piątek, 10 czerwca 2011

Czytając Rzepę: Mistewicz o tragedii lewicy

Eryk Mistewicz bardzo zgrabnie, w tekście wypełnionym cytatami, oraz odniesieniami kulturowymi, opowiadając jak to ma w zwyczaju, o opowieściach, naśmiewa się z uroszczeń europejskiej lewicy do pełnienia arystokratycznej, niezależnej od opinii wyborców i pospolitych zasad przyzwoitości, roli. Oto nowa międzynarodówka, międzynarodówka starych, nienażartych atrakcji, bezkarnych dziadów. Wedle tekstu Eryka Mistewicza liderem tego obłędnego, acz zabójczego dla lewicy ględzenia jest Jean-Francois Kahn.
Czy francuska lewica obsadza stanowiska swych wioskowych arystokratów/głupków ducha, samymi Kahnami, że pozwolę sobie sparafrazować tekst z filmu “Miłość i Śmierć” Allena?

Te wszystkie atrakcje na przykładzie seksualnej afery Dominika Strauss - Kahna.

Nie rozumiem tylko, dlaczego żona Strauss - Kahna, przyrównywana jest w tekście do Antygony z tragedii Sofoklesa? Nijak mi się to nie składa w sensowną ( czytelną ) narrację, podobnie zresztą jak nazywanie dla “ułatwienia przekazu” pani Naffisatou Diablo - Ofelią.

Eryk Mistewicz przywołuje narracje wymyślone przez PT Francuzików i pewnie winy jego nie ma w tym żadnej. Co prawda bohaterowie tego sądowo - politycznego, obyczajowego dramatu wedle mnie przypominają raczej komiczno - ponurych bohaterów piosenek wyśpiewywanych przed laty przez Stanisława Grzesiuka. Raczej nie Sofokles i Szekspir, a Tata Tasiemka i Czarna ( nomen omen ) Mańka.

Do pana Eryka mam tylko jedną pretensję. Wnikliwie opisuje narracyjne gry rozgrywane wokół tej sprawy, samemu używając w tytule, a następnie w tekście skrótu “DSK” Czy tylko dla wygody piszących i czytelników, ten skrót funkcjonuje w światowych mediach?

Przecież skojarzenie nasuwa się samo: DSK jest całkiem podobne do JFK, w przypadku którego pisanie o sprawach obyczajowych nie jest zupełnie od rzeczy, a przecież jawi się po pięćdziesięciu latach jako postać sympatyczna i umocowana na stałe w medialnej wyobraźni zachodniego świata.

Strauss-Kahn szanse na zostanie gwiazdą popkultury ma raczej nikłe, podobnie jak niewiarygodnie głupawa lewica, w czasach kryzysu i narastania społecznych napięć zajmująca się lizaniem tyłków milionerom i wszystkim innym, gustującym w takich rozrywkach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz