie. Widzą, że codziennie trzeba Maćka naprowadzać na prawidłową ścieżkę. Od porannej kawy, pitej z wahaniem, ponieważ ciągle nie wiadomo, czy to zdrowe czy wręcz przeciwnie, aż do nocnego lądowania w ciepłym łóżku. Cóż z tego, że to monotonne, skoro skuteczne?

Specjalnie dla Maćka, codziennie ogromnym kosztem sporządza się i publikuje sondaże, interpretuje fakty do bólu brzucha i przede wszystkim kasuje się kłopotliwą, wczorajszą przeszłość, by skuteczniej popychać Maćka ku świetlanej przyszłości. Dzięki tym zabiegom, Maciek jest znakomicie poinformowany, tym bardziej, że wraz z informacją uzyskuje od razu jej interpretację. I tak ze zwykłego głupka stał się człowiekiem nowoczesnym i w pełni zreformowanym, prawie we wszystkich dziedzinach życia.

Prawie we wszystkich, ponieważ nie można Maćka zreformować w zakresie jego codziennych spraw, obowiązków rodzinnych, pracowniczych itp. ponieważ ostatecznie zreformowany siedziałby całe dnie z językiem na wierzchu, aż by się tym siedzeniem wykończył, a nie każdy nadaje się na polityka, dziennikarza czy myśliciela celebry tę z Krytyki Politycznej. Maciek się nie nadaję!

Chociaż patrząc z drugiej strony… Hmm. Na przykład, Maciek jakiś czas temu został ateistą, ponieważ gdzieś wyczytał, że wierzenie w Boga jest do chrzanu i się nie opłaca.

Tyle, że gdy okopał się już na właściwych pozycjach i nawet potrafił straszyć swym niewzruszonym ateizmem własną babcię, czegoś mu brakło, a że nie zawsze miał pod ręka właściwe odpowiedzi, wystrugał z kawałka drewna świnkę, którą nazwał „świnią prawdomówką” Uwiązał ją na sznurku i gdy naszły go wątpliwości egzystencjalne tak długo kręcił i furkotał świnią, aż „prawdomówka” odpowiedziała mu w sposób zadowalający.

Maciek spytał na przykład świnię o sens życia, o powód dla którego on Maciek żyje na Ziemi i dalejże furkotać „prawdomówką” I wyobraźcie sobie, że już po pięciu minutach znał od powiedź.

Nie pytajcie mnie o to, co usłyszał Maciek od drewnianej świni. Spytajcie Maćka - Przecież każdy z was, mili czytelnicy zna ich przynajmniej kilku.

Są, że się tak nieco dwuznacznie wyrażę, pod ręką!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz