czwartek, 4 kwietnia 2019

Kultura


U Białoszewskiego jest tak, że Jadwidze wpadło coś do oka. Most się palił i wszyscy podnieceni. Już w szpitalu, a tu pielęgniarka woła:  

- Ta pani niewidoma i jeszcze jej wpadło coś do oka.

Nie dla zgrywy przytaczam, bo tak jest ze mną. Nie dość, że niewidomy, to jeszcze ciągle wpada mi coś do oka. To oczywiście przenośnia, bo choć moje oczy gasną, najlepiej widzę w ciemności. Cienie w świetle gwiazd – powiedzmy. To też przenośnia. Won z nimi! 

Zastanawiam się, liczę w ilu miejscach nie byłem. Bardzo źle to wygląda i nawet nie będę wyliczał, bo czytający te słowa pewnie byli i zaraz mnie wyśmieją. Dlatego doliczam Kosmos i zaraz wszystko się spłaszcza i żaden bywalec i żaden podróżnik nie góruje, bo kto by się zajmował milionowymi miejscami po przecinku. Ano nikt. Nie znaczy to wcale, że człowiek jest jakimś pyłkiem zbędnym, jakimś gówienkiem przy drodze. Jest na tyle potężny, że potrafi tak właśnie sądzić o drugim człowieku, czyli znowu z perspektywy kosmicznej o sobie samym.

Siedzę na trawie, na skarpie i patrzę na boisko, gdzie w pocie miliona czół uwija się kultura. Każdy chce zabrać trochę mojego czasu, żebym nie poświęcił go temu drugiemu. Jeden wywija gębą jako aktor, a może śpiewak, bo za daleko i nie słychać. Szum ogólny zagłusza. Drugi żongluje książką, a trzeci chyba przemawia, ale dlaczego w samych majtkach? Są i piłkarze, a wszystko przypomina pochód pierwszomajowy, gdzie aktywiści, gdzie oportuniści i pospolici fałszerze rzeczywistości. Jeden przez drugiego, jeden na drugim wreszcie. 

Głaszczę suczkę Azę po łebku: - Popatrz, oni wszyscy chcą nam odebrać spacer. Idziemy. Jeszcze banda wróbli zrywa się z krzewu już żółtej forsycji.

Wczoraj na twitterze wymiana zdań z panem dziennikarzem. On poczuł się kompetentny i dalej, że nie ma Boga. Ja mu na to, że istnienie Boga jest i tak bardziej prawdopodobne niż istnienie jego samego, dla mnie. On ripostuje, że my możemy się spotkać, a z Bogiem żaden z nas nie ma szans.

I na co nam kultura? Wpadło mi to oczywiście do oka, a potem myśl, że nigdy nie byłem w operze na przedstawieniu, ani w filharmonii. Czy tam wpuszczają z psami? Pewnie nie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz