niedziela, 18 grudnia 2016

Choć tupie cham wrzeszczący

Demokracja to po prostu forsa we właściwej kieszeni, bezkarność i dożywotnie prawo do strofowania i karania innych. Wiem, to żadne odkrycie. Demokracja to też prawo do kłamstwa, fałszywych sądów i przede wszystkim do realizacji aspiracji sięgających jak nie korony, to chociaż czapeczki magnackiej. Chodzi o to, by liderzy demokracji przechadzali się po Polsce, Europie, a nawet Świecie, tak jak przechadza się pan po swoich włościach, ale żeby te włości nie miały granic. Tu poklepie świnię albo parobka, tam pochwali drzewo, innym razem strzeli z fuzji – Ot tak, z pustoty.
W tym idealnie demokratycznym świecie, nie ma oczywiście miejsca dla Boga. Prawdziwy Pan nie ścierpi, by ktoś go sądził, a szczególnie ktoś, kto nie należy do demokratycznej elity, a Bóg nawet nie aspiruje. Religia, proszę bardzo, ale Bóg w żadnym wypadku!
I wszystko się pięknie składało niczym scyzoryk w kieszeni, aż tu nagle wybory. To bolesne i głupie, że najpiękniejszą idee może zakłócić coś tak nieistotnego. Oczywiście, od lat popycha się starannie ciężar władzy w kierunku, który jest tabu dla niedemokratycznego pospólstwa, ale za wolno to szło i wystąpiło zakłócenie porządku. Najgorsze jest to, że dążąc do oświeconej dyktatury i społeczeństwa jawnie kastowego, nie można ani na chwilę przestać ględzić o demokracji, prawach człowieka i wolności, czyli należy wychwalać to, z czym się walczy ze wszystkich sił. Może się zdarzyć, a nawet tu i ówdzie już się zdarzyło, że ludzie wzięli deklaracje swoich nadzorców za prawdę i dalejże wybierać według swojego nędznego interesu i przekonań.
Owszem, od dawna trwają usilne prace nad zmianą samego pojęcia demokracji, ale elektoraty nie lubią poruszać się w tworzonych na poczekaniu modelach teoretycznych. Należy uzmysłowić plebsowi rzecz całą na przykładach. To jest ryzykowne, tym bardziej, że zabrali się do tego z gorliwością neofitów, prostacy w rodzaju Donalda Tuska. To, co ten człowiek wczoraj nawygadywał, w miałkim przecież przemówieniu, świadczy, że prawdziwym jest powiedzenie o strachu, który odbiera rozum.
Jak się przecedzi jego słowa i przecedzonym nada właściwe znaczenie, powiedział właśnie to, co napisałem w pierwszym zdaniu tego tekstu, a mianowicie, że demokracja to po prostu forsa w ich kieszeni, bezkarność i dożywotnie prawo do strofowania i karania innych. To są właśnie te jego „wartości europejskie, dobre obyczaje, poszanowanie dla konwencji itd.
– Patrzcie - powiedział Tusk – to nasz świat, a wy możecie go podziwiać, o ile sprzedamy wam bilet. – Możecie chwilę porządzić, ale z nami na karku.
Wyrwało się niebożątko, ale jako dokooptowany z nikąd neofita, nie posiadło toto jeszcze daru należytego posługiwania się frazesem i retorycznym unikiem.
Jasne, to chcieli usłyszeć jeszcze prymitywniejsi, którzy bronią nie wizji, a już szczerze własnej forsy, wrzeszcząc i podskakując na ulicach. Usłyszeli i chętnie powtarzają. Można całkiem za darmo obejrzeć i posłuchać tej menażerii. To nasi Panowie, nasze elity schodzące i aspirujące do wykiełkowania. Ci, którzy przechadzają się po waszych plecach, mili moi. Ci, którzy łakną chłeptać waszą krew, gdy zaśniecie, albo odwrócicie wzrok. Gęby jak z obrazów Hieronima Boscha, wykrzywione nienawiścią, bo nagle ich głos mniej wartościowy, bo nie za sto się liczy. Ich nadzieja w spętaniu społeczeństwa, wszczepianą od lat pokorą i wyuczoną bezradnością wobec medialnej przemocy. Nie przypadkiem ubeckie gęby powtarzają jak mantrę bajki o ideach solidarności, zgodzie narodowej i przywołują demokrację, taką jaką lubią. Nie przypadkiem na ustach zaprzańców Polska. Mamy się bać ich gniewu, ulec ich chciwości.
Jan Tadeusz Stanisławski śpiewał kiedyś bardzo pouczającą piosenkę, którą dedykuję tym, którzy z lękiem pytają, co dalej? Co z nami będzie? Otóż...
„Uczyła mnie mama, bym się nie bał chama
 Kształciła mnie matka na historii świadka
 Uczyła mnie mama, bym się nie bał chama
 Bo cham to jest cham i boi się sam”

2 komentarze:

  1. Bardzo trafny tekst o elitach, VIP-ach.
    Tekst przypominający o mięsku i królach.
    Bardzo pouczający.
    Miałam przyjemność poznać paru "królów"w realu i fakt. Tłumy zawsze muszą być dla "królów". Bez względu na stan świadomości tłumu.
    Pozdrawiam przy niedzieli :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bo tam każdy cymbał chciałby być boskim Augustem, a nie ma nawet kwalifikacji na Kaligulę. Nawet tak zwanych "męskich porządków brak"

    OdpowiedzUsuń