wtorek, 12 stycznia 2010

Człowiek o warczącej głowie

Scena 1 ( W warsztacie mechanika od helikopterów )

Człowiek o warczącej głowie – I dodatkowo niech pan przyjmie ode mnie tego oto dźwiękoszczelnego mercedesa.

Mechanik od helikopterów – Tego?

Człowiek o warczącej głowie – Tak, drogi przyjacielu! Czy widzi pan łzy w moich oczach?

Mechanik od helikopterów – Łzy?

Człowiek o warczącej głowie – Dwadzieścia lat! Dwadzieścia lat mija od dnia, gdy moja głowa zaczęła warczeć. Lekarze. Najlepsi specjaliści świata. Ani przyczyny ani lekarstwa! Tylko te nauszniki, żebym nie oszalał. I wszyscy wokół mnie w nausznikach! Nawet pies w nausznikach! Seks w nausznikach! Dwadzieścia lat nie byłem w miejscu publicznym!

Mechanik od helikopterów – W domu publicznym?

Człowiek o warczącej głowie – Nie! Byle gdzie, na przykład w kinie. No i nie słyszałem własnego głosu, chyba, że wrzeszczałem na pracowników, ale wtedy … Mój boże, tyle lat! I dopiero teraz…

Mechanik od helikopterów – patrząc za odchodzącym – Dziwny facet! Tyle zapłacił za zwykłą regulację!

Scena 2 ( Na ulicy i w taksówce )

Człowiek – Oto idę sobie ulicą. Śnieg zalega, wrony kraczą – cudownie! I pomyśleć, że wszystko dzięki głupiemu tabloidowi, który zrobił ze mnie dziwadło na pierwszej stronie
„Człowiek, którego głowa warczy jak helikopter” I pomyśleć, że mogę sobie iść jak każdy inny. Nikt się nie boi. Nie ucieka. Cudownie!

Swoją drogą mogliby coś zrobić z tym śniegiem. Można sobie skręcić nogę. Chyba zatrzymam taksówkę.

Taksówkarz – Dokąd pana zawieść?

Człowiek – Sam nie wiem. Może do mojej firmy? Nie, zawiezie mnie pan do mojej kochanki, znaczy się na Kruczą, albo nie damy sobie spokój z rozpustą …

Taksówkarz – Dlaczego my?

Człowiek – Do domu! Wieź mnie pan do domu!

Scena 3 ( W domu )

Człowiek – Cześć piesku! Nie założą ci tych okropnych nauszników. No już dobrze, dobrze…- pieszczotliwie gryzie psa w ucho. Ale, ale gdzie jest mój wierny kamerdyner Jan. Ach rozumiem! Nie słysząc zbliżającego się warkotu po prostu nie wie, że wróciłem do domu! Widzę smugę światła z uchylonych drzwi spiżarni – zagląda po cichu.

Pan – Mój wierny sługo, dlaczego wyjadasz z lodówki oznaczonej napisem: Smakołyki Pana Domu zamiast z lodówki oznaczonej napisem „Służba i goście biznesowi”

Jan – Ghekluba!

Pan – Tym razem ci wybaczam, ale… - grozi wiernemu słudze palcem. Gdzie Pani?

Jan – Nha khurze!

Pan – Cóż za nienasycony człowiek!

Wbiega po schodach.

Pan – Ciekawe, co powie na tą cudowną odmianę moja żona? W ogóle ciekawe, czy ma niski zmysłowy głos? O nieba! Cóż ja słyszę? – Zagląda do sypialni przez dziurkę od klucza – Cóż ja widzę? Moja żona i moja kochanka razem w łóżku! Leżą nagie i palą papierosy nie zważając na niebezpieczeństwo zaprószenia ognia! Cóż to ma znaczyć?

Mąż – Mam was niewierne! Co robicie razem w łóżku?

Żona – O cholera. Ty nie warczysz, co się stało z twoją głową?

Kochanka – Ty nie warczysz?

Mąż – Nie warczę, ale nie oślepłem i widzę, że oddajecie się lekkomyślnym rozrywkom!
Czuję się podwójnie zdradzony i na dodatek oszukany, bo nie wiedziałem, że palisz papierosy!

Żona – Zawsze zdążyłam wywietrzyć, mój ty helikopterku.

Mąż – Ziemia rozstępuje mi się pod nogami!

Kochanka – Chyba dywan. Ale słuchaj. Skoro nie warczysz to pewnie też nie wibrujesz? – Zaczyna płakać.

Żona – To straszne! A taki był dumny, że miał coś, czego żaden mężczyzna, chyba, że bardzo nerwowy nie ma…

Mąż, – Co, co? Znaczy, że pewnie nigdy już …

Żona – Jak ona wyjdzie…

Kochanka – Czemu mam wychodzić? Przecież jestem kochanką tego tu twojego męża!

Żona – Ależ Justyno, to chyba zrozumiałe, że ja i Karol…!

Kochanka – Ależ Elwiro, taki to twój Karol jak i mój!

Mąż – na stronie – Zanosi się na łóżkową awanturę, której na dodatek będę musiał wysłuchać. Oj, chyba przepłaciłem za naprawę! Co mnie podkusiło z tym mercedesem, cholera. I jeszcze nie będę wibrował? I wyrzuciłem moje nauszniki! O tu jakieś na korytarzu. Oślinione to pewnie psie, ale co z tego, że psie? Jaka błoga cisza! Cudownie! Po prostu cudownie!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz