sobota, 3 grudnia 2016

Smok korupcji

Korupcja to sieć powiązań bez których cała gama przestępstw jest albo w ogóle niemożliwa, albo zostaje obarczona tak dużym ryzykiem, że z codziennej praktyki, zmienia się w szereg groźnych ekscesów. Nad ekscesami można zapanować, ale przeżarte korupcją państwo jest bezradne i nie może spełniać swoich podstawowych funkcji.
W zasadzie, bez udziału w procederze korupcji, niemożliwe jest istnienie żadnej trwałej struktury przestępczej, żerującej na państwie, czy jego obywatelach. Bez jej istnienia, umocowania w systemie, poza przestępstwami związanymi z szeroko pojętą gospodarką, niemożliwa byłaby skuteczna działalność grup przestępczych, wszędzie tam, gdzie zysk ze zbrodni wymaga zorganizowanego działania w dłuższym okresie czasu.
Skutkiem korupcji jest bylejakość działania organów państwa. Nie da się budować wieży chroniącej prawa obywateli, skoro część cegieł używanych do budowy, wyklepano, za przeproszeniem, z gówna. Taka budowla, poza tym że cuchnie, grozi zawaleniem.
Należy zdać sobie sprawę, że korupcja to zmowa przestępców, gdzie jedna strona reprezentuje Rzeczpospolitą. Dotyczy zatem organów ścigania, sądownictwa, oraz oczywiście decyzyjnych urzędników wszystkich szczebli, od samorządów do ministerstw. To nowotwór toczący państwo, dzięki rozmaitym zabiegom, także medialnym, lekceważony przez ogół, który poza werbalnym oburzeniem, zdaje się uważać, że rzecz sprowadza się do tego, że jeden drugiemu coś tam dał, w zamian za coś. - A gdzie moja krzywda? – duma obywatel i bywa, czuje się winny, że z niego taka niedojda i nikt mu nie napycha kieszeni.
A przecież każdy akt korupcji, z samej definicji wyrządza wymierną, finansową i nie tylko krzywdę wielu ludziom, a to, że ci o tym nie wiedzą ani nie usprawiedliwia korupcji, ani nie powoduje, że jej skutki nikną. Akurat mamy na tak zwanej tapecie dwie głośne sprawy korupcyjne: Amber Gold i tak zwaną "aferę reprywatyzacją" (w mediach, na razie warszawską). Są to grube, nagłośnione medialnie przejawy bandytyzmu, którymi wreszcie zajęto się na poważnie. Obydwie są ściśle oparte na korupcji, ponieważ bez niej, w żaden sposób nie mogłyby zaistnieć. Obydwie dotyczą samorządów i wymiaru sprawiedliwości. Mają też wspólny mianownik w postaci krzywdy konkretnych ludzi, co ma przełożenie na sposób ich postrzegania.
Tego waloru brakuje na przykład, żerującemu na polskiej gospodarce procederowi wyłudzania zwrotu podatku VAT, piramid faktur kosztowych itp. Dla ludzi, którzy nigdy nie prowadzili działalności gospodarczej, to jakieś abstrakcje, a idące w dziesiątki miliardów kwoty jeszcze potęgują wrażenie nierealności. A przecież i ten złodziejski proceder nie mógłby trwać bez korupcyjnej osłony. Może czas wyciągnąć wnioski? Podam przykład: Kilka lat temu jednym z popularniejszych pomysłów było wyłudzanie VAT-u na obrocie złomem. Gdy nanieść na mapę firmy prowadzące tę przestępczą działalność, zauważamy, że centrum tej kosztownej fikcji to okolice Bydgoszczy, ze szczególnym uwzględnieniem miasta starodawnego grodu Inowrocław. Ciekawe jak to było możliwe, prawda?
W drugim akapicie wymieniłem aparat ścigania, sądownictwo i urzędników jako drugą, konieczną stronę niszczącego Polskę procederu. W największych aferach korupcyjnych, z których z powodu szczupłości miejsca wymieniłem dwie, by w ogóle mogły zaistnieć, nieodzowna była także, szeroko rozumiana opieka polityczna nad przestępcami. Od tego nie da się uciec. Tu także mamy do czynienia z konkretnymi ludźmi, ze wspólnikami bandytów, na dodatek takimi, których uśmiechnięte cynicznie twarze znamy z telewizyjnego okienka. Teraz śmieszni w swym oburzeniu narzekają na łamanie demokracji, opowiadają łzawe historyjki, nadal zadufani w swej bezkarności. A tak się składa, że to także dzięki nim bankrutowały działające uczciwie firmy, ludzie tracili dorobek, a niektórzy także życie. Dopóki oni pozostaną bezkarni, wszyscy będą bezkarni.
Korupcji w państwie nie da się zwalczyć ani ograniczyć, wielokrotnie przytaczaną przy różnych okazjach metodą burmistrza Giulianiego, zaczynając od stuzłotowych „wziątek”. Nie da się zabić smoka, szczypiąc go w palec u łapy. Smokowi należy ściąć wszystkie łby. Publicznie i ku radości postponowanej i poniżanej przez lata gawiedzi. Tylko widok tarzającego się w błocie, tryskającego krwią potwora, może ostudzić korupcyjne zapędy maluczkich smoczków. A potem...Potem trzeba tylko uważać, żeby z tej radości nie wyhodować kolejnego potwora.    


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz