piątek, 1 lipca 2011

Ad rem!

Nie jestem człowiekiem zbyt wrażliwym, dzięki czemu jestem w stanie oglądać rozmaite programy w telewizjach informacyjnych. Wczoraj, w wieczornym pasmie, ludzie o mocnych nerwach, mogli zabawić się bezradnością naszych cudownych łże dziennikarzy i wynajmowanych przez media komentatorów.

To, że ci ludzie są idiotami oraz dobrze opłacaną trzodą, wiem od dawna, ale ich właściciele, chyba nie do końca zdają sobie z tego sprawę.

Macierewicz publikuje “Białą księgę” a ci, zupełnie jak niegdyś mawiał ich obecny idol, - “ani be ani me, ani kukuryku”

Jakaś rozczapierzona pańcia z Polsatu rozmawia z Panią Fotygą, co przypomina pojedynek kurczaczka z jastrzębiem. Kurczaczek podskakuje, robi miny, ale jest, nawet jak na kurczaczka, zupełnie nieprzygotowany. Fotyga masakruje kurczaczka i mimo wysiłków pociągającego noskiem (dzióbkiem ) maleństwa, nie daje się sprowadzić na wymarzone przez wytresowanego kurczaczka manowce.
Na boku dodam, że Fotyga to niezły materiał na Premiera. Z całą pewnością ma więcej jaj niż Tusk, Schet i Komorosiu razem wzięci, o co, patrząc z innej strony, nie jest osobliwie trudno, ponieważ wszędzie pęta się sporo osobników mających, 1,41 jaj w saczku, niekoniecznie w trójkę.

Potem Monisia, Grzesiu i jakaś Kolenda. Gwiazdy dziennikarskie, które charakteryzuje brak jakiegokolwiek przygotowania do prowadzenia programu. Zamiast wiedzy, przewidywalne gierki. Zamiast argumentów, żenujące okazywanie złości, a w przypadku Monisi, prawie dosłowne tupanie na zaproszonego do studia Urbańszczaka, który dzielną Monisię obracał jak na skrzydłach wiatraka, a na koniec utopił w stawie jej własnej niekompetencji.

To było bardzo zabawne.

Swoją drogą promowanie przekazu, że za tragedię smoleńską odpowiedzialna jest wyłącznie strona Polska, ale wyłącznie złożona z osób, które w niej zginęły, jest czymś wyjątkowym w złożonej historii medialnych przekazów. Tego się nie da sprzedać, panie i panowie subiekci ze sklepiku sprzedającego bujdy dla pospolitego ludu.

Po co aż tak się zaperzać i pieklić niczym w Sovieckiej telewizji. Do kogo zresztą ma trafić ta wasza mowa i po co te nerwy?

Monisia przytłoczona przez Urbańskiego wybełkotała w końcu pytanie, jaka w tym ostateczna konkluzja?

Ano taka, że na kłamstwie nikt jeszcze daleko nie zajechał, oraz dodatkowo, że zbytnia gorliwość nie popłaca. Kogoś trzeba w końcu zrzucić z sań, gdy wilki, gdy mróz i droga niepewna. I dlaczego, na przykład, nie lekką Monisię na początek - Gwiazdkę na jeden wilczy ząb uszytą ?

3 komentarze:

  1. Co to był za program?
    Pozdr.

    OdpowiedzUsuń
  2. Znakomite!

    W takich kawałkach też jesteś mistrzem.

    (Czyli tam, gdzie bardziej chodzi o celny komentarz pełen inwencji i finezji, a mniej o przeniknięcie trendów Historii - żebym już nie był zbyt słodki i żebyśwa się nie lizali po jajach. No bo sam chyba też nie chcesz, zgoda? ;-)

    Pzdrwm

    OdpowiedzUsuń