sobota, 14 listopada 2009

Dom Elżbiety XIV - Nowa opowieść ( Iwona )

Już miała się pożegnać z Andrzejem, gdy nagle jakby sobie coś przypomniała.

- Słuchaj – zrobiła bardzo zmartwioną minę – czy nie wiesz czasem, jak tu u mnie można zrobić ciepłą wodę. Bardzo bym chciał się wykąpać, a grzanie wody na kuchence gazowej to koszmar!

- Wystarczy włączyć bolier w piwnicy, on jest dwufunkcyjny. Nie wiedziałaś?

- Jak włączyć? – Zrobiła zdziwioną minę.

- Podłączyć do gniazda, jest za bolierem. Nikt ci nie powiedział?

- Właśnie nikt. Dzięki, a ja się tyle czasu męczyłam z grzaniem wody na gazie. – Zrobiła nieszczęśliwą minę. – Dziś nareszcie się porządnie wykąpię, bo pewnie wyglądam strasznie!

- Nie kokietuj – uśmiechnął się rozbawiony Andrzej – widziałem jak cię Piotrek pożerał wzrokiem. Wyglądasz bardzo dziewczęco w tych jeansach i różowym sweterku.

- Nie przypominaj mi jak się wygłupiłam jadąc do szpitala w roboczych ciuchach. – powiedziała, ale poczuła satysfakcję z oceny Andrzeja, no i to, że Piotr się na nią gapił.

- Ha, ha – zaśmiał się – widzę, żeś niepoprawna kokietka. Dobra spadam, bo Maryla się pewnie denerwuje, a niestety jesteś kobietą niebezpieczną nawet dla żonatego faceta jak ja. – Znów się zaśmiał i wskoczył do szoferki. – Dobranoc – zakrzyknął i zapalił silnik.

- Dobranoc – odkrzyknęła i uśmiechnęła się.

Po chwili samochód Andrzeja zniknął za zakrętem, a ona chwilę jeszcze stała. Spojrzała w stronę alei prowadzącej do jej domu. Drzewa jakby zapraszającym gestem stały w dwóch szpalerach. Lampa księżyca wisiała nisko nad nimi.
„Jak w bajce”- pomyślała i ruszyła po wysypanej żwirem alejce.


W domu, najpierw poszła do piwnicy podłączyć ten nieszczęsny bolier, gdy weszła od razu teraz zauważyła i wtyczkę i gniazdo. Potem poczuła ogromne pragnienie, wiedziała, że w lodówce powinna być butelka wody mineralnej. Wbiegła szybko do góry i skierował się w stronę kuchni…zatrzymała się w pól kroku, drzwi od sypialni były otwarte i sączyło się z nich światło.

„Nie zgasiłam lampki?” – zdziwiła się. Wydawało się jej, że gdy szła do domu, dom pogrążony był w całkowitych ciemnościach. A okno od sypialni wychodziło na front domu.
Weszła do sypialni, pamiętnik leżał na stole. Był otwarty…ale tak go zostawiła, gdy zapukał Andrzej. Spojrzała w okno, no tak, teraz zrozumiała, czemu nie dostrzegła światła w oknie. W oknie wisiały zaciągnięte zasłony, tylko nie pamięta, by je zasłaniała.

Znów spojrzała w stronę pamiętnika, jakoś odeszła ją ochota na czytanie. Podeszła i zamknęła go. Wyjęła kluczyk i przekręciła. Zajęczała sprężynka i księga została zamknięta.

Z łóżka wzięła koszulkę nocną, a z rozbebeszonego nesesera wyjęła gruby froterowi ręcznik.
Teraz przypomniała sobie, że chciało jej się pić. Odłożyła koszulę i ręcznik na łóżko i poszła do kuchni. Wyjęła butelkę z wodą z lodówki i prosto z niej się napiła. Woda przyjemnie rozlała się chłodem po jej rozpalonym ciele i zwilżyła cudownie jej suche usta. Wróciła do sypialni i stanęła jak wryta. Dziennik leżał otwarty, zasłony były odsłonięte, a jej nocna koszula leżała w nieładzie na stole.

Rozejrzała się przerażona.

- Czy ktoś tu jest? – Zapytała głośno.

Odpowiedziała jej cisza.

- Jeśli tu ktoś jest, niech nie robi sobie głupich żartów, nie boję się. – Powiedziała, ale to nie była prawda, bała się, ba, była przerażona. Chciała żeby ktoś wyszedł z cienia, by to wszystko okazało się jedynie głupim żartem, choć gdzieś pod skórą czuła, że tak nie jest.

Chwilę stała jak wmurowana, dreszcze strachu przebiegały po jej ciele. Chciałaby wybiegnąć, ale nie miała siły się ruszyć. Wreszcie, przezwyciężając strach powiedziała głośno:

- Przeczytam tą twoją księgę, ale nie teraz. Nie możesz być aż tak zła, skoro na początku pamiętnika powołujesz się na Boga.

Na jej oczach pamiętnik się zatrzasnął. Aż podskoczyła ze strachu. Nie mogła uwierzyć własnym oczom, że to widziała.

Chwilę jeszcze stała, bojąc się ruszyć, ale nic więcej się nie wydarzyło. Spojrzała na zegarek, dochodziła trzecia w nocy. Była strasznie zmęczona, nawet perspektywa kąpieli w ciepłej wodzie, nie budziła zachęty. Pomyślała, że szybko opłucze się prysznicem, a jutro zrobi sobie prawdziwą kąpiel.

No cóż, jeżeli nawet Zofia Mioducka nadal nie znalazła spokoju po tamtej stronie i jest w jakiś sposób jej współlokatorką, no i trochę ją nastraszyła…to nadal jest jej krewną i chyba po prostu chce, by jej jakoś pomogła.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz