wtorek, 19 stycznia 2010

Ssaki i Bogini Płodności

- Co to ma być?

- Figurka

- Widzę, że figurka, ale co to jest?

- Kobieta!

- Jaka kobieta?

- Cycki…

- Nie wysiliłeś się. Czemu ona taka gruba? Same cycki i brzuch, ani twarzy, ani stóp, ani dłoni. Co to ma być?

- I uda. Bogini płodności. Sądzę, że czas zacząć od początku

- Bogini płodności? To na to, wielkim nakładem sił i środków zmniejszyliśmy populację ludzkości do pięciuset milionów…

- My? No, jakoś marnie to wygląda

- Jak to marnie, skoro jest cudnie

- Może i cudnie, ale wczoraj w biały dzień na starówce wilk prezesa Stowarzyszenia Nie zrzeszonych Wolnomyślicieli zżarł

- Poważnie? To już trzeci Prezes w tym miesiącu, a składka i przynależność obowiązkowe. Hmmm…

- Może za wolno myślał, bo zamiast wspiąć się na jakiś murek dał nura do tej dziury sądząc najwyraźniej, że wilki nie pływają.

- Z wilkami jest problem, ale to przecież takie same ssaki jak my.

- Może i takie same, ale jakoś nie słyszałem żeby człowiek wilka zagryzł. Mieliśmy cywilizację…

- Milcz szalony! Chcesz by szpieg nie świętej inkwizycji cię podsłuchał? Już za tą figurkę możesz pójść na kotlety. Zdajesz sobie sprawę, w co się pakujesz?

- Zobojętniałem. Ten świat mnie nudzi. Żreć nie ma co. Ciągle rzepa, kapusta i ziemniaki. Mięso, jak upolujesz, ale polować nie wolno. Ryba, jak złowisz, ale łowić nie wolno. Kotlety nie wiadomo niby z kogo. W życiu tego nie ruszę…

- Milcz. Diabli nadali! Przecież człowiek jest takim samym ssakiem…

- Dziadek mi opowiadał, że kiedyś dieta była bardziej urozmaicona, że wymienię mleko i rzodkiewki.

- A kto wedle ciebie ma to produkować, skoro ludzi tak mało, a zostali tylko najwartościowsi.

- Tak, jasne. Jak nie prezes to wiceprezes, ale strach wyjść na ulice bo wilki, niedźwiedzie i inne zwierzęta groźne w stylu na przykład łosia.

- To tez ssaki

- Przestań z tymi ssakami! A węże? To też ssaki? Byłem wczoraj w tej piwnicy na Saskiej, w Empiku, po nowy numer Krytyki, a tam zwłoki sprzedawcy i dosłownie wąż na wężu. Kłębowisko żmij.

- Czytelnictwo upada, ludzie nie zachodzą, ale…

- Ale?

- Ale system dotacji jakoś działa. Zgłosiłeś zwłoki sprzedawcy do recyklingu?

- Nie było, co wybrać, te węże… no, przestraszyłem się.

- Dobra. Nic nie powiem, ale wytłumacz mi, co z ta figurką?

- To nasz znak. Zebraliśmy się z kumplami i uradziliśmy, że mamy dość i chcemy zacząć się rozmnażać. Po to nam Bogini płodności!

- Z kumplami chcesz się rozmnażać? Gratuluje! No…myślałem, że stanąłeś po stronie ciemnoty, a ty z kumplami…. Jeszcze raz gratuluję! Moglibyście zgłosić się po dotacje do Urzędu.

- Nie, źle się wyraziłem. Koleżanki tez są. Przepraszam.

- Znaczy, prawdziwe kobiety?

- No, takie sobie, ale się zdeklarowały w kwestii rozmnażania.

- Prawdziwe, żywe kobiety? Przecież jak was służby namierzą, wybiją do ostatniego. Anarchiści!

- Przenosimy się poza miasto. Jest taka jaskinia całkiem wygodna.

- Co będziecie jeść? Wilki, niedźwiedzie i inne łosie… poza miastem? Aż mnie dreszcz przeszedł. I poważnie chcecie się rozmnażać, a co z Gają?

- Od tego mamy Boginię płodności właśnie! Jej rodzące łono jest jak ziemia, jak grunt planety, na której powierzchni…

- Przepraszam, że się zachłysnąłem, ale powiedziałeś „łono” Za samo to…

- Nikogo tu nie ma, czego się trzęsiesz? Zobacz, co mam w torbie?

- Co masz w torbie, co to jest?

- Nasiona!

- W głowie się nie mieści!

- Dobra. Mam pytanie, idziesz z nami czy będziesz tu przemykał między wilkami w tej całej Warszawie?

- Poszedłbym, ale nie wiem, co, no…eeee… starczy dla mnie kobiet do rozmnażania?

- Nie wiem czy starczy, ale w razie, czego ulepię ci żonę

- Ulepisz mi żonę, z czego?

- Normalnie, z gliny!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz