poniedziałek, 27 czerwca 2011

PiS - Oczy szeroko otwarte

Napisałem tekst o słabości polityki kadrowej w Prawie i Sprawiedliwości. Nic odkrywczego, efekty tej polityki każdy może sobie dowolnie oglądać, słuchać i czytać.
Freeman w komentarzu pod tekstem Libickiego zapytał, jak w takiej sytuacji można zagłosować na PiS, które w domyśle wypromowało kogoś takiego jak pan Libicki? Gdzieś indziej Ufka narzeka, że brak komunikacji “dół - góra” jest przyczyną takich ekscesów. Pisałem o tym sto razy i nawet nie chce mi się linkować do tych tekstów.

Skasowałem tekst o słabości polityki kadrowej Prawa i Sprawiedliwości. Nie z lęku przed epitetami czy pochwałami przeciwników politycznych, które są w blogosferze czymś na kształt pocałunku Almanzora, a z takiego powodu, że przyszedł mi do głowy pewien pomysł.

Nigdy nie ukrywałem, że jestem zwolennikiem ordynacji większościowej, ponieważ nie mogę ścierpieć hołoty wędrującej w polityce za umocowanymi na naszej scenie politycznej, partiami.

Ordynacja większościowa nie ma szans, dopóki partie polityczne obecne w sejmie są sędziami we własnej sprawie.

Cóż, wydaje się, że trzeba bezradnie rozłożyć ręce i z respektem, połączonym z politowaniem, przyglądać się coraz bardziej osamotnionemu profesorowi Jerzemu Przystawie.

Nie, kochani moi!

Moja propozycja dotyczy PiS, ponieważ mam zamiar głosować w najbliższych wyborach na Prawo i Sprawiedliwość i dlatego zwracam się do zwolenników akurat tej partii.

Na listach PiS pojawią się zapewne następcy Kamińszczaka, Libicczaka, Migalszczaka czy innej Kluziokopedii.

Czy wy klawiatur nie macie, Panie i Panowie blogerzy und komentatorzy? Politycy wszechopcji zanurzają się w blogosferze niczym żeliwne kule pierwszych batyskafów, a my tu delfinami, rekinami czy nawet ławicami sprytnych sardeli jesteśmy.
Oni, w najlepszym wypadku bywają starodawnymi nurkami, obciążonymi ołowiem zależności, rurami dostarczającymi tlen finansów wprost z partyjnej łodzi a my ryby latające i dzielne wieloryby.
To my jesteśmy u siebie, internet jest naszym oceanem, nie ich!

Nie mamy szans na komunikację “dół - góra” ani na JOW-y?
Nic nie szkodzi!

Zróbmy wreszcie coś sami, nie oglądając się na politycznych celebrytów, polityczne niańki czy nawet na szefa kadr. Niedługo pojawią się listy wyborcze w okręgach.

Recenzujmy
Polecajmy wartościowych kandydatów
Gońmy spadochroniarzy i karierowiczów
Łobuzom i obrotowym cwaniakom kopa!

Mamy do dyspozycji platformy blogowe, twittera i inne tam “fejsbuki”

Jeżeli przepchniemy we właściwą stronę pięć procent - zwyciężymy! To będzie nasza internetowa broń.

Na razie, czekając na odzew tych, którym nudzi się narzekanie na kadrową nieudolność partii, którą popierają, proponuję głębokie przemyślenie mojej propozycji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz