środa, 2 listopada 2011

To był dobry Kraj. Teraz z pointą

1.

To był dobry kraj. Puszcze były mroczne, łąki rozświetlone, rzeki snuły się leniwie a łachy piachu zachęcały do odpoczynku. Człowiek leżał i patrzył w oszałamiające błękitne dale, liczył chmury i słuchał śpiewu ptaków, szmeru rzeki. Jego myśli krążyły coraz wolniej i wolniej, aż zasnął.
Wyśnił grody, niewolnictwo, najazdy, wojny, pożogi, kamienne miasta, strzeliste wieże kościołów, strzelby wież i wilki wyjące na pogorzeliskach. Wyśnił wiek złoty, srebrny i wieki niewoli, powstania, rzeki krwi i druty kolczaste i strzały w potylice. Wyśnił królów w purpurze i szarych namiestników o pustych oczach. Spał długo, naprawdę długo. Spał pod wodą, pod darnią i pod kamieniem, ale wszystko ma swój koniec. Obudził się i ruszył przed siebie.

2.

Był tak delikatny, że potrafił grać na pajęczynie, zupełnie jak na harfie a jednocześnie tak potężny, że do swojej harfy używał jako strun, stalowych lin, grubych jak pień stuletniej sosny. Kiedy na niej grał pękała ziemia i drżało niebo, albo odwrotnie – nie pamiętam. Idąc drogą uważał by nie deptać po małych żyjątkach. Kładł na dłoni gapowatego ślimaczka i podziwiał jego doskonałą chęć życia, ale potrafił zdeptać cały kraj albo rzucić ogień wprost w ludzkie mrowisko. Taki był, taki jest i taki będzie. Gdyby miał do kogo przemówić być może powiedziałby coś takiego:

- I tak mają więcej, niż na to zasługują!

3.
Nie mówcie, że historia was czegokolwiek nauczyła. Klio sypia samotnie w wielkim zimnym łóżku. Jej kochankowie dawno pomarli. Siada przed lustrem i starannie rozczesuje długie, niedawno ufarbowane na blond włosy. Stroi miny i przechadza się zupełnie nago po pustym pałacu, mając nadzieję, że ktoś z daleka, być może przez lunetę dojrzy i zachwyci się powabami jej wciąż młodego ciała. Potem znudzona siada na ławeczce w cieniu posiwiałego z rozpaczy dębu i czyta historyczne romanse.

4.

Ruszył przed siebie, choć już nie było sensownego "przed" ani "siebie"

Pod Złotą Gałęzią ostrzył miecz. Szelest, nieprzystajacy do niczego, stalowy szum osełki i ostrza niósł sie po górach i dolinach. Spotkamy się w czarodziejskim miejscu. Pod Złotą Gałezią ludów, które odchodzą w szczery niebyt. Już odeszły.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz